Ładowanie...
Kim kontra Trump
Kim kontra Trump
„Washington Post” napisał w minionym tygodniu – powołując się na źródła w wywiadzie USA – że Korei Północnej udało się zminiaturyzować ładunek atomowy na tyle, iż może umieścić go w rakiecie, która być może doleciałaby do terytorium Stanów.
Werbalną wymianę ciosów, która potem nastąpiła między Kim Dzong Unem a Donaldem Trumpem – pierwszy mówił, że jego rakiety mogą spaść na wyspę Guam (bazę USA na Pacyfiku, zwaną „amerykańską bramą do Azji”), drugi kompulsywnie groził Kimowi „ogniem i furią”, jakiej świat nie widział – wielu komentatorów sprowadza do ich osobowości. Inni wskazują, że wdając się w taką „dyskusję” z Kimem, Trump wyświadczył mu uprzejmość, bo go dowartościował (gdy zasadą USA było dotąd, by nie podejmować dwustronnej dyskusji z Pjongjangiem, lecz zawsze w większym gronie). Chętnie wskazuje się też, że tyrady Kima, w których ostatnio istotną rolę odgrywa broń atomowa, choć robią wrażenie paranoicznych, to mają racjonalny cel: zapewnić mu nietykalność (mieszkańcy wielomilionowego Seulu, leżącego nad granicą, to zakładnicy: nawet na precyzyjne naloty USA na instalacje atomowe Kim mógłby zareagować zniszczeniem miasta). Ponadto retoryczna eskalacja Pjongjangu to metoda rodu Kimów na uzyskanie ustępstw (jak np. pomoc gospodarcza) w zamian za spuszczenie z tonu.
Czy Guam stanie się więc nowym Pearl Harbor? Albo czy Trump zrobi w końcu coś, po czym nie będzie odwrotu? Mimo wszystko to scenariusze mało prawdopodobne. Ludzie, od których zależy tu więcej niż od Trumpa – jak sekretarz obrony James Mattis – mówią jasno (i w kontrze do przełożonego...), że choć Pjongjang nie może wygrać wojny z USA, to taka wojna byłaby katastrofalna.
Co nie zmienia faktu, że jeśli Kim ma rakiety, które mogą dolecieć do USA, to znaczy, że polityka poprzedników Trumpa, której celem było niedopuszczenie do takiej możliwości, całkowicie zawiodła. I że chyba czas na nową strategię. Tylko jaką? ©℗
Na podst. FAZ, NZZ
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]