Krecia robota

Żaden z polskich filmów fabularnych nie mówił o lustracji w sposób tak otwarty i wielowymiarowy jak wchodzący właśnie na ekrany "Kret".

02.08.2011

Czyta się kilka minut

Ten film trafiłby w lepszy dla siebie czas, gdyby trwała jeszcze lustracyjna gorączka. Z drugiej strony, to lepiej dla niego, że obsesja rozliczeń zniknęła z pierwszych stron gazet, gdyż mamy szansę popatrzeć na "Kreta" bez traktowania go jak argumentu w politycznej rozprawie. Pomaga w tym również wyważona pozycja, z której filmuje Rafael Lewandowski - twórca młody, nieobciążony bezpośrednio doświadczeniami komunizmu, a zarazem ktoś z zewnątrz - czyli Polak urodzony we Francji, któremu polskie problemy nie są obojętne, a zarazem potrafi dostrzec je we właściwej skali. I trochę jakby z ukosa, by przypomnieć tylko jego niedawny film dokumentalny "Piosenka i życie", w którym na 25-lecie Solidarności przepytywał przed kamerą dorosłe już dzieci dawnych bohaterów. Oczami równolatków legendarnego związku zawodowego patrzyliśmy na to, co pozostało z tamtego dziedzictwa.

Zrealizowany pięć lat później fabularny "Kret" ma w sobie dokumentalny nerw i jeszcze głębiej dotyka komunistycznej przeszłości, a także jej wpływu na nasze tu i teraz. Żaden z polskich filmów fabularnych w sposób tak otwarty i wielowymiarowy nie mówił o problemie lustracji. Zrealizowana dwa lata wcześniej "Rysa" Michała Rosy traktowała raczej o psychicznych spustoszeniach, jakich dokonuje otwarcie lustracyjnej puszki Pandory. Lewandowski w "Krecie" wychodzi z podobnego punktu, ale podąża drogą znacznie bardziej zawiłą.

Zwiastun filmu "Kret"

Główni protagoniści "Kreta" to ojciec i syn ze współczesnego Śląska, którzy próbują się odnaleźć w nowym (choć coraz lepiej oswajanym) systemie, prowadząc mały rodzinny biznes. Kursują między Polską a Francją (gdzie mają rodzinę), sprowadzając do Polski używaną odzież kupowaną od francuskich Arabów. Starszy z bohaterów, Zygmunt (w tej roli Marian Dziędziel) ma za sobą chwalebny solidarnościowy epizod: w 1981 r. brał aktywny udział w górniczym strajku. Któregoś dnia jego życie się wali: gazety donoszą, że był agentem bezpieki o pseudonimie "Kret" i przyczynił się do pacyfikacji kopalni. Paweł, syn Zygmunta (Borys Szyc) musi zmierzyć się z prawdą o ojcu - tylko gdzie leży ta prawda? Czy kryje się w esbeckich archiwach i uporczywym milczeniu Zygmunta? W jego ucieczce z Polski, kiedy zaszywa się u francuskich krewnych, by przeczekać burzę? A może kluczem do tej historii jest wzajemna relacja ojca i syna, która rzekomą zdradę ustawia dzisiaj w nowym świetle, by skojarzyć ją mimo wszystko z... ofiarą? Czy ktoś, kto nie żył w tamtych czasach (jak Paweł) ani w tamtym miejscu (jak pokazani w filmie francuscy polonusi, na siłę konserwujący spiskowo-romantyczny mit), będzie w stanie zrozumieć kręte ścieżki tamtych wyborów i je sprawiedliwie ocenić? Nie zdradzając szczegółów mocno zaskakującego i moralnie dwuznacznego finału, wypadałoby zadać jeszcze jedno pytanie: o odpowiedzialność dzieci PRL-u za zasługi i winy swoich ojców. Przeszłość u Lewandowskiego jest bowiem jak hydra, która podnosi głowę w najmniej spodziewanym momencie i odradza się w kolejnych pokoleniach. A one, chcąc nie chcąc, będą się musiały z nią mierzyć.

W przypadku "Kreta", filmu mocno zakorzenionego w realiach, można się spierać o stopień fabularnej wiarygodności. Czy w imię dramaturgicznego wyostrzenia trzeba było żenić córkę zabitego podczas strajku górnika z synem domniemanego TW? Czy zło minionego systemu musi odżywać w dekoracjach rodem z kina grozy i przybierać arcydemoniczną twarz Wojciecha Pszoniaka, skoro zazwyczaj bywało ono o wiele bardziej przaśne i banalne? Ale to tylko drobne wątpliwości, jakie mogą się nasunąć podczas seansu jednego z najciekawszych debiutów tegorocznego festiwalu polskich filmów w Gdyni. Ostatecznie nagrodę zgarnął "Lęk wysokości" Bartosza Konopki, a kontrowersje wokół głównego werdyktu przesunęły "Kreta" na dalszy plan w podsumowaniach festiwalowych. Teraz film Lewandowskiego wchodzi do naszych kin też jakby chyłkiem: w czas wakacyjnego rozluźnienia, bez sprzyjającej koniunktury politycznej, bez spektakularnych laurów - z wyjątkiem zasłużonej nagrody dla Mariana Dziędziela za drugoplanową rolę męską. A jest to film ciągle w Polsce ważny: opowiada bowiem o naszej tęsknocie za normalnością, która nigdy do końca nie może się ziścić, bo z każdej strony dopada nas przeszłość.

Prawda nas wyzwala i posiada moc oczyszczającą - takiego przesłania niewątpliwie oczekujemy z filmu Lewandowskiego. I patrząc na zmieniające się relacje ojca i syna, jesteśmy w stanie przez moment uwierzyć w ów przekaz. Oczyszczenie ma jednak bardzo wysoką cenę, dlatego zamiast pokrzepienia, z filmu przebija ostatecznie ton niezwykle gorzki. "Co się stało z naszą Solidarnością?" - chciałoby się zacytować słowa znanej z innego filmu piosenki. Lewandowski pokazuje, jak łatwo przypisujemy sobie nawzajem role bohaterów czy zdrajców i z jaką łatwością potem je sobie odbieramy.

Jednak mimo rozgoryczenia reżyser nie uprawia tak modnej dzisiaj demitologizacji solidarnościowej legendy ani też nie próbuje jej wskrzeszać. Woli skupić się na pojedynczych ludziach, na dramatach rozgrywających się w czterech ścianach. Wierzy, że właśnie w domu, w rodzinie, między sobą i w nas samych musi dokonać się ten pierwszy i najważniejszy etap rozliczenia z przeszłością. I ten "domowy" wymiar jest u Lewandowskiego niesłychanie bolesny, bo rozliczający nie może być tu bezstronnym sędzią. Miłość do ojca sprawia, że Paweł musi w końcu wziąć na siebie brzemię jego winy.

"KRET" - reż. Rafael Lewandowski, scen. Iwo Kardel, Rafael Lewandowski, zdj. Piotr Rosołowski, muz. Jérôme Rebotier, wyst.: Borys Szyc, Marian Dziędziel, Wojciech Pszoniak, Magdalena Czerwińska, Bartłomiej Topa i inni. Prod. Polska 2010. Dystrybucja: Kino Świat. W kinach od 5 sierpnia 2011 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2011