Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeśli jednak w ogóle da się we współczesnym kinie takie zjawisko wyodrębnić, nie należy mylić go z nurtem feministycznym, ani tym bardziej z gatunkami zwyczajowo konsumowanymi przez kobiety, czyli kinem familijnym i melodramatem. Albowiem “kobiecość" oznacza przede wszystkim rodzaj wrażliwości - trudnej do zdefiniowania, zagrożonej stereotypizacją, a jednak od razu rozpoznawalnej.
Można ją odnaleźć równie dobrze w filmach tworzonych przez mężczyzn - począwszy od Erica Rohmera, a skończywszy choćby na recenzowanym tu przed tygodniem filmie Pawła Pawlikowskiego. Sposób postrzegania materii życia, szczególne wyczulenie na zmysłowy konkret, intymność nigdy nie mylona z ekshibicjonizmem - właśnie takie kobiece dotknięcie wyczuwamy w “Jedwabnej opowieści", debiutanckim filmie Francuzki Eléonore Faucher.
Od pierwszych kadrów otwiera się przed nami mikrokosmos współczesnej młodej dziewczyny, która gdzieś we francuskiej mieścinie usiłuje ukryć przed wszystkimi niechcianą ciążę. Osamotniona w dylematach, buduje wokół siebie nieprzeniknioną skorupę. Jedyną szczeliną są listy pisane do przyjaciółki. Ale i tak rzeczywistość wokół powoli zamienia się w pułapkę. Codzienna, monotonna praca przy kasie w supermarkecie okazuje się nie do zniesienia. Wystawiona na wścibskie pytania koleżanek Claire postanawia rzucić pracę i zaszyć się w wynajętej garsonierze do momentu rozwiązania. Udaje przed światem chorą na raka, która przybiera na wadze po zażyciu kortyzonu. W jednej ze scen pokazowym gestem wyrywa sobie pukiel włosów, by upozorować skutki chemioterapii. Dziecko, które za kilka miesięcy się urodzi, będzie oddane do adopcji. Jak u kukułki - mówi Claire.
Żywiołowa, płomiennoruda Lola Neymark tworzy portret dziewczyny, która z miejsca nas podbija. Wprost nie sposób oderwać od niej oczu. Nastoletnia aktorka wydobywa z przeciętności intrygujący błysk, który pozwala nam mieć nadzieję, że ta ponura i na pierwszy rzut oka typowa historia nastolatki z prowincji nie rozwinie się w banalny sposób. I nie zawiedziemy się.
Claire szybko odkrywa przed nami sekretną pasję: przy pomocy najrozmaitszych materiałów haftuje i ozdabia tkaniny. I w tej żmudnej koronkowej robocie jest autentyczną artystką. Ta sama pasja każe jej wykradać kapustę z działki rodziców, by w zamian za nią dostawać od miejscowego hodowcy królicze skórki, z których stworzy za chwilę jakąś wyszukaną aplikację. To właśnie dzięki swym talentom Claire trafi w końcu do domu tajemniczej pani Mélikian, która zawodowo zajmuje się zdobieniem tkanin dla największych paryskich krawców.
Smutna Ormianka o arystokratycznym wejrzeniu żyje samotnie opłakując syna, który zginął niedawno w wypadku samochodowym. Dziewczyna, pomimo wyraźnej niechęci starszej damy, zgłasza się do pomocy przy haftach. Ich relacja nie będzie jednak łatwa. Obie kobiety pomimo wspólnej pasji dzieli przepaść życiowych doświadczeń. “Wydrążona", przedwcześnie postarzała pani Mélikian i młodziutka, nieszczęśliwie brzemienna Claire - dwie matki, ale obie na różne sposoby “osierocone". A jednak uda im się zadzierzgnąć wspólny wątek. Powoli i opornie, zgodnie z mozolnym rytmem hafciarskiej roboty, wytwarza się pomiędzy nim bliska więź.
U Faucher urzeka przede wszystkim sensualność świata tworzonego na ekranie. Drobne życiowe czynności, jak sprawianie węgorza, zaplatanie warkocza, rozłupywanie orzecha, kryją w sobie wymiar zjawiskowy. Najzwyczajniejsze przedmioty intrygują namacalną fakturą. Benedyktyńska praca przy cienkich jak pajęczyna tkaninach przypomina fascynujący rytuał. Drobiazgi pogardzane w życiowym pędzie nagle zaczynają znaczyć. Jak w “filozofii codzienności" opisywanej przez Jolantę Brach-Czainę. Jak na płótnach Vermeera i tych wszystkich mistrzów, u których przedmiot emanował dodatkowym, “pozaziemskim" sensem.
Tchnący dziwną świeżością film młodej reżyserki, uhonorowany m.in. nagrodą Tygodnia Krytyki w Cannes i Grand Prix Festiwalu Era Nowe Horyzonty w Cieszynie, to półtorej godziny najczystszego kina, przemawiającego do nas przede wszystkim przy pomocy intensywnego obrazu i zagęszczonych, napiętych emocji. W panującą na ekranie ciszę, z rzadka przerywaną rozmową, wdziera się raz po raz gwałtowna smyczkowa fraza. Wszystko tu dobrane zostało w idealnych proporcjach, z precyzją mistrzowskiego haftu.
“JEDWABNA OPOWIEŚĆ" (“Brodeuses"). Reż.: Eléonore Faucher, scen.: Eléonore Faucher i Gaëlle Macé, zdj.: Pierre Cottereau, muz.: Michael Galasso, wyst.: Lola Neymark, Ariane Ascaride, Marie Félix, Thomas Laroppe, Arthur Quehen, Jacky Berroyer i inni. Prod.: Francja 2004. Dystryb.: Gutek Film. Premiera 6 maja.