Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tamten serial dwa lata temu fatalnie zapisał się w relacjach polsko-niemieckich. Teraz recenzję nowego serialu dziennik „Die Welt” opatrzył tytułem „Co nasze matki i nasi ojcowie przeżywali po 1945 r.”.
Tamten serial kończył się sceną, gdy troje z pięciorga bohaterów, którzy przeżyli wojnę, spotyka się w 1945 r. w zrujnowanym Berlinie. Teraz, w również trzyczęściowym serialu „Tannbach. Schicksal eines Dorfes” („Tannbach. Los jednej wsi”), oglądamy jakby ciąg dalszy. To opowieść o losach Niemców w okresie powojennym (od wiosny 1945 do 1952 r.), z perspektywą tyleż oddolną, co niezwyczajną: mieszkańców wioski na styku Bawarii i Turyngii, przez której środek (dosłownie) poprowadzono granicę między amerykańską i sowiecką strefą okupacyjną, a potem NRD i RFN.
Łącznikiem między dwoma serialami, bez wątpienia celowym, jest też jeden z bohaterów. W obu ten sam aktor gra postać młodego niemieckiego Żyda: Viktor z serialu „Nasze matki...” teraz jest Lotharem, który ocalał i szuka swego miejsca w powojennych Niemczech. Bez happy endu: zostanie zabity przez komunistycznego pogranicznika podczas ucieczki z NRD na Zachód.
„Tannbach” to inny film niż „Nasze matki...”. O ile w tamtym bohaterowie, mający reprezentować „wojenne pokolenie” (taki tytuł, „Generation War”, miał serial w krajach anglojęzycznych), byli pokazani jako naiwni młodzi ludzie, rzuceni na pastwę III Rzeszy, o tyle ten serial jest uczciwy (i przejmujący). Mocno obecny jest kontekst historyczny („Tu wszyscy byli nazistami” – mówi mieszkanka Tannbach). Mamy tutaj przegląd postaw Niemców po 1945 r., a optyka – wieś na styku Historii, mająca pierwowzór (taka podzielona wioska istniała, zwano ją „małym Berlinem”) – pozwala pokazać szeroki krajobraz społeczny, zdominowany przez byłych nazistów i oportunistów.
W Niemczech „Tannbach” miał rekordową widownię: na początku stycznia każdy odcinek obejrzało ponad 6 mln widzów (plus ci, którzy oglądali w internecie na stronie zdf.de). Teraz serial zostanie pewnie kupiony przez wiele krajów, kształtując tam wizję niemieckiej historii. Tym razem uczciwie – inaczej niż „Nasze matki...” (na którym zresztą ZDF zarobiła: sprzedała go do stu krajów świata!). I można tylko zapytać, dlaczego polska TV publiczna nie ma na swym koncie nawet jednej dziesiątej tej produkcji historycznej, w jakiej celują niemieckie publiczne TV? A tymczasem ZDF rozważa kontynuację cyklu...