Komentarz naiwny

Niezadowolenie z raportu w sprawie katastrofy smoleńskiej dałoby się ująć w zdanie: należy dotrzeć do prawdy o przyczynach wypadku, a my dalej tej prawdy nie mamy.

02.08.2011

Czyta się kilka minut

"Prawda"... Słowo tak nośne, że bezbłędnie wywołuje reakcje emocjonalne najcięższego kalibru. I otwiera dalsze przestrzenie, w których wyłaniają się i narastają sprzeczności nie do pokonania. Może więc w tych przestrzeniach wolno umieścić i takie oto naiwne konstatacje...

Prawdą jest, że lot smoleński był sprawą najwyższej wagi dla prezydenta Rzeczypospolitej. Właśnie ten, właśnie wtedy, właśnie w takim scenariuszu. Z wielu przyczyn, wśród których rolę odegrał i fakt o trzy dni wcześniejszy: katyńska obecność premierów Polski i Rosji (tego drugiego - pierwsza, wydarzenie najwyższej rangi). Skład pasażerów samolotu w dniu 10 kwietnia był również wynikiem podzielania racji głównego uczestnika i gospodarza lotu, w skali od tych samych uczuć i intencji do względów i kalkulacji rzeczowych czy praktycznych.

Prawdą jest dalej, że owa ranga najwyższej wagi sama stanowiła o determinacji zrealizowania podjętej wyprawy. Mogło to nie wyrażać się w żadnych słowach, a więc dowodzie dającym się zarejestrować i sprawdzić, nie można jednak twierdzić, że nie dało się tego w żaden sposób odczuć. Obecność głównego dowódcy w kokpicie, zupełnie przecież zbędna, nie mogła nie stanowić faktu o określonym znaczeniu. Prawdą jest również, że zapytanie skierowane w pewnym momencie przez załogę do gospodarza lotu o wskazanie ewentualnego lotniska zastępczego nie doczekało się odpowiedzi. To też była wskazówka.

Prawdą jest wreszcie, że warunki atmosferyczne od początku lotu były fatalne i ulegały tylko pogorszeniu, tak że podczas próby lądowania dostrzeżenie ziemi pozostawało niemożliwe.

Pokazano nam już nowy spot wyborczy, na którym oglądamy parę prezydencką w ujmującej relacji wzajemnej. Z podpisem: "oni czekają na prawdę". Podpis ma być oskarżycielski. A jest tylko niedającym się przyjąć pogwałceniem ciszy tragicznie zmarłych. Tragicznie, i to przez współtworzony scenariusz. Ten prawdziwy. Bo to był po prostu lot najwyższego ryzyka.

A zmarli nie "czekają na prawdę". Oni są w tym jej wymiarze, do którego polityka nie ma już dostępu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2011