Inny świat

Kryminału nie napisałem, ale zobaczyłem wolnych ludzi. Inny świat – pomyślałem.

30.04.2021

Czyta się kilka minut

Projekt muralu dla Wiślnej 12: wrocławski artysta Wojtek Kołacz Otecki / Fot. Grażyna Makara / Publikacja: „Gazeta Wyborcza Kraków, 1 kwiernia 2013 r. Na primaaprilisowy żart nabrały się nawet władze miasta.  /
Projekt muralu dla Wiślnej 12: wrocławski artysta Wojtek Kołacz Otecki / Fot. Grażyna Makara / Publikacja: „Gazeta Wyborcza Kraków, 1 kwiernia 2013 r. Na primaaprilisowy żart nabrały się nawet władze miasta. /

Pod koniec marca 1981 r. Marcin Król zaprosił mnie do Georgetown University. Miałem opowiedzieć jego studentom o Solidarności. W Polsce pachniało prochem i krwią, w Waszyngtonie – soczystą wiosną. Studenci pytali, czy wybuchnie wojna. – Nie wiem – odpowiedziałem. Byli rozczarowani: mądrzył się przez godzinę, a teraz nie umie odpowiedzieć na proste pytanie. Marcin chichotał. Bliski obrazy, rozpogodziłem się w kafeterii, gdzie w trakcie dłuższej rozmowy ustaliliśmy, że po powrocie do Polski napiszemy powieść sensacyjną.

Dziesięć rozdziałów – po pięć na każdego. Powieść, którą da się szybko przerobić na scenariusz, a ten na godziwe pieniądze. Bohaterem miał być młody bibliotekarz pracujący w Polskiej Akademii Nauk, który dzięki wybitnym umiejętnościom analitycznym przenika – ku chwale Rzeczypospolitej – tajemnice zbrojeniowe ZSRR i czyni z tego właściwy użytek. Rozstaliśmy się przejęci nieodpartą błyskotliwością naszego zamysłu.

Minęło półtora roku. O powieści zapomniałem, a to z uwagi na Adama Michnika i Zbyszka Bujaka, którzy ratując przed linczem otwockich milicjantów, wzbudzili do siebie większą niż do tej pory nienawiść władców PRL, oraz na Nadzwyczajny Zjazd PZPR, który zapowiadał rozpad partii władzy, wprowadzenie stanu wojennego i rozmaite niewygody osobiste, w tym pisanie książki o terroryzmie. Marcin nie zapomniał.

W listopadzie 1982 r. zaproponował mi podróż do Krakowa. „Turowicz i Kozłowski chcą z tobą porozmawiać”. W pociągu mieliśmy omówić rozwój akcji. A więc: bibliotekarz ma dostęp do najważniejszych czasopism naukowych wydawanych w ZSRR i, obserwując znikanie nazwisk ze spisów treści, z czasem dochodzi do wniosku, że dzieje się tak nie z powodu represji politycznych, ale dlatego, że ich autorów przesunięto do badań o charakterze militarnym. I tak krok po kroku przed oczyma naszego bohatera zarysowuje się tajemnica nowej broni konstruowanej w mieście zamkniętym gdzieś za Uralem. Co dalej? Wymyślimy w drodze powrotnej! Byliśmy przejęci naszą pomysłowością.


Kalina Błażejowska o Wiślnej 12: Najbardziej żal mi „ostatniego pokoju”, kiedyś gabinetu Turowicza: przestrzeni raczej muzealnej i reprezentacyjnej niż użytkowej


 

Padał deszcz, przed dworcem rozlało się bagnisko. Przeskakując między kałużami dotarliśmy na Wiślną. Budynek nieopodal Rynku, więc pewnie znacznej wartości, masywne drzwi, mało kogo na takie stać, ale klatka schodowa zaniedbana, drewniane skrzypiące schody sprzed wieku, wytarte i brudne, mrugająca żarówka. Pomyślałem, że właściciel co prawda zamożny, ale chyba sknera i flejtuch. Weszliśmy do redakcji. Przy biurkach siedziały dwie panie, ciemnowłosa i jasnowłosa. Powitały Marcina ciepłymi uśmiechami. Mnie obrzuciły spojrzeniami pełnymi rezerwy. Zrozumiałem, że to czujne strażniczki ładu, bez których „Tygodnik” nie może sprawnie działać.

Krzysztof Kozłowski zaprowadził nas wąskim korytarzem do gabinetu redaktora. Siedział przy biurku. Za nim, na półkach, sterty gazet, obok tablica z makietą kolejnego wydania, portret Jana Pawła II, głęboki skórzany fotel, dwa albo trzy krzesła, okrągły stół, kanapa. Przedstawiłem się. Wszedł ks. Tischner. Opowiedział jakąś anegdotę i zniknął. Redaktor Turowicz wstał zza biurka, usiadł w fotelu. Mówił powoli, z ledwie zauważalnym uśmiechem, jakoś tak dobrotliwie; nie, nie umiem znaleźć właściwego określenia: przenikliwość wywodu? naturalna, instynktowna elegancja słowa? Inny świat – pomyślałem – inny i lepszy.

Przypominam, że to się działo w połowie listopada 1982 r., tuż po uwolnieniu Lecha Wałęsy i ogłoszeniu, że za parę miesięcy papież przyjedzie do Polski. Było o czym mówić, więc potem mówił Marcin, jak zwykle ze swadą, i milkliwy Kozłowski też, a ja ani be, ani me, ani kukuryku, onieśmielony. Zdarzało mi się tak za młodu, rzadko, w chwilach najważniejszych, przeszło z wiekiem. Dopiero po godzinie udało mi się wyjąkać parę zdań. Na pożegnanie Turowicz dał Marcinowi kilkanaście numerów „Le Point”, mnie – plik „Encounterów”, trzymam je do dzisiaj.


Z końcem kwietnia opuszczamy nasze historyczne wnętrza. Posłuchajcie Państwo kilku wspomnień o Wiślnej 12.


 

Wciąż padał deszcz. Wiślną płynął potok. Na dworcu pojawiliśmy się w ostatniej chwili. W przedziale siedziały dwie młode, fertyczne, jak się po paru minutach okazało, inżynierki z Radomia, między nimi starsza, korpulentna pokojówka w hotelu Victoria. Im oczy błyszczały, ona mówiła o życiu w luksusach, balach, smokingach, sukniach i kogo tam nie było. – Napiwki dostaję – ciągnęła z dumą. – Dolara albo pięć dolarów. – Bonami? – spytała inżynierka z prawej. – Ale tam… – obruszyła się korpulentna – zielonymi… Ale mam jednego Żyda, co daje dziesięć, jak mu zrobię prawdziwe żydowskie śniadanie. – To znaczy jakie? – zapytały jednocześnie. Uśmiechnęła się z wyższością: – Biorę szynkę, kraję grubo, będzie na dwa palce albo trzy…

W tych okolicznościach dyskusja o młodym bibliotekarzu, który skutecznie wykorzystuje swą wiedzę w walce z Imperium Zła, okazała się niemożliwa. ©

Wydanie specjalne „TP Historia WIŚLNA 12”, z którego pochodzi ten tekst, dostępne jest w punktach z dobrą prasą i na powszech.net/wislna12

Dźwięki z Wiślnej 12, które towarzyszyły temu odcinkowi, pochodzą z dokumentacji nagranej na potrzeby pocztówki dźwiękowej w realizacji Petera Łyczkowskiego i Agnieszki Rasmus. Całego utworu można posłuchać od 1 maja na powszech.net/miniatura

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]