Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tłumy turystów z całego świata, liczone codziennie w tysiącach, przybywały w ostatnich dniach października pod górę Uluru – monolityczny masyw skalny w kolorze czerwonobrunatnym, wznoszący się kilkaset metrów nad pustynię w Parku Narodowym Uluru-Kata Tjuta w Australii – aby wspiąć się na nią jeszcze przed jej zamknięciem. Od minionej soboty Uluru, dotąd jedna z głównych atrakcji kraju, jest bowiem niedostępna dla turystów; taką decyzję, na prośbę rdzennych mieszkańców, podjęły władze parku. Położona na terenie plemienia Anangu, Uluru ma dla Aborygenów duże znaczenie religijne i kulturowe. Termin zamknięcia szlaku na szczyt ustalono dwa lata temu. Efekt? Gwałtownie wzrosła liczba turystów: od czerwca 2018 r. do czerwca 2019 r. przybyło ich prawie 400 tys. (o jedną piątą więcej niż rok wcześniej). Od teraz mogą oglądać Uluru z bliska, lecz nie wolno im się na nią wspinać. ©(P)