Krótka pamięć

„Cała społeczność Izraela szemrała na pustyni przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi.

27.07.2015

Czyta się kilka minut

Izraelici narzekali: »Oby dano nam umrzeć, zgodnie ze zrządzeniem Pana, w Egipcie, siedząc nad garnkiem mięsa, jedząc chleb do sytości! Wy zaś wywiedliście nas na pustkowie, by całe to zgromadzenie zamorzyć głodem«”.

Skąd my to znamy – wmawianie sobie i innym, że jest źle, a będzie jeszcze gorzej, choć w rzeczywistości sprawy mają się całkiem przyzwoicie? Przecież Izraelici uciekali z Egiptu na skutek prześladowań – narodowi groziła zagłada. Teraz Mojżesz i Aaron, za ocalenie Izraelitów, otrzymują podziękowanie, którego się nie spodziewali. Na dodatek dowiadują się od rozgoryczonych, że również Bóg, w którego imieniu występowali, jest po stronie protestujących. Choć to powoływanie się na Boga można zrozumieć jeszcze inaczej: Izraelici zdają się mówić, że jeśli już mają umierać, to lepiej byłoby im kończyć życie przy suto zastawionym stole – niż w takiej nędzy.

Na dobrą sprawę ten protest jest mocno na wyrost. Izraelitom na pustyni nie groziła jeszcze śmierć głodowa, mieli zapasy żywności. Innymi słowy, Mojżesza i Aarona oskarżono o to, że nawet jeśli chcieli dobrze, oddali swojemu ludowi niedźwiedzią przysługę. Aż dziw, że nie znalazł się jakiś spryciarz i nie wykorzystał dogodnej sytuacji: nie doprowadził do zamachu stanu i nie przejął władzy.

Czasem człowiek próbuje wykorzystać nadarzającą się sytuację do polepszenia swojej doli w jeszcze inny sposób. Opowiada o tym Jan Ewangelista. Nakarmionym w cudowny sposób bardzo spodobał się wykonawca takiego cudu, czyli Jezus. Szukają Go więc z nadzieją, że może jeszcze raz coś im się od Niego dostanie; że przeżyją dzięki Niemu coś nadzwyczajnego. Jezus nie ma jednak zamiaru ulegać takim oczekiwaniom i spełniać takich marzeń. Przeciwnie: uwagę swoich słuchaczy próbuje skierować w inną stronę. Najpierw pozbawia złudzeń tych, którzy sądzą, że przy Jezusie będzie im się żyło długo i szczęśliwie. Wystarczy, że zapracują na życzliwość Boga, spełniając dobre uczynki i pobożne praktyki. O to właśnie pytają Jezusa. Ich pytanie można sprowadzić do jednego zdania: co robić, żeby żyć długo i szczęśliwie? Dlatego Jezus mówi: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: szukaliście Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście najedli się chlebem do syta. Nie starajcie się o pokarm przemijający, ale o pokarm pozostający na życie wieczne, który da wam Syn Człowieczy”.

Aby ów podtrzymujący życie pokarm otrzymać, trzeba umieć go zauważyć i wziąć. Trzeba najpierw uwierzyć Jezusowi, czyli, przynajmniej na początku, zaryzykować i przyznać Mu rację. Za tym pierwszym krokiem przyjdą następne – i powoli, z niemałym trudem, człowiek nabierze Bożego sposobu myślenia i działania. Wtedy – również w złym czasie – nabierze umiejętności „życia po ludzku”, nawet za cenę życia.

Pod tym kątem popatrzmy w najbliższych dniach na warszawskich powstańców. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2015