Krajobraz przed buntem

Są profesjonalni, dobrze wykształceni i niecierpliwi. Działacze młodzieżówek partyjnych próbują odnowić oblicza partii politycznych, w których rządzą starcy. Kariery są możliwe, ale zdarzają się rzadko, co czasem budzi frustrację.

15.05.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Adam Hofman, poważny 25-latek, przypomina nieco menedżera średniego szczebla w dużej korporacji. Ciemny garnitur, biała koszula, dobrany jasny krawat, na biurku laptop. Jego firma nazywa się Prawo i Sprawiedliwość i w ostatnich miesiącach ma mocną pozycję na rynku. Mimo młodego wieku Hofman jest zawodowcem, bo PiS każdego miesiąca wypłaca mu pensję. Formalnie jest dyrektorem ds. informacji i public relations PiS oraz, od niedawna, przewodniczącym Forum Młodych - młodzieżówki tej partii.

W zawodowym CV wpisuje: studia - politologia na Uniwersytecie Wrocławskim, prowadzenie małej firmy marketingowej, doradca wiceprezydenta Wrocławia (z PiS) oraz zatrudnienie w warszawskiej centrali PiS. W wyborach do Parlamentu Europejskiego był jednym z najmłodszych kandydatów, zebrał 7 tys. głosów. To za mało, by zdobyć mandat, ale wystarczająco dużo, by zaistnieć w polityce. Światopogląd swój określa jako konserwatywny, choć objaśnienie, jak należy słowo “konserwatyzm" rozumieć łatwiej przychodziło mu kilka lat temu niż dziś. Z dumą mówi o sobie: polski patriota.

- Nowoczesny, otwarty na Europę, chcący działać w życiu publicznym - precyzuje. Wie, że jest wystarczająco dobry, by bez kompleksów konkurować z zachodnioeuropejskimi rówieśnikami.

Adam Hofman jest, jak na menedżera średniego szczebla przystało, pragmatyczny i profesjonalny: - Programy polityczne są taką samą ofertą jak każdy inny produkt na rynku. Ci, którzy lepiej i skuteczniej pozycjonują swój produkt, osiągają sukces - tłumaczy, choć zaznacza, że oczywiście nie jest wszystko jedno, jaki produkt się sprzedaje. Zdaniem Hofmana najlepszym produktem na rynku jest PiS. Cieszy się, że trudnej sztuki polityki może uczyć się od najlepszych: a najlepszymi dziś są Jarosław i Lech Kaczyńscy. Kiedy pod koniec lutego ubiegał się w wyborach o funkcję prezesa Forum Młodych PiS, powiedział: “Chcemy być częścią przedsięwzięcia, które doprowadzi do tego, że do kolacji wigilijnej usiądziemy w kraju rządzonym przez premiera Jarosława Kaczyńskiego, a w Nowy Rok wysłuchamy orędzia noworocznego prezydenta Lecha Kaczyńskiego".

I wygrał.

Maja Jankowska, pochodząca z Kalisza 23-letnia studentka nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim, wolałaby, aby orędzie noworoczne wygłaszał Andrzej Lepper: - To jeden z nielicznych w Polsce polityków, których warto naśladować. Powiem wręcz, że przewodniczący jest mężem opatrznościowym polskiej polityki.

Pytana o poglądy, wyuczonymi z podręcznika zdaniami tłumaczy, że “liberalizm nie jest jednolitą teorią i ma różne nurty", że “Samoobrona nie jest przeciwnikiem gospodarki rynkowej", a najbliższy jej jest model społeczny.

- Samoobrona jest partią, która uporządkuje polskie sprawy publiczne - mówi Jankowska. Podkreśla, jaką rolę w programie odgrywa budowa społeczeństwa obywatelskiego oraz jak bardzo szkodliwe jest zniechęcenie młodych ludzi do polityki. Że nie podoba jej się styl uprawiania polityki w Polsce (co, rzecz jasna, nie dotyczy Samoobrony) i że wiele spraw w Polsce wymaga zmiany. Oczywiście chciałaby czynnie uczestniczyć w tych zmianach, ale na razie nie chce ujawnić swoich planów na najbliższe miesiące.

- Listy kandydatów do Sejmu nie są jeszcze gotowe - tłumaczy. W programie młodzieżówki partyjnej Samoobrony znajdują się zapisy o “kultywowaniu polskiego dorobku kulturalnego i tradycji narodowej" oraz o “propagowaniu właściwej postawy etycznej opartej na niekwestionowanych wartościach moralnych".

- Polityka to ludzie, z którymi można się dogadywać - mówi Paulina Kuźniak, sekretarz generalny Młodego Centrum, młodzieżówki Unii Wolności. 25-latka, absolwentka SGH opowiada, że Unia była w jej domu od zawsze. W liceum działała w samorządzie, z młodzieżówką związała się na studiach.

- Wierzę w wartości, które niesie ze sobą demokracja, w wartości liberalne, które nie krzywdzą człowieka - opisuje swój światopogląd. - Boję się ekstremizmu, Polski rządzonej przez Giertycha i Młodzież Wszechpolską.

Podpisuje się pod petycją Młodego Centrum domagającą się zdelegalizowania MW, bo, jak mówi, nie akceptuje kogoś, kto odwołuje się do wartości faszystowskich.

W połowie lutego w jej rodzinnej Łodzi po happeningu zorganizowanym przez MC, domagającym się delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej, na drzwiach siedziby UW ktoś namalował swastykę, gwiazdę Dawida i hasła: “Chciałem dobrze - Hitler" i “Żydzi do domu".

Rozlepiacze ulotek

Kampania wyborcza kandydatów “Solidarności" do Sejmu i Senatu w 1989 r. oraz kampania w 1991 r. powstały dzięki wysiłkowi młodych ludzi. Dwudziestokilkulatkowie, działacze Niezależnego Zrzeszenia Studentów zrobili swoje i poszli do domu: zostali dziennikarzami, trafili do administracji państwowej, powstających agencji reklamowych, zakładali firmy. Partie powstawały i znikały, dzieliły się i jednoczyły, większość z nich na początku była właściwie pozbawiona młodzieżowego zaplecza.

Prof. Krystyna Skarżyńska, która w 1995 r. przeprowadziła badania wśród działaczy istniejących wówczas młodzieżówek partyjnych, twierdzi, że motywacje, jakie nimi kierowały, wypływały przede wszystkim z trzech potrzeb: osiągnięć, wpływów i przebywania wśród ludzi o tych samych lub podobnych poglądach. Te motywacje, jak się wydaje, pozostały niezmienne. Zmieniała się za to rzeczywistość, w jakiej przyszło działać młodym liderom partyjnym. Okazało się, że jedyną rolą, jaką dla nich przewidziano, było rozklejanie plakatów w czasie kampanii wyborczych.

Jak pokazały badania CBOS, przeprowadzone wśród absolwentów szkół ponadpodstawowych w latach 1994 i 1998, w tej grupie postawa wyobcowania politycznego (czyli obojętności wobec formy rządów i partii przy władzy) występuje dwa razy rzadziej niż wśród dorosłych. Wprawdzie ponad 2/3 respondentów nie miało sprecyzowanego stanowiska odnośnie demokracji (tzn. nie potrafiło wskazać, czy, i jeśli tak, dlaczego demokracja jest lepsza niż np. dyktatura), znacznie lepiej niż dorośli oceniali funkcjonowanie demokracji w Polsce i znacznie częściej potrafili wyobrazić sobie swój udział w polityce.

Jednak badania z 2003 r. (drugi rok rządów SLD) ukazały już radykalną zmianę postaw i opinii. Zdaniem 80 proc. ankietowanych istniejące w Polsce partie walczą głównie o stołki, bardziej krytycznie wypowiadano się na temat funkcjonowania polskiej demokracji (krytycyzm jest tym większy, im większe deklarowane zainteresowanie polityką). Ponad 50 proc. młodzieży uważa, że sprawy w Polsce idą w złym kierunku. Większość badanych wyklucza przynależność do jakiejkolwiek partii (możliwość taką dopuszcza jedynie co szósty młody człowiek), blisko 70 proc. nie jest w stanie określić poglądów politycznych. Większość badanych nie potrafi też wskazać bliskiej sobie partii, z tych wskazywanych na pierwszym miejscu jest Platforma Obywatelska, na drugim - Samoobrona.

Mogą się przyglądać

Jesienią 1997 r. przewodniczący Młodych Demokratów (najstarsza partyjna młodzieżówka - UW) Sławomir Nowak startował w wyborach do Sejmu z okręgu gdańskiego, z drugiego miejsca na liście. Osiągnął niezły wynik, ale jedyny mandat z tego okręgu zdobyła wówczas legenda “Solidarności" - Alina Pieńkowska. Na pociechę Nowak dostał pracę w gabinecie politycznym ówczesnego ministra obrony Janusza Onyszkiewicza, ale wbrew obietnicom nie wszedł do rady krajowej UW. Nic dziwnego, że kiedy “trzej tenorzy" (Andrzej Olechowski, Maciej Płażyński, Donald Tusk) powołali do życia PO, Nowak tam właśnie przeniósł całą młodzieżówkę Unii i jej struktury.

Dziś UW ma Młode Centrum i, jak zapewnia jego sekretarz generalny Paulina Kuźniak, układ z partią jest partnerski. Co nie oznacza, że model, w którym decyzje podejmują starsi, a młodzi je wykonują, zmienił się. Mimo że unijna młodzieżówka namawiała działaczy partyjnych, by partia poszła do wyborów samorządowych pod własną nazwą, ci zdecydowali, że będzie to Unia Samorządowa. Biorąc pod uwagę kiepski dla UW wynik wyborów, okazało się to pomysłem mało trafionym. Młodzieżówkę doceniono za to w czasie wyborów do europarlamentu, gdy na listach oprócz lokomotyw wyborczych znalazły się nazwiska młodych działaczy (wspólne zdjęcia na plakatach). Jednak w konsekwencji nikt z młodzieżówki mandatu nie zdobył.

To stresująca sytuacja. Partyjne gremia składają się z polityków po czterdziestce i młodzi dość długo będą musieli antyszambrować w partyjnych korytarzach, nim znajdą się tam, gdzie rozgrywa się prawdziwa polityka i zapadają prawdziwe decyzje. Na razie mogą się przyglądać, uczyć i czekać. Tymczasem jednym z wyznaczników dojrzałości demokracji jest sposób awansu w partiach politycznych.

- Partie na zachodzie Europy wykorzystują młodych ludzi, ich entuzjazm i pomysły do realizacji wspólnych celów. U nas co cztery lata potrzebne jest 50 osób w każdym okręgu, żeby zrobić kampanię wyborczą posłowi czy senatorowi. Później odsyła się ich do domu - mówi Grzegorz Pietruczuk, doktorant na politologii i przewodniczący Federacji Młodych Socjaldemokratów. Awans nadal częściej pochodzi z namaszczenia, niż jest wynikiem zdrowej konkurencji. I nic nie zmieniają tu deklaracje polityków (od Leszka Millera do Tadeusza Mazowieckiego), że stawiają na młodych.

Kariery-bariery

Na przedwyborczym wiecu w czasie kampanii prezydenckiej w 1995 r. młody działacz Frakcji Młodych SdRP Michał Tober cytował Kautskiego: “Demokratyczny socjalizm to nie tylko chleb dla wszystkich, ale i wolność dla wszystkich. Popieramy Aleksandra Kwaśniewskiego, bo jest kandydatem i dla chleba, i dla wolności". To wystąpienie było początkiem wielkiej politycznej kariery Tobera: najpierw został asystentem Józefa Oleksego, po wygranych przez SLD wyborach w 2001 r. rzecznikiem rządu i podsekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury.

Anita Błochowiak zaczynała karierę od zakładania młodzieżówki SLD w rodzinnych Pabianicach i przeprowadzenia kilku spektakularnych akcji (np. rozdawania prezerwatyw). W 2000 r. weszła do rady miejskiej i została jej wiceprzewodniczącą oraz szefową SLD w Pabianicach. Rok później weszła do Sejmu. Dwa lata później znalazła się w komisji śledczej badającej aferę Rywina.

Sylwia Pusz (jedna z bohaterek głośnego filmu Konrada Szołajskiego) przez wiele lat uchodziła za młodą nadzieję Sojuszu. Choć na swojej stronie internetowej dokumentuje starannie wszystkie wystąpienia publiczne, jak dotąd zapamiętano ją głównie ze słusznego skądinąd apelu o utworzenie w Sejmie żłobka dla małych dzieci posłanek (sama też jest mamą).

Szefem gabinetu politycznego Andrzeja Chronowskiego (minister skarbu w rządzie AWS-UW) był 26-letni wówczas Ludomir Handzel, student nauk politycznych, działacz młodzieżówki RS AWS, wcześniej pracujący w biurze senatorskim Chronowskiego.

Krzysztof Krajewski-Siuda, lider nieistniejącej już dziś młodzieżówki RS AWS województwa śląskiego, przez dziesięć miesięcy był szefem gabinetu politycznego ministra Krzysztofa Opali. Miał wówczas 30 lat.

27-letni Grzegorz Pietruczuk jest szefem gabinetu politycznego Ryszarda Kalisza (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji).

Przykładów jest oczywiście więcej. Wszystkie mają jednak kilka cech wspólnych: musisz być aktywny, żeby cię zauważono; musisz być w miejscu, gdzie zauważyć może cię ktoś, kto potem może zostać twoim patronem; musisz być aktywny tam, gdzie jest coś do rozdania.

Kariery są możliwe, ale zdarzają się rzadko. I tylko w młodzieżówkach aktualnych partii władzy, nie zaś opozycji. A to budzi frustrację. “Kierownictwo SLD, a wcześniej SdRP to tak naprawdę nic innego jak swoista grupa samopomocy byłych funkcjonariuszy PZPR utworzona wyłącznie po to, by zadbać o interesy tej grupy i nie dopuścić do wyrzucenia jej poza nawias społeczny w toku dekomunizacji i lustracji" - pisał na łamach “Rzeczpospolitej" (19 lutego 2004 r.) działacz Federacji Młodych Socjaldemokratów Piotr Guział. Takie głosy wypowiadane publicznie słychać jednak rzadko. Dzieje się tak dlatego, że działacze młodzieżówek przesiąkają manierami politycznymi swoich formacji, przejmują stylistykę charakterystyczną dla partii, które reprezentują. Stają się starzy, jeszcze zanim przestaną być młodzi.

Ciągle odwlekana rewolucja

Przed wojną młodzieżówki partyjne radykalizowały macierzyste organizacje partyjne, czasem nawet przejmując w nich władzę (tak było w przypadku Ruchu Młodych, który w 1931 r. przejął kierownictwo w Obozie Wielkiej Polski; zaś w 1935 r. Roman Dmowski umożliwił tym działaczom przejęcie kierownictwa w Stronnictwie Narodowym). OM TUR i ZNMS odegrały dużą rolę w radykalizacji ruchu socjalistycznego (choć w PPS nie nastąpiła pokoleniowa wymiana kadr porównywalna z tym, co działo się na prawicy narodowej), podobną rolę w ruchu ludowym odegrało środowisko ZMW “Wici". Po wojnie organizacje młodzieżowe-przybudówki PZPR (ZSMP, ZSP) były raczej kuźnią kadr, pierwszym szczeblem do robienia kariery partyjnej. Dziś radykalizm młodzieżówek jest słabo widoczny (chyba że, jak w przypadku Młodzieży Wszechpolskiej, która powstała 80 lat temu i formalnie młodzieżówką partyjną nie jest, są to formy działania skrajne i spektakularne), jeśli już, to przejawia się on w partiach będących na skraju rozpadu (jak było w przypadku SLD). “Dla was mercedesy, władza, stanowiska, dla nas wstyd i hańba" - wołał działacz lokalnej młodzieżówki na konwencji SLD w województwie lubuskim.

Jednak w swojej masie działacze młodzieżówek nie są gotowi do rewolucji właśnie dlatego, że ich myślenie ograniczają tradycyjne podziały polityczne. Choć pojawiają się próby ich przełamywania.

W maju 2001 r. siedem młodzieżówek podpisało deklarację współpracy na rzecz najważniejszych spraw młodego pokolenia (bezrobocie, edukacja i szkolnictwo wyższe). Do wspólnych akcji młodzieżówek często dochodziło podczas kampanii przed referendum unijnym w 2003 r. (np. “Pakt dla integracji"). W lutym tego roku wspólnie podpisali list w sprawie ułaskawienia Sławka Sikory, którego historię sfilmował Krzysztof Krauze w filmie “Dług".

Co jakiś czas politycy zapowiadają odmłodzenie partii. Kiedy kilka lat temu Leszek Miller mówił o pokoleniowej zmianie w SLD, odpowiedzią było wycięcie wszystkich kandydatów FMS do władz partii. Delegaci z młodzieżówek zaczęli pojawiać się na konwencjach SLD dopiero, gdy notowania partii dramatycznie spadły. Ale wtedy część działaczy młodzieżówki przeszła do SdPl.

Adam Hofman opowiada, jak trudno jest dziś zapełnić salę na spotkaniu nawet z politykiem z pierwszych stron gazet. - Ale kiedy zorganizowaliśmy debatę o korporacjach zawodowych, przyszło 500 osób. To uświadomiło mi, że musimy przygotowywać dokładnie to, czym się interesują młodzi ludzie. Dlatego wśród tematów, którymi zajmuje się młodzieżówka PiS, jest właśnie projekt ustawy ograniczającej władzę korporacji zawodowych (w tym prawniczej).

Paulina Kuźniak wie już, że życie z polityki nie jest pewną posadą: - Pamiętam, jak po przegranych wyborach wielu posłów, którzy 10 ostatnich lat spędzili w parlamencie, z trudem odnajdywało się poza polityką. Dlatego młodzi mają niepolityczne zawody i źródła utrzymania; chcą być na tyle dobrzy, by kiedyś po ewentualnej porażce bez problemu wrócić do życia poza polityką.

Ona sama zrezygnowała z pracy w banku, by na początku kwietnia wyjechać na cztery miesiące do Brukseli na staż (“stanowisko niepolityczne" - zaznacza).

Czekanie z bronią u nogi

Hofman żałuje czasem, że jego pokolenie dostało Polskę w prezencie. Że wybory, jakich muszą dokonywać, są trudniejsze niż kiedyś, bo świat przestał być czarno-biały. W małym pokoju w budynku na warszawskiej Ochocie buduje najsilniejszą organizację młodzieżową w Polsce. Potencjał pokazała akcja wysłania na Ukrainę ponad tysiąca obserwatorów z całego kraju. Właśnie wtedy do Forum Młodych zgłosiło się 2500 osób. Adam Hofman chce taką organizację zbudować, bo uważa, że w Polsce nie ma wiarygodnego zgrupowania młodych ludzi, którzy są uczciwi i aktywni; dumni z tego, że są Polakami.

Zanim osiągnie cel, największą młodzieżówką partyjną pozostanie zapewne Federacja Młodych Socjaldemokratów (licząca około 10 tys. członków FMS powstała w 2003 r. z połączenia Sojuszu Młodej Lewicy i Stowarzyszenia Młodej Lewicy). Jednak organizacja jest dziś w przedrewolucyjnym wrzeniu. W apelu odczytanym na konwencji SLD i adresowanym do najważniejszych polityków lewicy (z Aleksandrem Kwaśniewskim na czele), podpisanym przez działaczy FMS, czytamy m.in.: “Młodzi ludzie związani z lewicą, dla której byliście przewodnikami, opuszczą was, jeśli nie podejmiecie pilnie wspólnych działań dla dobra naszego kraju i przyszłości lewicy w Polsce".

- Mamy dosyć czekania z bronią u nogi i patrzenia, jak aparat partyjny rozkłada polską lewicę - mówi wprost lider SLD-owskiej młodzieżówki Grzegorz Pietruczuk. - A do “borówek" nie pójdziemy, bo tam młodzieżówkę traktują tak samo instrumentalnie, jak u nas.

W kuluarowych rozmowach coraz częściej powraca pomysł powołania nowej partii. Partii Młodej Lewicy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2005