KOŚCIÓŁ POWOLI OTWIERA OCZY

Dokument roboczy przed Synodem o rodzinie kreśli ostro kontury sytuacji, ale unika odważnych konkluzji.

07.07.2014

Czyta się kilka minut

Obchody Dnia Rodziny w Watykanie, 26 października 2013 r. / Fot. Antonello Nusca / POLARIS / EAST NEWS
Obchody Dnia Rodziny w Watykanie, 26 października 2013 r. / Fot. Antonello Nusca / POLARIS / EAST NEWS

Przygotowania do Synodu Biskupów o rodzinie rozpoczęły się rozesłaniem ankiety (którą publikowaliśmy i szeroko omawialiśmy w „Tygodniku”). Episkopaty całego świata przesłały zebrane odpowiedzi do Rzymu, gdzie trwało ich opracowanie. Rezultatem jest, opublikowany pod koniec czerwca, tekst tzw. „Instrumentum laboris”, czyli dokumentu roboczego. Będzie on stanowił punkt wyjścia dyskusji biskupów, którzy zbiorą się w Rzymie w październiku tego roku.

Czytając wspomniany dokument, trzeba pamiętać o całym procesie jego powstawania. Choć bowiem intencją autorów ankiety (wielokrotnie wyrażaną przez sekretarza Synodu, kard. Baldisseriego) było możliwie adekwatne rozpoznanie sytuacji, w samym procesie rozeznawania działały rozmaitego rodzaju „filtry”.

Jeden z ważniejszych polegał na tym, że odpowiedzi na ankietę zbierane były w bardzo różny sposób. Jedne episkopaty (np. angielski) otwarły się na jak najszersze spektrum głosów, inne ograniczyły się do opinii księży i świeckich ściślej z tymi pierwszymi współpracujących. Drugi etap filtrowania miał miejsce na etapie opracowywania odpowiedzi przez poszczególne episkopaty. Trzeci – w czasie opracowywania tych opracowań przez autorów „Instrumentum laboris”. O wszystkich trzeba pamiętać, czytając watykański dokument.

Zły świat

Obraz, który wyłania się z opracowania, jest skomplikowany i raczej pesymistyczny. Jeśli chodzi o wątek pozytywny, to najwyraźniej widać go w tym, że dokument jednoznacznie wskazuje, iż rodzina jest traktowana jako „uprzywilejowane miejsce objawienia się Boga ludzkości”, „zwykłe, codzienne miejsce spotkania Chrystusa”, a także „niezbędne środowisko rozwoju osoby”. Trzeba uznać, że w Kościele powszechnym zadomowiła się świadomość, iż ideały życia ewangelicznego i rodzinnego doskonale do siebie pasują. Do przeszłości należą czasy, gdy ten pierwszy wiązano raczej z życiem mniszym i zakonnym, traktując rodzinę jako przeszkodę w realizowaniu pełni życia chrześcijańskiego.

Z drugiej strony obraz realnej sytuacji rodziny kreślony jest w bardzo ciemnych barwach. Z nadesłanych ankiet wynika, że właściwie wszystkie dominujące dziś tendencje kulturowe, pomimo swej różnorodności, z tych czy innych powodów stanowią poważne przeszkody w prowadzeniu życia rodzinnego. Skutkiem czego także wśród chrześcijan pogłębia się kryzys rodziny.

Obserwacje dotyczące niekorzystnych zjawisk kulturowych – które zajmują lwią część dokumentu – nawet jeśli trafne, w swojej ogólności nie są zbyt odkrywcze. W dokumencie brak też pogłębionego namysłu nad przyczynami tych zjawisk. Nie ma też wskazówek, czy – i ewentualnie jak – można im zaradzić.

Oczywiście, można powiedzieć, że Kościół świadomy jest swego nikłego wpływu na ewolucję współczesnej cywilizacji – i dlatego nie sili się na tworzenie projektów jej zmiany. Niepokojące jest jednak to, że autorzy „Instrumentum laboris” praktycznie nie dostrzegają konkretnych wewnątrzkościelnych źródeł kryzysu rodziny. Jak wynika z raportów światowych episkopatów, ochrzczeni przeżywają podobne problemy w życiu rodzinnym, co niechrześcijanie. O ile wpływ chrześcijan na kulturę pozakościelną z powodów od nich niezależnych może być nikły, to mniej lub bardziej głęboka reforma wspólnoty Kościoła leży w gestii jej samej. Do tego potrzebna jest poważna refleksja autokrytyczna – a tej brak.

Interpretacja trudności małżeńskich

Nie wynika to jednak z jakiegoś programowego ograniczenia się watykańskich autorów do pracy sprawozdawczej. Tam bowiem, gdzie wyniki ankiet kwestionują aktualne nauczanie magisterium, autorzy czują się w obowiązku przypomnieć jego treść i podkreślić wartość (czyżby wątpili, że adresaci tekstu – tj. biskupi – znają je i doceniają?).

Instrumentum laboris” zauważa, że nauczanie kościelnego magisterium o rodzinie jest w szerszej wspólnocie wierzących praktycznie nieznane, niemal całkowicie niezrozumiane i bardzo często kontestowane. Zupełnie dla współczesnych niezrozumiałe jest pojęcie „prawa naturalnego” – a to na nim opiera się oficjalna kościelna wizja rodziny. Jeśli chodzi o nauczanie na temat „otwarcia na życie” – kluczowym dokumentem jest tu encyklika Pawła VI „Humanae vitae” – dokument roboczy Synodu przyznaje, iż „odpowiedzi jasno stwierdzają, że w zdecydowanej większości przypadków jej pozytywne aspekty są nieznane”, a nauczanie kościelne „powszechnie odbierane jest dzisiaj jako wciskanie się w intymne życie par i łamanie autonomii sumienia”.

Przyczyn praktycznie powszechnego niezrozumienia nauczania magisterium na temat rodziny czy odrzucenia jego niektórych aspektów autorzy dokumentu upatrują w negatywnym wpływie tendencji kulturowych i – ogólnie – niedoskonałości formy kościelnego przekazu. Jak wielkie jest to uproszczenie, można jasno zobaczyć na przykładzie kwestii oporów wobec nauczania „Humanae vitae”.

Autorzy „Instrumentum laboris” podkreślają profetyczną wartość encykliki Pawła VI – która głosi „nierozerwalną więź pomiędzy miłością małżeńską a przekazywaniem życia”. Zauważają jednak, że nauczanie to opiera się na antropologii obcej współczesnej kulturze. A zatem, argumentują, jego odrzucenie spowodowane jest wpływem sekularyzacji. Następnie stwierdzają, że ludzie żyjący w kulturze przenikniętej sekularyzacją nie widzą grzechu w stosowaniu sztucznej antykoncepcji. Konkluzja jest jasna: nie widzą tu grzechu ci, którzy ulegli wpływowi sekularyzacji.

Watykańskim autorom brak jednak głębszego namysłu nad tym, że chodzi tu o ludzi, którzy – choć żyją w zsekularyzowanej kulturze – wbrew tej kulturze prowadzą zaangażowane życie wiary. Co więcej, kilka linijek dalej czytamy w dokumencie, że „dzisiaj rachunek sumienia chrześcijańskich par koncentruje się raczej na samej relacji (niewierność, brak miłości), niż na aspekcie otwartości na życie”.

To jednak, co stanowi wspomniany przedmiot rachunku sumienia, jest – zgodnie z roztaczaną przez watykański dokument wizją zsekularyzowanej kultury (zdominowanej przez egocentryczny indywidualizm, konsumpcjonizm czy brak odpowiedzialności) – bardziej kontrkulturowe niż „otwartość na życie”. Tym bardziej, że jak samo „Instrumentum laboris” zauważa, dla wielu katolików „odpowiedzialne rodzicielstwo” jest czymś bardzo ważnym, tyle że „obejmuje ono podzielaną odpowiedzialność sumienia, by wybrać najbardziej odpowiednią metodę kontroli urodzin, zgodnie ze zbiorem kryteriów: od efektywności, przez fizyczną tolerancję, po rzeczywistą możliwość ich stosowania”.

Z faktów wzmiankowanych przez autorów „Instrumentum laboris” można wyciągnąć zupełnie inne wnioski, niż oni sugerują. Doświadczenie ludzi, których wiara jest świadomym wyborem podjętym wbrew tendencjom kulturowym ich środowiska, pokazuje, że związek pomiędzy miłością małżeńską a przekazywaniem życia wcale nie musi przybierać formy propagowanej przez nauczanie magisterium. Mamy do czynienia nie tyle ze zderzeniem wizji chrześcijańskiej i zeświecczonej, ile z napięciem pomiędzy teologiczną spekulacją popartą autorytetem a samoświadomością wiernych wypływającą z ich żywego doświadczenia wiary.

Przyjęcie powyższego wniosku nie musi prowadzić automatycznie do zmiany nauczania magisterium. Stawia jednak przed biskupami znacznie poważniejsze pytanie niż tylko to, które zajmuje autorów „Instrumentum laboris”: jak efektywniej przekazywać wiernym naszą wizję?

Zachowawczość duszpasterska

Od innej strony zachowawczość dokumentu ujawnia się w obszarze problemów duszpasterskich. Na przykład odpowiedzi z wszystkich rejonów świata zwracają uwagę na problem bardzo dużej liczby osób chcących zawrzeć ślub kościelny jedynie ze względów kulturowych lub „estetycznych”. Proszący o ślub (ochrzczeni niepraktykujący lub niewierzący) nie mają świadomości sakramentalnego charakteru celebracji. Większość odpowiedzi episkopatów sugeruje, że jest to dobra okazja ewangelizacyjna. Jak jednak jednocześnie pokazują sprawozdania z efektów takiej „ewangelizacji” – rzeczywisty powrót do Kościoła następuje bardzo rzadko. Nawet gdy w ramach przygotowania do małżeństwa dana wspólnota wymaga większego zaangażowania w jej życie – zaangażowanie to z reguły ustaje zaraz po zawarciu ślubu.

Instrumentum laboris” odnotowuje, że znaczna część episkopatów Ameryki Północnej i Europy sugeruje radykalną zmianę praktyki – w sytuacji braku wiary odłożenie sakramentu małżeństwa. Niemniej watykański dokument dystansuje się od tych sugestii, stwierdzając, że pomysł powyższy grozi nadmiernym rygoryzmem, jakby bojąc się naruszyć istniejące status quo.

Pomysł, by obrady Synodu opierały się na rozeznaniu sytuacji, jest jak najbardziej słuszny. Przepaść pomiędzy oficjalnym kościelnym dyskursem o rodzinie a rzeczywistością (w sensie tego, jak ludzie żyją, i w sensie tego, jak swoje życie pojmują i oceniają) okazuje się jednak tak duża, że zarówno poszczególne episkopaty, jak i watykański Sekretariat Synodu mają kłopoty z przyjęciem do wiadomości tej rzeczywistości. Nie tyle na poziomie zauważenia samych faktów, co przemyślenia ich przyczyn i znaczenia.

Jak pokazuje historia, to, co działo się na Soborach i Synodach, często daleko przekraczało oczekiwania, które można było sobie wyrobić na podstawie ich „dokumentów przygotowawczych”. Można więc mieć nadzieję, że tak będzie i tym razem. Sądzę jednak, że prawdziwy przełom mógłby nastąpić wówczas, gdyby w Synodzie mogli na pełnych prawach wziąć udział ci, których życia on dotyczy – chrześcijanie żyjący w rodzinach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2014