Konflikt w rodzinie

W Józefowie mówią, że to lefebryści z pobliskiego Miedzeszyna podzielili rodzinę Tombacherów. Czy Bractwo św. Piusa X przejęło kontrolę czy też zaopiekowało się pewną społeczną szkołą?

17.02.2009

Czyta się kilka minut

Spotkanie rodziców z dyrekcją szkoły w Józefowie, luty 2009 r. /fot. Tomasz Wawer / Agencja Gazeta /
Spotkanie rodziców z dyrekcją szkoły w Józefowie, luty 2009 r. /fot. Tomasz Wawer / Agencja Gazeta /

Dzień wiosenny, chociaż to luty. Dwa tygodnie po feriach. Grupa gimnazjalistów z katechetą schodzi do dolnego kościoła. Dziś sobota, dzień skupienia, w poniedziałek pojadą na zieloną szkołę. Rodzice wraz z panią dyrektor ustalili, że tak będzie najlepiej. Przez tydzień ochłoną, nabiorą dystansu do tego, co się tu ostatnio stało. Policja, dziennikarze, kamery, zdezorientowani rodzice: to nie jest odpowiedni klimat do rozpoczęcia drugiego semestru w katolickiej szkole.

Może w tym czasie dorosłym uda się znaleźć rozwiązanie tej skomplikowanej sytuacji?

Kilka ulic dalej też spokój. Ale to tylko pozory. - To tak jakbym straciła jedną z dwóch córek - mówi Wiesława Tombacher. Oczy czerwone od łez i bezsenności. Z córką mijają się, bo przecież ich domy stoją obok siebie: numer 20 i 22 na tej samej ulicy. Nie mówią nawet "dzień dobry". Do babci i dziadka nie przychodzą wnuczki. Mama im zabroniła.

***

Ul. Piotra Skargi 13. Tuż za kościołem stoi niewielki dwupiętrowy budynek. Jeszcze pachnie nowością, wykonawca spieszył się, aby na rozpoczęcie zajęć we wrześniu wszystko było gotowe. Za budynkiem wykop, materiały budowlane - kolejnym krokiem będzie budowa sali gimnastycznej. Kiedyś miało tu być przedszkole, ale miasto wycofało się z inwestycji i w 1997 r. plac z rozpoczętą budową otrzymała w dzierżawę wieczystą katolicka szkoła. - Ba, dostała! Przecież to wszystko trzeba było wychodzić - opowiada Wiesława Tombacher.

Pieniądze na zwrot poniesionych przez miasto nakładów wyłożyli rodzice, choć to, co zbudowano, i tak trzeba było rozebrać. Własny teren po latach tułaczki po wynajętych i użyczonych lokalach to było już coś. Drugi krok do stworzenia szkoły z prawdziwego zdarzenia.

Pierwszy zrobiono kilka lat wcześniej, na początku lat 90. I nikt w Józefowie nie zaprzeczy, że ta szkoła to dzieło życia pani Tombacher. Pomysł podsunęła prof. Irena Sławińska grupie swoich dawnych studentów z KUL, którzy na przełomie lat 50. i 60. osiedlili się w Józefowie, Miedzeszynie i Otwocku. - Skoro jest taka możliwość, róbcie to - powiedziała. W 1991 r. zarejestrowali Towarzystwo Absolwentów KUL. Do statutu wpisali możliwość prowadzenia szkoły.

Przez kilka lat szkoła działała w Domu Kultury w Józefowie, potem proboszcz miejscowej parafii zaproponował dawną plebanię. Wyremontowali ją - jak zawsze za pieniądze rodziców. Szkoła zyskiwała renomę.

Budowa nowego budynku posuwała się jednak opornie, choć projekt (za darmo) zrobił zaprzyjaźniony architekt, a prace budowlane prowadziła ekipa poleconych górali. Przez cztery lata osiągnęli stan surowy. I wtedy skończyły się pieniądze.

Poszukiwania inwestora się nie powiodły. Budynek wrósł w krajobraz okolicy, ale niezrealizowanie inwestycji groziło wypowiedzeniem przez miasto dzierżawy wieczystej. - Dwójka nauczycieli z mojej szkoły powiedziała mi wówczas, że niedaleko, w Miedzeszynie, mieszkają sympatyczni niemieccy księża i mogliby być zainteresowani współpracą - opowiada pani dyrektor.

Dopytana, z pewnym wahaniem potwierdza, że tą dwójką nauczycieli była jej córka Agnieszka Kantorowicz i zięć Marian.

- Agnieszka jest znakomitą anglistką - dodaje pani Wiesława.

Pierwsze spotkanie z księdzem Karolem Stehlinem odbyło się wiosną 2004 r. w domu córki i zięcia, i miało niemal rodzinny charakter.

Wiesława Tombacher mówi, że nie miała wtedy pojęcia, kim jest ów sympatyczny ksiądz, który po polsku mówił poprawnie, choć z wyraźnym niemieckim akcentem. Ani tym bardziej: kogo reprezentuje. - I nie było mowy o przejęciu szkoły - dodaje.

Jednak ks. Stehlin zapamiętał to spotkanie inaczej: - Uznaliśmy za szczególny znak Opatrzności, gdy w 2004 r. zaproponowano nam przejęcie istniejących szkół katolickich - gimnazjum i liceum - w Józefowie. Prowadzenie tych szkół miało odbywać się na zasadzie współpracy między dotychczasową dyrektorką szkoły, panią Wiesławą Tombacher, jej córką Agnieszką Kantorowicz i Bractwem.

***

Bractwo św. Piusa X pojawiło się w Polsce w połowie lat 90. Od początku kieruje nim urodzony w Badenii-Wirtembergii 47-letni dziś ks. Karl (używa polskiej wersji imienia: Karol) Stehlin, który święcenia kapłańskie przyjął z rąk arcybiskupa Lefebvre’a w 1988 r. W tym właśnie roku abp Lefebvre udzielił także - bez zgody papieża - święceń biskupich czterem duchownym, zaciągając ekskomunikę. Od tego momentu sytuację kanoniczną lefebrystów określano jako schizmę.

Polskie Bractwo św. Piusa X działa prężnie, choć dyskretnie. Wybudowali dom przeoratu przy położonej w sosnowym lesie uliczce w Miedzeszynie, otwierali kolejne kościoły i kaplice: w Toruniu, Gdyni, Tuchowie, Krakowie. Ks. Stehlin i ks. Jan Jenkins objeżdżają kraj z wykładami. Mówią o grzechach modernistów i ekumenistów, kryzysie Kościoła i roli Tradycji. Odprawiają Mszę trydencką, wydają książki i miesięcznik "Zawsze wierni".

Czy biskupi postrzegali działalność Bractwa jako zagrożenie? Dla każdego, kto słuchał i czytał dokumenty Episkopatu, nie ulega wątpliwości, że tak. W odczytanym po zakończeniu 297. konferencji Episkopatu (w grudniu 1998 r.) liście do wiernych znalazło się zdanie: "Kierowani pasterską troską i duchową czujnością chcemy ostrzec ludzi wierzących przed działalnością tego bractwa".

***

Ale w Józefowie współpraca układała się poprawnie. W statucie powołanej w kwietniu 2005 r. Fundacji Schola-Konwalia znalazł się zapis o "wspieraniu działalności oświatowej", gwarantujący prowadzenie szkoły Towarzystwu Absolwentów KUL, a umożliwiający nowemu inwestorowi kontynuowanie budowy. W samym dokumencie nie ma zresztą ani słowa o Bractwie.

- Wtedy wiedziałam już, że księża z Miedzeszyna są lefebrystami, co wywołało nasz niepokój. Inicjatorką utworzenia fundacji była moja córka - mówi Wiesława Tombacher.

Rodzice, którzy zapisywali swoje dzieci do katolickiego gimnazjum lub liceum pod wezwaniem św. Pawła z Tarsu, nie mieli pojęcia, że budowa nowej siedziby szkoły prowadzona jest za pieniądze Bractwa. Ani tym bardziej że Towarzystwo przekazało na rzecz Fundacji plac wraz ze stanem surowym budynku.

W sprawozdaniu zarządu, w punkcie "działalność inwestycyjna", zapisano, że Fundacja Schola-Konwalia na wykończenie rozpoczętej budowy oraz dobudowanie części projektowanego budynku wydała ponad 2 miliony zł.

Dziś Wiesława Tombacher przyznaje, że naiwnością było myślenie, że inwestor przeznaczy na budowę takie pieniądze, nie oczekując nic w zamian. Ks. Stehlin twierdzi, że dyrektor szkoły od początku akceptowała warunki umowy. Ks. Jan Jenkins, członek Bractwa św. Piusa X i nauczyciel fizyki w liceum zespołu szkół w Józefowie, mówił w rozmowie dostępnej na portalu www.laportelatine.org: "Dyrektor szkoły, świadoma rosnącego obniżania się standardów edukacyjnych (...) zwróciła się do nas o pomoc. Zastrzegając zachowanie katolickiego charakteru szkoły, oddała nam całą szkołę wraz z zarządzającą nią fundacją. Szkoła posiada wszelkie polskie i międzynarodowe pozwolenia, które nam byłoby bardzo trudno uzyskać".

- Zgodę na to, by ks. Jenkins uczył fizyki, wydał abp Sławoj Leszek Głódź - zaznacza Tombacher.

***

Rodzicom kilkudziesięciorga dzieci, które we wrześniu rozpoczęły naukę w gimnazjum, jego oferta edukacyjna wydawała się ciekawa. Jak zawsze są wśród nich mniej i bardziej wierzący, niektórzy długo zastanawiali się, nim posłali dzieci do placówki mającej w nazwie przymiotnik "katolicki". Ale szkoła miała dobrą markę, a od 2004 r. liceum w Zespole Szkół Katolickich im. św. Pawła z Tarsu miało prawo przeprowadzać międzynarodową maturę - jako jedyne w okolicach Warszawy po tej stronie Wisły. Także czesne - nieco ponad 600 zł - było do przyjęcia.

Choć niektórzy przyznają, że od jesieni docierały do nich może jeszcze nie niepokojące, ale zastanawiające sygnały. Np. brak tajemnic światła w różańcu albo wypowiedzi katechety o tym, że telewizja jest wynalazkiem szatana.

Ale prawdziwy niepokój pojawił się po wycieczce szkolnej w Tatry, kiedy jeden z rodziców, przeglądając fotografie zrobione przez syna, rozpoznał na zdjęciu ks. Stehlina. Widok pojawiającego się w mediach lefebrysty zdziwił go. Zaczął sprawdzać.

Odkrycie, że jego syn jest uczniem szkoły, której budynek został wybudowany i jest własnością fundacji zarządzanej przez osoby powiązane z Bractwem, było dla niego szokiem.

***

Wiesława Tombacher spotkanie z księdzem Stehlinem z kwietnia 2008 r. traktuje jak szantaż. Pokazuje konspekt rozmowy, przygotowany przez swojego rozmówcę. W zamian za pozostanie na stanowisku i możliwość nauki ma zgodzić się na przyjęcie nowych nauczycieli wskazanych przez Bractwo, przyjęcie nowego regulaminu dla nauczycieli i uczniów oraz przekazanie spraw dydaktycznych swojej córce, Agnieszce Kantorowicz. - Zbyt późno dowiedziałam się, że córka jest związana z Bractwem - mówi Wiesława Tombacher.

Relacje między paniami są już wtedy mocno napięte.

Za radą prawników dyrektorka, mimo braku porozumienia z Bractwem, wprowadza szkołę do nowego budynku. Przyjmuje do pracy wskazanych przez ks. Stehlina nauczycieli i zaczyna grę na przeczekanie. W międzyczasie znajduje sponsora, który gotów jest odkupić od fundacji teren i budynek. Przedstawiciele Bractwa nie reagują na propozycję.

Sytuacja się zaostrza. 5 listopada Rada Fundacji usuwa ze swego grona dyrektor Tombacher.

- Bezprawnie - twierdzi pani Wiesława.

"Za" głosują jej córka i zięć.

W ten sposób członkowie Bractwa przejmują całkowitą kontrolę nad fundacją.

Coraz trudniej ukryć konflikt przed rodzicami uczniów.

2 lutego 2009 r., w pierwszy dzień po feriach, kilka minut po ósmej rano, nauczycielki nerwowo pakują dzienniki, a barczyści mężczyźni przenoszą meble z powrotem do starej plebanii po drugiej stronie ulicy. Z Piotra Skargi 13 na Piotra Skargi 24. Przed szkołą zjawiają się powiadomieni przez dyrektorkę dziennikarze i wezwana przez prezesa fundacji Klausa

Meckela policja. Funkcjonariusze przyglądają się, ale nie interweniują.

Większość rodziców i dzieci nie wie, co się dzieje.

Wiesława Tombacher przy świadkach mówi do swojej córki: - Zwalniam panią.

Scenę filmuje telewizja.

***

Marek Howzan z Rady Rodziców Zespołu Szkół ocenia postawę rodziców i dzieci w czasie tego konfliktu jako wzorową. - Nie padło ani jedno słowo oskarżenia pod adresem pani dyrektor. Stoimy całkowicie po jej stronie i mamy nadzieję, że uda się doprowadzić do jakiegoś porozumienia - mówi spokojnie. - To oczywiste, że zależy nam na tym, żeby szkoła przetrwała. Całą sprawę traktuję jako złamanie pewnej umowy. Nie mam nic przeciwko temu, żeby członkowie Bractwa prowadzili w Józefowie szkołę, ale chciałbym, żeby robili to otwarcie. Choć ja osobiście nie posłałbym dziecka do takiej placówki.

Z pisma Mazowieckiego Kuratora Oświaty: "Organem prowadzącym Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. św. Pawła z Tarsu w Józefowie przy ul. Piotra Skargi 13 od

28 stycznia 2008 jest Fundacja Schola-Konwalia. W obecnej sytuacji zajęcia przy ulicy Piotra Skargi 24 [w budynku dawnej plebanii - red.] w Józefowie odbywają się niezgodnie z prawem, co oznacza, że uczniowie nie realizują obowiązku nauki".

***

Wiesława Tombacher: - Tak, to prawda. Chciałam, żeby córka przejęła po mnie prowadzenie szkoły. Uważałam, że nadaje się do tego, jak mało kto. Nie spodziewałam się, że wystąpi przeciwko mnie. To także moja osobista, wielka tragedia.

Agnieszka Kantorowicz: - Słyszy pan? Przecież już płaczę. Nie jestem w stanie o tym rozmawiać. Gdybym powiedziała panu, jak było, musiałabym wystąpić przeciwko matce. A tego nie zrobię. Niezależnie od konsekwencji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2009