Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Giełda, inwestorzy i światowi przywódcy zareagowali entuzjastycznie. Ale miliony Hindusów mają powody, by się bać. Krajowi grozi karnawał niepohamowanej konsumpcji. To pierwsze od 30 lat tak spektakularne zwycięstwo wyborcze – Indyjska Partia Ludowa (BJP) i jej lider zdobyli ponad połowę miejsc w niższej izbie parlamentu, a wraz z sojuszniczymi ugrupowaniami dysponują silną większością. Podobnej swobody nie miał żaden z koalicyjnych gabinetów, które lawirowały między agresywnymi ambicjami klasy średniej a buntem i desperacją ubogich, niewykształconych i niedożywionych. Modi może rządzić Indiami tak autorytarnie, jak robił to w stanie Gudżarat – słynnym raju inwestycyjnym. Za sprawą arbitralnych decyzji i koncesji udzielanych klasie średniej kosztem uboższych ta prowincja stała się dynamiczną wyspą w apatycznej rzeczywistości. Indie od kilku lat dręczył spowolniony wzrost, wysoka inflacja i polityczna niemoc. Miliony Hindusów zagłosowały na Modiego wierząc, że zapewni im udział w dobrobycie. Jego popularność dorównuje fenomenowi Indiry Gandhi, która w latach 70. obiecywała, że „zlikwiduje biedę”. Dziś Modi jest wyrazicielem marzeń o awansie z ubóstwa do sukcesu. Na 63-letniego radykalnego hinduistę głosowała wielkomiejska inteligencja, młodzi, a nawet mieszkańcy muzułmańskich wiosek i najniżej urodzeni. Jego zwycięstwo symbolizuje zmianę mentalności – z cierpliwych petentów Hindusi stali się społeczeństwem ludzi aspirujących, wierzących we własne siły i wściekłych na niewydolne państwo. Ale triumf Modiego trzeba też mierzyć porażką i skorumpowaniem odchodzącego w cień Indyjskiego Kongresu Narodowego – jego dynastycznej, zachowawczej i ospałej polityki. Modi ma przywrócić szalone tempo zmian sprzed globalnego kryzysu, zapewnić 10 milionów nowych miejsc pracy rocznie, industrializację, budowę dróg, lotnisk i megamiast. Jeśli jego plan się powiedzie, Indie zmienią się w gigantyczną specjalną strefę ekonomiczną. Ale to nasili niesprawiedliwości, ułatwi elitom bezlitosne ograbianie słabszych. Jeśli Modi ma dobre intencje, szybko przeprowadzi reformy i umożliwi bardziej zrównoważony udział w rozwoju. Nie może mu w tym przeszkodzić nikt ani nic poza demonami chciwości.