Klata: Paradoksy paragonów grozy

Po całym Sopocie inflacyjnie porozsiewane są czytelnie paragonów grozy, czyli punkty gastronomiczne oraz sklepiki z mydłem, powidłem i ciupagami znad morza.

04.07.2022

Czyta się kilka minut

FOT. PIXABAY /
FOT. PIXABAY /

Ponieważ z wszystkich miejsc w Sopocie przyszło mi pracować akurat w Krzywym Domku, może uchylę rąbka tajemnicy i napiszę, jak jest – w sensie, tam, w epicentrum polskiej wakacyjności, w jądrze turystyczności, wewnątrz atrakcji unikatowej na światową skalę. Zdarzają się nazwy, których znaczenie należy interpretować odwrotnie (np. Prawo i Sprawiedliwość), ale Krzywego Domku to nie dotyczy. Krzywy Domek bardzo konsekwentnie wciela w życie swą nazwę, zarówno z zewnątrz, jak i w środku, wciela niejednokrotnie nader wymyślnie. Co prawda z zewnątrz, niestety, Krzywy Domek zasłaniany jest przez proste drzewo, ale w środku drzew nie ma, za to są ściany i okna odpowiednio krzywe. Ech, gdyby potrafiły mówić... albo lepiej nie.

Można domniemywać, że znajdująca się na odpowiednim poziomie jakże przestronna i spektakularna sala, w której robimy próby farsy „Czego nie widać”, swego czasu była w pewnym sensie balową, cyklicznie balową może i balową nawet całodobowo, pawiem narodu była i papugą, przynajmniej w szczycie sezonu, jedynie didżeje się zmieniali. Mrożący krew w żyłach węzeł sanitarny mógłby stanowić dekor Barbarelli, a bezpretensjonalny bling-bling ścian à la Swarovski do dziś grozi napadami śnieżnej ślepoty, zwłaszcza w towarzystwie tłustych bitów. Na szczęście w przedstawieniu nie używamy stroboskopu, bo cało byśmy z Krzywego Domku nie wyszli. Z przynależnego sali tarasu rozciąga się... tak, rozciąga się widok na permanentny flash mob na tzw. Monciaku, który uzmysławia nam, że warto pracować, bo i tak nie ma dokąd iść.

Po całym Sopocie inflacyjnie porozsiewane są czytelnie paragonów grozy, czyli punkty gastronomiczne oraz sklepiki z mydłem, powidłem i ciupagami znad morza. Uprzedzając Państwa pytanie: banany po dychu za kilogram (stan na początek lipca). Urlopnicy 2022 mogą sobie zabrać sopockie paragony grozy do domu na pamiątkę, przyczepić do lodówki, i w zimie popatrzeć na wakacyjne suweniry, konstatując nostalgicznie, że kiedyś to było tanio. Tylko proszę zafoliować, bo wyblakną. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2022