Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jest dziesiąta wieczór, spikerka "suchym, rzeczowym głosem" czyta lakoniczne informacje o zamordowaniu Indiry Gandhi, o wyłowieniu zwłok ks. Jerzego Popiełuszki, o tym, że reżim w Etiopii, w której miliony mieszkańców cierpią głód, wydał ćwierć miliona dolarów na obchody 10. rocznicy objęcia rządów, o planach podboju Marsa, wreszcie - o tym, że w Kalifornii "przeszczepiono pewnej dziewczynce serce pawiana, co spotkało się z protestami różnych towarzystw opieki nad zwierzętami". "Świat zwariował", myśli Havel i pisze krótki esej, któremu da tytuł "Thriller".
"Cywilizacja nowożytna pozbawiła stare mity ich autorytetu. Postawiła na chłodny, deskrypcyjny rozum kartezjański i uznaje tylko myślenie pojęciowe". Kryje się za tym przekonanie, że nie ma już "wyższych i ciemnych sił - czy to w ludzkiej nieświadomości, czy to w zagadkowym wszechświecie - których mity w jakiś sposób dotyczyły, o których świadczyły i których względną »kontrolę« zapewniały". Ale na tym nie koniec. "Wraz z ciemnymi siłami", pisze dalej Havel, "pogrzebane zostały - jako w istocie także ciemne - również siły dobre: Olimp został zlikwidowany jako całość - ze swoimi niegodziwcami oraz ze swoimi sprawiedliwymi. A więc nie ma już nawet nikogo, kto by za zło karał i straszydła odpędzał. Dobro w swej uprzejmości wykazuje skłonność do traktowania tego wielkiego pogrzebu na poważnie i do zniknięcia; natomiast zło czuje, że nadeszła jego chwila: ludzie przestali w nie bowiem wierzyć (...) Krótko mówiąc, demony robią, co chcą, podczas gdy bogowie kryją się trwożnie w ostatnim przytulisku, które im pozostało, a które zwie się »ludzkim sumieniem«".
Havel pisze przede wszystkim o dwóch totalitaryzmach, które objawiły się jako "krwiożerczość przebrana za najbardziej naukowy światopogląd". Wiedząc, jak ogromny wpływ na całą kulturę - w tym na ludzką wyobraźnię i moralność - wywiera nauka, systemy totalitarne powołały się na jej odkrycia. Nie miało znaczenia, że stanowiące ich oparcie teorie z rzetelną nauką nie miały nic wspólnego, istotny był sam kostium, sama konstrukcja. Havel widzi jednak, że problem sięga głębiej: w podobny sposób budowana jest cała cywilizacja. Nie potrafi powstrzymać zła, bo nie wierzy w zło: "Demony wypuszczone z zagrody mitów przebierają się cudacznie za uczciwych ludzi XX wieku, którzy nie wierzą w straszydła". Prawdę mówiąc, jeszcze bardziej nie wierzy ona w dobro: w to, że jest sens czynić dobrze tam, gdzie nie przyniesie nam to żadnej określonej korzyści. Świat utracił duchowe punkty oparcia; zastąpił je teoriami, które mają racjonalnie tłumaczyć nasze działania. Ale te działania nadal często motywowane są czymś, co wcale nie jest racjonalne. W takim świecie pojęcia takie jak "dobro" czy "zło" niewiele mają do roboty. Tylko indywidualne sumienie mówi nam jeszcze od czasu do czasu: nie rób, zrób. To z jego głosu rodzi się coś, co kilka lat wcześniej w innym sławnym eseju Havel nazwał "siłą bezsilnych".
W drugiej scenie, którą chcę tu przywołać, Havla nie ma. W każdym razie nie ma go osobiście. Scena rozgrywa się w prywatnych pokojach papieskich. Zbliża się pielgrzymka do Czechosłowacji zaplanowana na wiosnę 1990 r. Prezydent Havel wystosował do papieża najpierw ustne, nieoficjalne zaproszenie. "Gdyby można było przynajmniej na jeden dzień...". Jan Paweł II od razu się zgadza i zaczyna starannie przygotowywać się do zaplanowanych wystąpień. Któregoś dnia prowadzi do swojego pokoju ks. Tomáša Halíka i pokazuje mu leżące na stole książki Havla. "Co mam przeczytać najpierw?, pyta. "Przypadkowo wymieniłem chyba trzy tytuły", wspomina Halík, "które uważałem za najważniejsze". "To już czytałem", odparł papież. A widząc zdumioną minę czeskiego księdza, dodał: "Papież czyta w nocy".