Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Listy można zapełnić także "jokerami" - politykami z nazwiskami wyrobionymi w krajowej polityce. Tym tropem od początku idzie PSL, dołączyły zaś do niego SLD (wystawiając Olejniczaka czy Szymanek-Deresz) i - po dłuższym wahaniu - także PiS. Dylematy, związane z takimi kandydaturami, najlepiej obrazuje przypadek Zbigniewa Ziobry - dla PiS jest ważne, by w tych wyborach nie osiągnąć złego wyniku. Wyborcy zaś chcą głosować na kogoś sprawdzonego.
Jeszcze ważniejsze jest jednak, by dobry wynik osiągnąć w kolejnych wyborach krajowych, gdy naprawdę będzie się rozstrzygać, kto sprawuje władzę. Czy wtedy Ziobro, wzorem mazowieckiego marszałka z PSL Adama Struzika, znów wystartuje do Sejmu, by ratować swą partię? Wtedy jego miejsce w ławach PE zajmie ktoś znacznie mniej znany, co jednak może być uznane przez wyborców za nadużycie ich zaufania.
Tacy kandydaci wciąż pewnie marzą o czymś więcej niż to, co już osiągnęli - by traktować mandat do PE jak synekurę czy też dom politycznej pogodnej jesieni. Tak mogą na swe kandydowanie patrzeć Janusz Lewandowski, Marek Siwiec, Janusz Onyszkiewcz, Ryszard Legutko czy Marian Krzaklewski. Doświadczenie i przygotowanie to jedno - aspiracje skłaniające do wysiłku to drugie.
Naszą rolą - jako wyborców - jest uważne przyglądanie się listom i znalezienie tych, którzy znaleźli się tam nie tylko po to, by kosztować konfitury.