Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W rozmowie ze Stanisławem Kasprzysiakiem, publikowanej w najnowszych "Zeszytach Literackich", Jaeggy opowiada o swoich literackich fascynacjach i odsłania trochę tajemnic warsztatu, przede wszystkim jednak mówi o tym, czym jest dla niej pisanie:
“Nie piszę o uczuciach ani nie piszę o braku uczuć. Spisuję spostrzeżenia - to wszystko. Dodaję jedno do drugiego, jak te współrzędne zdania, które mają je wyrazić. Nie umiałabym zrozumieć świata, przerasta mnie. Mogę tylko stwierdzić: tak tutaj jest. Myślę jednak, że takimi współrzędnymi spostrzeżeniami można schodzić coraz niżej, jak po stopniach. Wyzbywając się po drodze złudzeń, łatwych uczuć, nawyków myślowych. A wtedy być może widzi się coś więcej. Pod złudzeniami i mistyfikacjami kryje się jednak sam rdzeń życia. Dopiero tam, »pod popiołami«. Tak napisał w jednym z wierszy Oskar Miłosz: »Sous les cendres du coeur« - »pod popiołami serca«".
“Zeszyty" publikują też esej Jaeggy poświęcony bliskiemu jej szwajcarskiemu prozaikowi Robertowi Walserowi. Jaeggy przypomina ostatnie 27 lat życia Walsera spędzone w zakładach psychiatrycznych w Bernie i Herisau (gdzie zmarł ostatecznie w dniu Bożego Narodzenia 1956 roku) i snuje analogię między stosowaną przez niego “metodą ołówkową" a jego filozofią: “kiedy Walser w tych ostatnich latach coś pisał, jego litery stawały się coraz mniejsze. Jakby się to odbywało w gorączkowym biegu, podczas którego niekiedy samogłoski i spółgłoski gubią się, zostają wchłonięte. Walser oszczędza papier, ma go pod ręką bardzo mało, musi się zadowalać tym, co mu się trafi. (...) Kartka z kalendarza - na tym skrawku musi się zmieścić cała historia, jaką chce zapisać. Czasem nawet nie kończy opowiadanych historii. Zależnie od rozmiaru kartki. Jeżeli kartka ma piętnaście centymetrów, na tych piętnastu centymetrach musi się zmieścić wszystko. Długość tego, co jeszcze pisał, wyznaczyły centymetry i milimetry powierzchni, jaką miał do dyspozycji. Może właśnie to pociągało Walsera: mógł zapełniać pustą powierzchnię. Mógł nakładać pustkę na inną pustkę. (...) Czyste kartki są jak Öde, jak pusty biały krajobraz. Kiedy są zapisane, przybierają postać pofałdowanego pustkowia, rozległej pustyni".
Esej Jaeggy świadczy o rosnącym zainteresowaniu twórczością Walsera, która długo była lekturą garstki wtajemniczonych wybrańców. W XXI wieku Walser (którego twórczość popularyzuje w Polsce Małgorzata Łukasiewicz) zdobędzie być może w pełni zasłużone miano jednego z najważniejszych i najbardziej przenikliwych klasyków nowoczesności.
Na brak popularności nie może z pewnością narzekać Italo Calvino. Na polski przetłumaczono beletrystykę reprezentującą wszystkie fazy jego twórczości - realistyczną, baśniowo-fantastyczną i postmodernistyczną spod znaku eksperymentów grupy OULIPO, a także znakomite “Wykłady amerykańskie". Esej Roberta Salvadori o “miastach Itala Calvina" przypomina “Niewidzialne miasta" z 1972 roku, opowiadające o wizycie Marco Polo na dworze wielkiego chana Kubilaja i złożone z pięćdziesięciu opisów wymyślonych miast. Natomiast wszystkie mole książkowe uśmiechną się z pewnością czytając przemyślenia znakomitego włoskiego wydawcy Roberta Calasso, autora tłumaczonych u nas “Zaślubin Kadmosa z Harmonią", a prywatnie - męża Fleur Jaeggy na temat szczególnego gatunku (literackiego?), jakim jest nota na skrzydełku książki.