Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Byłby to wizerunek karykaturalnie zniekształcony, ale prawdziwy, skrywany skrzętnie pod przywdziewaną na co dzień maską.
Zaślepiona zyskami europejska federacja piłkarska (UEFA) obdarowała właśnie przywilejem współorganizowania finałowego turnieju o mistrzostwo Europy w 2020 r. Rosję, oskarżaną o wywołanie wojny na Ukrainie, oraz Azerbejdżan, od lat uchodzący za ucieleśnienie korupcji i satrapii. Jakby złej symboliki było mało, z rosyjskich miast na jedną z aren turnieju wybrano Sankt Petersburg – polityczną twierdzę Władimira Putina. Azerbejdżańska metropolia, Baku, stała się na początku XXI stulecia stolicą pierwszej we współczesnej Europie politycznej dynastii – po komunistycznym satrapie, ulubieńcu Breżniewa, Hajdarze Alijewie na tronie zasiadł jego syn Ilham, a elekcji towarzyszyły wyborcze kanty i uliczne rozruchy zdławione brutalnie przez policję.
W maju Azerbejdżan objął na pół roku rotacyjne przewodnictwo Rady Europy, powołanej przez Zachód, by stała na straży demokracji i obywatelskich swobód. Pierwszą rzeczą, którą zrobili wówczas bakijscy władcy, było powtrącanie do więzień rodzimych dysydentów, którzy ufając Zachodowi, buntowali się przeciwko obowiązującym w Azerbejdżanie porządkom i nawoływali, by odebrać satrapie Alijewowi przyznany przez komitet olimpijski przywilej organizowania w 2015 r. pierwszej europejskiej olimpiady. „Nie nagradzajcie dyktatorów igrzyskami, bo nie tylko biorą to za akceptację swoich rządów, ale jeszcze umacnia to ich tyranię” – mówiła mi w maju Lejla Junus, najodważniejsza z azerbejdżańskich buntowników. W lipcu wtrącono ją do więzienia.
„Są tacy, którzy mienią się opozycją i obrońcami praw człowieka, którzy wierzą, że jeśli się komuś poskarżą, a ten ktoś każe nam coś robić, albo czegoś nie czynić, to my położymy uszy po sobie i zrobimy, co nam się mówi – obwieścił wkrótce Ilham Alijew. – Jakże można być tak naiwnym?”.
We wrześniu mógł sobie gratulować, bo po konkursie piosenki Eurowizji sprzed dwóch lat oraz przed euroolimpiadą w przyszłym roku jego stolica Baku została wybrana na jedno z 13 miast, w którym rozegrany zostanie finałowy turniej o mistrzostwo Europy w 2020 r.
Opływające w ropę naftową i gaz ziemny Rosja i Azerbejdżan od lat mają za nic pouczenia Zachodu, wytykającego im pogardę dla demokratycznych obyczajów, obywatelskich wartości i swobód, które Zachód uznaje za święte i stanowiące o jego tożsamości. Moskwa i Baku doskonale wiedzą, że kiedy przyjdzie co do czego, zachodni przywódcy zarówno od sportu, jak i polityki, arcymistrzowie w żonglerce politycznie poprawnymi frazesami, wynajdą zaklęcia przemieniające obłudę w wierność pryncypiom. Takimi popisami ekwilibrystyki i iluzji dowodzili już słuszności i pożytków z decyzji o przeprowadzeniu letniej olimpiady w Pekinie w 2008 r., a także piłkarskich mistrzostw świata w Katarze w roku 2022.
WOJCIECH JAGIELSKI jest dziennikarzem PAP.