Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Komentatorzy wypowiedzi wicepremiera nie szczędzą mu krytycznych uwag i zwykłych uszczypliwości. Jedni posądzają go o nieznajomość konstytucji, inni oskarżają o wywoływanie ducha Lecha Falandysza. Frakcja platformersów złośliwych zarzuca mu pochlebianie Tuskowi; platformersi ostrożni mają mu za złe nieostrożność i zbytni pośpiech, zaś platformersi zazdrośni - tępienie konkurentów do stanowiska premiera. Politycy PiS-u widzą w słowach Schetyny zamach na demokrację i rytualną napaść na urzędującego prezydenta. Jan Rokita pisząc o wicepremierze w "Dzienniku" z 18 czerwca nie traci okazji, by przypomnieć rzecz, która boli go najbardziej: "Istotą panowania Tuska nad jego partią jest to, że z augustowską determinacją wyciął w pień tych członków PO, którzy mogli mieć porównywalne z nim talenty i kwalifikacje do sprawowania przywództwa". (Nie da się ukryć: Rokitę wyciął, a jego żonę podrzucił PiS-owi).
"Wolę możliwość" - napisała w jednym ze swych wielkich wierszy Wisława Szymborska. Rozważanie tego, co możliwe i prawdopodobne, rzuca mocne światło na to, co jest, choćby dlatego, iż uwalnia od iluzji pewności i bezalternatywności zdarzeń. Nie twierdzę, że Grzegorz Schetyna jest pilnym czytelnikiem autorki "Wszelkiego wypadku", chcę tylko powiedzieć, że siła przekonywania, tkwiąca w konstrukcjach hipotetycznych, znana jest zarówno poetom, jak politykom. Schetyna wyraził (w odpowiednim momencie) przypuszczenie, z którego łatwo się wycofać i które musiało zirytować wielu ludzi. Przypuszczenie wywołało lawinę reakcji, a więc - spełniło swą funkcję. Oczywiście: część tych reakcji zapowiada spore kłopoty i jest sprzeczna z urzędowym optymizmem Platformy. Ale też: nie wierzę, by Grzegorz Schetyna był człowiekiem naiwnym i nie był w stanie skonstruować kilku prostych scenariuszy, związanych z wyborami prezydenckimi i wewnętrzną sytuacją we własnej partii. Mam też nadzieję, iż wśród pytań, jakie wicepremier stawia sobie i swoim współpracownikom, jest i to, które przychodzi mi do głowy jako pesymiście: czy po przegranych wyborach prezydenckich Donald Tusk powinien być nadal premierem i szefem Platformy?