Jogin w Kościele

Ks. Joseph Pereira, nauczyciel jogi: Chrześcijaństwo na Zachodzie przechodzi kryzys z powodu ubóstwa duchowego, o którym mówiła Matka Teresa. Jeśli chcecie wiarę na nowo ożywić, musicie wrócić do medytacji. Rozmawiał Łukasz Ziółkowski

25.05.2010

Czyta się kilka minut

Ks. Joseph Pereira / fot. Marek Lewandowski /
Ks. Joseph Pereira / fot. Marek Lewandowski /

Łukasz Ziółkowski: Medytacja jest chrześcijaństwu obca?

Ks. Joseph Pereira: Jest częścią tradycji chrześcijańskiej praktykowaną od IV w. Jej prekursorem był św. Jan Kasjan, jeden z Ojców Kościoła, a także mistycy: św. Teresa z Avili i św. Jan od Krzyża. W epoce renesansu zapomniana i kontynuowana tylko w klasztorach, ponieważ Kościół bał się, że może prowadzić do okultyzmu. W latach 60. XX w., podczas rewolucji "dzieci kwiatów", ludzie na Zachodzie chcieli doświadczyć Boga, ale Kościół był dla nich zbyt zinstytucjonalizowany, duch wiary nie był wyczuwalny. Zwrócili się więc w kierunku Wschodu, gdzie zobaczyli chrześcijan praktykujących medytację w pustelniach.

Co jest w medytacji najważniejsze?

Osiągnięcie stanu wyciszenia, wniknięcie w głąb własnego doświadczenia sprawia, że człowiek staje się świadomy tajemnicy, którą każdy z nas w sobie nosi - obecności Boga. Medytacja pomaga zrozumieć tożsamość człowieka. Zapomnieliśmy, że zostaliśmy stworzeni z miłości, a przecież pierwszą tajemnicą chrześcijaństwa jest inicjatywa, którą wykazał Bóg: pokochał nas pierwszy, a potem ocalił. Kiedy człowiek poczuje, czym jest bycie kochanym i zdolnym do kochania, jego życie się zmieni.

Kościół daje jednak przestrogę: medytować trzeba w łączności z Duchem Świętym.

Skoro jest przestroga, jest niebezpieczeństwo. Jakie?

Medytacja jest jak nóż, można jej użyć w dobrym lub złym celu. Różne formy medytacji mogą otwierać człowieka na działanie złych sił. Zanurzenie się w tej atmosferze, okultyzm, kontakt z siłami nieczystymi, może prowadzić do opętania. Także praktykowanie medytacji przez ateistów może być niebezpieczne. Zwłaszcza jeśli medytują, by osiągnąć poczucie pustki, niebytu, jak buddyści, bo samo wyciszanie się może otwierać na działanie złych sił.

A w medytacji mamy wejść w kontakt z Bogiem...

Istnieją dwie drogi poznania Boga: wiedza i doświadczenie. Mamy dwie półkule mózgu: lewą, która jest odpowiedzialna za myślenie racjonalne i znajdowanie związków przyczynowo-skutkowych, oraz prawą, która nie jest w stanie wyjaśnić przyczyn różnych zjawisk, ale może doświadczyć tego, czego nie da się opisać językiem nauki - to właśnie istota mistycyzmu. Potrzebujemy obu tych dróg, które prowadzą nas do Boga.

Jak się medytuje?

W odróżnieniu od innych form modlitwy, takich jak litanie, dziękczynienia czy adoracje, medytacja polega na wyciszeniu lewej półkuli mózgu. Podczas medytacji nie przychodzi się do Boga z masą różnych myśli, ale ze swoją pustką. Trzeba jedynie skoncentrować uwagę na jednym słowie, nazywanym mantrą. Jest to wezwanie Maranatha, które trzeba skoordynować z oddechem. Kiedy po medytacji wracamy do normalnego myślenia, zdajemy sobie sprawę, że nasz sposób postrzegania się zmienił.

Jaka jest różnica między medytacją a kontemplacją?

Obie prowadzą do wyciszenia zmysłów. Czasami trzeba skoncentrować się na czymś zewnętrznym. Patrząc na krzyż można kontemplować mękę Chrystusa. Można też podziwiać krajobraz i kontemplować jego piękno. Natomiast medytacja nie polega na koncentrowaniu się na czymkolwiek z zewnątrz, ale na obecności Boga w nas.

Mówi się, że medytacja ma właściwości terapeutyczne.

Uczelnia medyczna Harvard Medical School akceptuje medytację jako jedną z metod radzenia sobie ze stresem. W stresie lewa półkula jest przeciążona, należy ją więc zregenerować, czyli chwilowo wyłączyć. Oczywiście całkowite zaprzestanie myślenia nie jest możliwe, ale medytacja zbliża do tego stanu. Potem mamy uczucie odświeżenia.

Każdy może medytować?

Medytacja wymaga równowagi emocjonalnej. Osoby, które mają zaburzenia czy problemy psychiczne, nie powinny medytować. Dotyczy to także ruchów charyzmatycznych, np. Odnowy w Duchu Świętym, które opierają się na bardzo intensywnej, emocjonalnej modlitwie.

Praktykuje ksiądz także jogę - czy to rodzaj "chrześcijańskiej jogi"?

Joga nie jest połączona z żadną religią, ma działania terapeutyczne, jest nastawiona na poprawę zdrowia. To metoda wskazująca, jak siedzieć, jak oddychać. Jest więc dla mnie jedynie instrumentem do praktykowania medytacji chrześcijańskiej. Ćwiczę jogę według szkoły B.K.S. Iyengara, z którym spędziłem 42 lata i dostałem zgodę na jej zastosowanie w ośrodkach Fundacji Łaska (Kripa Foundation) na całym świecie, w których pomagamy alkoholikom, narkomanom, nosicielom HIV.

W jodze są trzy stopnie: pierwszy - ciała, drugi - oddechu, trzeci - medytacji. Ten ostatni może być źle wykorzystywany i niebezpieczny. Jeśli więc ktoś chce cię uczyć jogi dla medytacji, powinieneś być bardzo ostrożny i pamiętać o przestrogach Kościoła.

Niektórzy ludzie, także księża, twierdzą, że mantry mogą odnosić się do bóstw hinduskich.

I to jest racja. Dlatego kiedy chodzi o wymiar duchowy, trzeba podążać za teologami. Dla chrześcijan rozwiązaniem jest praktykowanie jogi, której trzecim stopniem będzie chrześcijańska medytacja. Dziś każdy może uczyć medytacji i jogi, ludzie idą za nazwą, a jest ok. 10 tys. metod nauczania. Niektóre zawierają elementy religijne, i to jest niebezpieczne. Moja rada jest taka: praktykuj jogę, ale jeśli chodzi o medytację, wróć do Boga twojej religii.

Mówi Ksiądz z dużą pewnością siebie, jakby zła opinia o jodze w Kościele na Zachodzie nie bardzo się liczyła.

Joga ma złą opinię przez hinduskie pochodzenie. Kościół nie chce przyjmować żadnych wartości z innych religii. Wygląda na to, że Europa nigdy nie wzięła na poważnie nauczania Soboru Watykańskiego II, który stwierdził, że jeśli jakaś religia niechrześcijańska ma duchowe wartości, należy je akceptować. Niektórzy biskupi i księża w Europie wciąż są przedsoborowi. Dzięki Bogu jestem w Kościele w Indiach, który o wieki wyprzedził w tym względzie Zachód. Jestem w nim joginem. Rozpoznaliśmy jogę jako dobrą praktykę i ją akceptujemy, mogę więc z nią zintegrować chrześcijańską teologię. Tymczasem Kościół na Zachodzie przechodzi poważny kryzys. Istnieją piękne budowle, ale nie ma duchowości, która została zatracona - a obecność Jezusa jest tu trudno odczuwalna. To ubóstwo duchowe, o którym mówiła Matka Teresa.

Oczywiście: źle rozumiana joga może być oknem na okultyzm, ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą.

Watykan potępił niektóre książki Anthony’ego de Mello, który był moim kierownikiem duchowym [w 1998 r. Kongregacja Nauki Wiary orzekła, że niektóre poglądy hinduskiego jezuity (zm. w 1987 r.) są nie do pogodzenia z wiarą katolicką - red.]. W ostatnich latach swojego nauczania zbliżył się bardzo do sufickiego mistycyzmu. Sposób, w jaki nauczał, był całkowicie jasny. Ale Watykan czuł, że ludzie mogą go źle zrozumieć i pomyśleć, że mistycyzm sufich jest katolicyzmem.

Chyba więc niezbyt jasno nauczał, skoro obawiano się aż takiego niezrozumienia.

De Mello uczył chrześcijańskiej teologii w oparciu o rozumienie i metodologię suficką. Wielu ludzi ma "zachodnie" wyobrażenie Jezusa, ale przecież on pochodził ze Wschodu. Kiedy w Indiach czytamy Wedy [święte księgi hinduizmu - red.], poznajemy Jezusa lepiej, niż kiedy czytamy św. Tomasza z Akwinu. Kościołowi się to nie podoba i wymaga od nas, żebyśmy poznawali Jezusa w oparciu o arystotelesowskie kategorie filozofii zachodniej.

Skoro więc Europejczycy myślą w inny sposób, to nie powinni medytować?

W epoce renesansu tak bym powiedział. Ale dziś świat jest otwarty, możemy czerpać z tradycji Wschodu i Zachodu.

Ks. Joseph Pereira (ur. 1942 r. w Vasai, Indie) ukończył psychologię, filozofię i teologię na uniwersytetach w Bombaju i Poonie oraz studia terapeutyczne w USA. Jest nauczycielem medytacji chrześcijańskiej, wykładowcą Filozofii i Psychologii Jogi na uczelniach świeckich i katolickich, członkiem New York Academy of Science. Od 1968 r. praktykuje jogę wg szkoły B.K.S. Iyengara. W 1981 r. założył Fundację Łaska (Kripa Foundation), największą pozarządową organizację w Indiach pomagającą uzależnionym od narkotyków, alkoholu i zarażonym wirusem HIV, która posiada 18 ośrodków w całym kraju.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2010