Kurdowie: piechota Zachodu

Oddziały kurdyjskie z powodzeniem powstrzymują w Iraku dżihadystów z Państwa Islamskiego. Liczą na wdzięczność Zachodu. Oraz – być może – na własne państwo.

31.08.2014

Czyta się kilka minut

Największą w Iraku tamę wodną koło Mosulu, zaopatrującą w wodę i prąd północną część kraju, odbili z rąk dżihadystów Kurdowie, wspierani przez amerykańskie lotnictwo. Niejasne jest, czy w zwycięskiej operacji z 17 sierpnia brali udział sami peszmergowie (żołnierze oddziałów Kurdyjskiego Rządu Regionalnego kontrolującego autonomiczny region w północno-wscshodnim Iraku), czy połączyli z nimi swe siły bojownicy z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), organizacji uznawanej przez Zachód za terrorystyczną. Taka współpraca byłaby niespodziewanym – choć nie jedynym zaskakującym – sojuszem w tym konflikcie.

Dziś nawet Turcja, w której więzieniu siedzi skazany na śmierć przywódca PKK Abdullah Öcalan, wydaje się skłonna do łaskawszego spojrzenia na Kurdów. Dżihadystom z Państwa Islamskiego udała się rzecz niezwykła: zjednoczyli przeciwko sobie niedawnych wrogów, wyznawców różnych religii, przedstawicieli kilku narodów.

Naród bez państwa

Około 30 milionów Kurdów zamieszkuje Irak, Iran, Syrię i Turcję. To jedna z największych mniejszości na świecie nieposiadająca swojego państwa. W Iraku istnieje autonomiczny region Kurdystanu, który po obaleniu Saddama Husajna w znacznym stopniu uniezależnił się od władz w Bagdadzie. Kurdowie mają tam własny system edukacji, służbę zdrowia, administrację, a także – szczególnie teraz przydatne – siły zbrojne (właśnie peszmergów – „wojowników śmierci”). Obecnie, gdy państwo irackie niemal się rozpada, Kurdystan funkcjonuje całkiem dobrze. Pojawia się też pytanie – a przynajmniej zadają je sami Kurdowie – czy obecny konflikt pomoże w stworzeniu kurdyjskiego państwa.

Na razie jednak gra toczy się o coś innego: zatrzymanie Państwa Islamskiego, czy wręcz biologiczne przetrwanie narodu. W tej walce Kurdowie są partnerami Zachodu. To zresztą dla Europy i USA sytuacja korzystna – wspieranie Kurdów podczas bitew czy (zapowiadane ostatnio) przekazywanie im broni jest łatwiejsze niż wysłanie własnych oddziałów. „To Kurdowie są teraz piechotą Zachodu. Dlatego pomimo wszelkiego ryzyka słuszne jest, by ich lepiej uzbroić, i to nie tylko w noktowizory” – pisał ostatnio „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Zachodnie wsparcie dla Kurdów niepokoi jednak Bagdad. Dopóki walczą oni z islamistami, jest to w jego interesie. Co jednak, gdy dżihadystów uda się pokonać, a iracki rząd pozostanie ze wzmocnionymi, zahartowanymi w boju kurdyjskimi oddziałami i już poszerzonym terytorium autonomicznego regionu?

Pani pułkownik

W walce z dżihadystami Kurdowie liczą jednak nie tylko na Zachód. Na linię frontu skierowano kobiecy regiment piechoty, liczący ok. 500–600 żołnierek. Dowodzi nimi pułkownik Nahida Ahmad Rashid, najwyższa rangą kobieta wśród peszmergów. Teraz ma 47 lat, z bronią w ręku walczy od lat 80., jeszcze kiedy w Iraku rządził Saddam Husajn. I wtedy, i teraz cel jest ten sam – wolność Kurdów. „Niektóre kobiety zakochują się w mężczyznach, a ja zakochałam się w pistolecie” – wyjaśniała swoją decyzję w jednym z wywiadów, choć w rzeczywistości powodem, dla którego chwyciła za karabin, był widok publicznej egzekucji bliskiej jej osoby. „Nie każda kobieta może zostać peszmergą. To mogą tylko kobiety silne i cierpliwe” – mówi płk Rashid. Są też wymagania formalne: irackie obywatelstwo, ukończone 18 lat i co najmniej wykształcenie średnie.

W obozie treningowym kurdyjskie bojowniczki uczą się nie tylko obsługi kałasznikowów i wyrzutni rakietowych, ale mają także wykłady z politologii i praw człowieka. Te ostatnie zresztą wyjątkowo leżą na sercu płk Rashid – jedną ze spraw, w które się angażuje, jest sprawa „honorowych” zabójstw. Kobiety-peszmergowie oferują schronienie zagrożonym rodaczkom, negocjują też z ich rodzinami. „Nasze głosy były tłumione bardzo długo. Czujemy, że teraz mamy prawo głośno mówić i być usłyszane. Dlatego walczymy” – tłumaczy płk Rashid.

Jej regiment jest największym zorganizowanym oddziałem kobiecym walczącym z oddziałami Państwa Islamskiego. Podkomendne pani pułkownik nie są jednak jedyne – to samo dzieje się wśród Kurdów w Syrii. Podobno walka z kobietami jest dżihadystom wyjątkowo nie w smak – obawiają się, że śmierć z kobiecej ręki nie zapewni im po śmierci statusu męczennika i raju...

Na terenach Syrii i Iraku sytuacja w obecnym konflikcie zmienia się z dnia na dzień. Jedno jest jednak pewne: największym zagrożeniem dla regionu, a także dla Zachodu, jest Państwo Islamskie. Jak dotąd z największym powodzeniem stawiali mu czoła Kurdowie. To oni stali się partnerem i – nieoczekiwanie – wielką nadzieją Zachodu. W pewnej chwili przyjdzie jednak moment podsumowania i wystawiania rachunków. A wtedy wątpliwe, by Kurdom wystarczyło poklepanie ich z uznaniem po ramieniu. Powiększenie autonomicznego Kurdystanu może być tylko jednym z wielu ich postulatów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2014