Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ewangelista Marek mówi: „Uczył bowiem swoich uczniów i mówił im, że Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach wstanie z martwych. Uczniowie jednak nie rozumieli tych słów, lecz bali się Go pytać”.
Skąd ten lęk? Można się domyślać, że apostołowie wciąż jeszcze bardziej wierzą sobie, swoim wyobrażeniom o Jezusie, niż Jezusowi. Wciąż jeszcze usiłują wkomponować Jezusa w świat swoich dotychczasowych wyobrażeń o Mesjaszu, a więc i marzeń, które ma on spełnić. Poświęcili przecież dla Jezusa wszystko, więc teraz Jego kolej. Piotr wyraźnie to formułuje: „Oto my zostawiliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Co za to otrzymamy?”. Dlatego gdy podczas galilejskiej wyprawy Jezus zapytał ich: „O czym to rozprawialiście po drodze?”, oni „milczeli, bo w czasie drogi sprzeczali się ze sobą o to, kto z nich jest największy”. Po latach, kiedy apostołowie wyjdą z wielkopiątkowego kryzysu przemienieni, będą się zmagać z podobnym kłopotem pierwszych gmin. Apostoł Jakub napisze w liście: „Skąd wojny i walki między wami? Czy nie z pożądliwości, które walczą w waszych ciałach? Pożądacie, a nie posiadacie; zabijacie i zazdrościcie, a nie możecie osiągnąć; toczycie boje i wojny, a nic nie zyskujecie, bo się nie modlicie! Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie. Pragniecie zaspokoić tylko własne namiętności”. To ostatnie zdanie jest również kluczem do dzisiejszych kłopotów chrześcijan, a pewnie wyznawców innych religii i ateistów również.
Dlatego warto posłuchać, co na ten temat ma do powiedzenia następca, a raczej kilku ostatnich następców, Piotra Apostoła.
Papież Franciszek w „Liście do Ludu Bożego” napisał: „Nie sposób wyobrazić sobie nawrócenia działania kościelnego bez aktywnego udziału wszystkich członków ludu Bożego. (…) Ukazuje się to wyraźnie w niewłaściwym sposobie rozumienia władzy w Kościele (…), jakim jest klerykalizm. (…) Klerykalizm, któremu sprzyjają zarówno sami kapłani, jak i świeccy, tworzy rozłam w ciele eklezjalnym, który sprzyja i pomaga w popełnianiu wielu złych rzeczy, które teraz potępiamy. Powiedzenie »nie« wobec nadużycia oznacza stanowcze odrzucenie wszelkich form klerykalizmu”.
Wygląda na to, że trzeba będzie zmienić zakres znaczeniowy słowa „antyklerykalizm”. W obecnych czasach nabiera ono znaczenia pozytywnego. A swoją drogą, chciałbym nieśmiało zapytać, czy dzisiaj Episkopat Kościoła w Polsce nie ma nic do powiedzenia ojcu świętemu Franciszkowi? Przecież jeszcze niedawno tak ochoczo deklarował swoje synowskie posłuszeństwo jego poprzednikom. Skąd to milczenie?©