Komunia z kielicha

Dla chrześcijanina to najmocniejszy znak afirmacji życia.

13.12.2011

Czyta się kilka minut

Kościół świętego Marcina niełatwo znaleźć w plątaninie wąskich uliczek Pragi. Gotycka świątynia, ongiś dotykająca murów Starego Miasta, nie wyrasta dziś ponad dachy XIX-wiecznych kamienic. Nie ma tu żadnych innych symboli, tylko na ścianie prezbiterium ponad ołtarzem, tam, gdzie w polskich kościołach umieszcza się tabernakulum, widnieje relief kielicha. Jesteśmy w świątyni Braci Czeskich.

To tu w 1414 r. mistrz Jakoubek ze Strzibra użył kielicha do komunii wiernych podczas Mszy. W Kościele katolickim był to właściwie pierwszy od trzystu lat akt komunii wiernych pod dwiema postaciami. Jej głównego promotora, Jana Husa, rok później spalono na stosie w Konstancji.

Śmierć reformatora wywołała w Czechach wojnę religijną, która trwała kilkadziesiąt lat. Jej efektem było jednak uznanie przez Rzym odrębności czeskiego Kościoła, włącznie z prawem do utrakwistycznej komunii (sub utraque specie: pod dwiema postaciami). Zasady tzw. kompaktatów praskich z 1433 r. Czesi potwierdzili 50 lat później uroczystą ugodą z Rzymem. Od tej pory w czeskim Kościele funkcjonowały dwa obrządki: rzymski, udzielający komunii wiernym tylko pod postacią chleba, oraz miejscowy. Jego zwolenników nazywano też kalikstynami, od łacińskiego słowa calix, oznaczającego kielich.

Wystąpienia Lutra doprowadziły do rozłamu wśród kalikstynów. Część zjednoczyła się z obrządkiem rzymskim, inni zasilili szeregi protestantów. Współczesny Zbór Braci Czeskich, do którego należy praski kościół św. Marcina, jest wspólnotą protestancką. Resztki kalikstyńskiego obrządku zlikwidowano po bitwie pod Białą Górą (1620), kiedy to w Czechach zwyciężyła kontrreformacja.

Popularna historiografia do dziś przeciwstawia kalikstynów rzymskim katolikom. Tymczasem oni również byli katolikami - przynajmniej od połowy XV w. aż do 1620 roku. Nie znaczy to, że między obrządkami obywało się bez zgrzytów. Ale doktrynalnie należeli oni do jednej wspólnoty.

Rozpisałem się szeroko o czeskim przykładzie, bo jest on ważny i nam, Polakom, mało znany. A kwestia komunii pod dwiema postaciami nieraz rozpalała umysły katolików w większości krajów Zachodu.

W poprzednim odcinku cyklu pisałem, w jaki sposób przyjmowali komunię chrześcijanie pierwszych wieków. Mamy dokładny opis Cyryla Jerozolimskiego. Zatrzymałem się nad fragmentem jego piątej katechezy mistagogicznej - na opisie komunii przemienionego chleba - by pokazać, że przyjmowanie komunii na rękę, postulat znaczącej części polskich katolików, powinno się wiązać ze szczególnymi oznakami czci. Podobnie jest z komunią z kielicha. "A kiedy już spożyłeś Ciało Chrystusowe - pisze Cyryl - przystąp do kieli­cha Krwi. Nie wyciągaj tu rąk, lecz skłoń się ze czcią, mó­wiąc w hołdzie: »Amen«. (...) Kiedy twe wargi są jeszcze wilgotne, dotknij ich rękami i uświęć nimi oczy, czoło i inne zmysły".

Główny nurt obrządków katolickich respektuje starą tradycję, gdzie wierny nie dotyka kielicha rękami. W pewnym okresie stało się wręcz nie do pomyślenia, by dotykał kielicha kto inny niż kapłan lub diakon. Dlaczego?

Ważnym drogowskazem może być fragment Ewangelii według świętego Marka (10, 35-45): "Wtedy zbliżyli się do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: »Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy«. On ich zapytał: »Co chcecie, żebym wam uczynił?«. Rzekli Mu: »Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twojej stronie«. Jezus im odparł: »Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?«. Odpowiedzieli Mu: »Możemy«. Lecz Jezus rzekł do nich: »Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których zostało przygotowane«".

Jezus nie mówi, że nie są godni picia z kielicha. On "tylko" zwraca im uwagę, że nie wiedzą, o co proszą. Bo dla chrześcijanina gest picia z kielicha stanowi najmocniejszy znak dojrzałej afirmacji życia, które przecież łatwe nie jest. Również nasz Zbawiciel nie obiecał nikomu, że będzie łatwe.

Henri Nouwen wyjaśnia, dlaczego świadomemu chrześcijaninowi tak trudno unieść ręce, by wychylić do dna kielich życia. Trzeba "chwycić go w dłonie, unieść i wypić. Te trzy rzeczy razem stanowią pełną celebrację bycia człowiekiem. (...) Musimy przeżyć własne życie, a nie czyjeś. Musimy chwycić własny kielich".

Kielich Jezusa jest kielichem goryczy. "Kto chciałby go wypić?" - pyta retorycznie teolog i mistyk. Z tym pytaniem Jezus zwraca się do synów Zebedeusza, a także do nas.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2011