Halík na cenzurowanym

Ktoś w kościelnej hierarchii chce zamknąć usta znanemu także w Polsce czeskiemu teologowi ks. Tomášowi Halíkowi. „Jestem zbyt stary na to, aby ktoś mógł mnie zatupać i w ten sposób uciszyć” – skomentował sam Halík.

26.11.2018

Czyta się kilka minut

Protest Anety Petani przeciwko kazaniu ks. Petra Pithy, Katedra św. Wita w Pradze, 16 października 2018 r. / MICHAL KRUMPHANZL / CTK / PAP
Protest Anety Petani przeciwko kazaniu ks. Petra Pithy, Katedra św. Wita w Pradze, 16 października 2018 r. / MICHAL KRUMPHANZL / CTK / PAP

Słowa te padły po mszy w praskim kościele akademickim św. Salwatora w niedzielę, 18 listopada – dzień po państwowym święcie Aksamitnej Rewolucji. Halík, który od lat odprawia tam wieczorne msze w nabitym zawsze do ostatniego miejsca kościele, zwykle na koniec wygłasza jeszcze parę słów, czasem komentując bieżące wydarzenia w świecie i w Kościele.

Tym razem jego wystąpienie odczytano jednoznacznie: ktoś, a najprawdopodobniej grupa wysoko postawionych osób w czeskim Kościele chętnie by księdza Halíka w jakiś sposób usunęła z przestrzeni publicznej, być może odbierając lub ograniczając mu swobodę komentowania spraw publicznych. Więcej szczegółów publicznie nikt nie podaje. Sam Tomáš Halík do chwili zamknięcia tego numeru „Tygodnika Powszechnego” nie odpowiedział na nasze pytania.

„Wspólne przesłuchanie”

Halík znany jest od lat z ciętego języka. Nigdy nie krył swoich sympatii ani politycznych, ani tych wewnątrzkościelnych. W Czechach katolicy są mniejszością (10 proc.), dlatego w wielu sporach występują po prostu jako jeden z wielu głosów w społeczeństwie. Fakt, że znany katolicki publicysta i profesor teologii chwali Václava Havla, a krytykuje jego oponentów, nikogo tam nigdy nie dziwił, pretensji nie mieli o to nawet ludzie Halíkowi niechętni. Na pewno zaś takie wystąpienia nigdy nie prowokują w Czechach tak dobrze znanych z Polski wyrazów oburzenia na księdza za to, że nie jest apolityczny i że opowiada się po jednej ze stron.

Nikogo też tam nigdy nie dziwiło, że księża i biskupi spierają się, i to publicznie. Na przykład tradycyjnie w Nowy Rok publiczna telewizja emituje godzinny program „Wspólne przesłuchanie”. Jego gospodarz – kard. Dominik Duka – zaprasza do niego co roku innego rozmówcę, z którym wspólnie omawia wydarzenia minionego roku i to, co czeka kraj w najbliższej przyszłości. Pierwszym gościem tego programu był przed laty Václav Havel. W roku 2016 naprzeciw kardynała w jego własnym gabinecie zasiadł krytyczny wobec niego profesor Tomáš Halík. Obaj znają się jeszcze z podziemia, z czasów brutalnych prześladowań Kościoła z czasów komunizmu.

Iskrzy między nimi od dawna, dlatego i tamta rozmowa nie była wolna od różnic poglądów, obaj jednak mówili o spornych kwestiach z wzajemnym szacunkiem. Poszło wtedy m.in. o to, że w czasie organizowanej z wielkim rozmachem praskiej Prague Pride dwie towarzyszące imprezy kulturalne zaplanowano w duszpasterstwie akademickim, którym kieruje Halík. Chodziło o spotkanie z amerykańską zakonnicą, która od lat publikuje na temat sytuacji homoseksualistów w Kościele, oraz o film Małgorzaty Szumowskiej „W imię”. Tuż przed wyznaczoną datą kardynał Duka zakazał obu imprez, co Halík przyjął z niechęcią, ale się podporządkował.

Znacznie ostrzejsze starcie wybuchło wraz z kryzysem uchodźczym. Duka (jak cały czeski Episkopat) zajął w tej sprawie stanowisko bardzo charakterystyczne dla Europy Wschodniej, uchodźców traktując jak podejrzanych intruzów, łącząc ich z terroryzmem i przestępczością. W swoich wystąpieniach kreślił wizję konfliktu cywilizacyjnego, strasząc rzekomą „islamizacją”. Wszystko to działo się w społeczeństwie, w którym antyislamska histeria osiąga rejestry nie spotykane nawet w Polsce. Dość powiedzieć, że najprawdziwsza antyislamska partia w tym kraju zyskała rok temu czwarte miejsce i 10 proc. głosów w wyborach – a muzułmanów w Czechach jak nie było, tak nadal nie ma. Halík, przerażony tą retoryką strachu, wypowiadał się tak odmiennie od biskupów, że kardynał Duka wydał specjalne oświadczenie, krytykujące postępowanie i poglądy Halíka.

Mniejszych sporów było jeszcze więcej, ale chwilami nosiło to znamiona wymiany złośliwości. Kiedy kardynał Duka odebrał na Hradzie ważny państwowy order, Halík publicznie powiedział: „Wstydziłbym się przyjąć order od Zemana”.

Stosunek do obecnego prezydenta kraju, rozpitego, wulgarnego populisty, szczególnie ostro ich różni: Duka z Zemanem spotyka się wręcz demonstracyjnie i wyraźnie go wspiera. Halík przed wyborami w ub. roku (kiedy Zemana wybrano na II kadencję) głośno powiedział: „Na tego człowieka nie powinien głosować nikt, komu leży na sercu dobro naszego kraju”. I dodał, że się modli za Zemana, bo często się modli „za złych ludzi”.

Ten konflikt obserwuje od dawna cały czeski Kościół, ale nigdy dotąd nie doszło do poważnej próby sił i nie wiadomo, która ze stron lepiej odzwierciedla poglądy tej mniejszościowej wspólnoty. Ale moment przełomu chyba się zbliża.

„Odbiorą wam dzieci”

Najnowsza wojna zaczęła się 28 września, kiedy z okazji święta św. Wacława, w czasie transmitowanej w publicznej telewizji mszy, kazanie wygłosił znany i szanowany ksiądz Petr Pitha. Poświęcił je niemal w całości głośnej i w Polsce „Konwencji o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie”. Podpisana przez czeski rząd kilka lat temu, nadal nie jest ratyfikowana przez parlament, a jej zapisy zgodnie krytykują w Czechach tamtejsze kościoły chrześcijańskie, w tym katolicy.

Sposób, w jaki Konwencję skrytykował Pitha, wywołał jednak szok. „Wasze rodziny zostaną rozbite i rozpędzone, wystarczy, że powiecie dzieciom, że mężczyzna i kobieta nie są tym samym. Odbiorą wam dzieci i utajnią miejsce ich ukrycia, utajnią, komu je sprzedali. Określanie płci waszych niemowląt na podstawie spojrzenia na łono będzie zakazane. O swojej płci dziecko zdecyduje samo, dlatego będziecie zobowiązani wychowywać je bezpłciowo, nie będziecie mogli nawet nadać mu imienia” – mówił. „Homoseksualiści zostaną ogłoszeni rządzącą, uprzywilejowaną klasą, a wy będziecie należeć do klasy podrzędnej, pomocniczej i będziecie pracować pod rozkazami władnących elit, które określą, co wolno, a czego nie wolno mówić”.

– W czeskim Kościele konserwatywne skrzydło w przeszłości nigdy nie występowało publicznie, bo zwykle odpowiedzią była ostra krytyka ze strony niereligijnej większości opinii publicznej – tłumaczy Josef Pazderka, dziennikarz, który przez cztery lata był korespondentem czeskiej publicznej telewizji z Warszawy i świetnie zna polskie realia. Obecnie jest redaktorem naczelnym portalu aktualne.cz.

– Ostatnio jednak kręgi konserwatywne zaczęły rosnąć w siłę, być może nie liczebnie, ale energiczniej upominając się o swoje – opowiada. – Główną rolę odgrywa tu praski kardynał Dominik Duka, który przeszedł wyraźną przemianę i teraz ostrzega przed groźbą emigracji, krytykuje Unię Europejską, gender. Dzięki temu odwagę do podobnych wystąpień znajdują i inni, także ci, którzy są niechętni papieżowi Franciszkowi.

Kazanie Petra Pithy wywołało w mediach burzę. Krótko później feministyczna działaczka Aneta Petani, w samych spodniach i staniku oraz w koronie cierniowej na głowie weszła w proteście do katedry i stanęła przed ołtarzem podczas mszy odprawianej przez Dukę. Była to uroczysta msza z udziałem m.in. nowego ministra spraw zagranicznych oraz nowej ambasadorki Polski w Czechach. Zdjęcia rozebranej kobiety trafiły do gazet. Wcześniej jedno ze stowarzyszeń kobiecych doniosło do prokuratury na księdza Pithę, oskarżając go o szerzenie paniki.

Do krytyków przyłączył się Tomáš Halík. „To kazanie było naprawdę skandaliczne, nie sposób go pominąć milczeniem” – mówił w wywiadzie dla „Lidovych Novin”. „Przedstawiona tam wizja to była fikcja rodem z horroru. A wygłoszono ją w katedrze, w czasie ważnego dla Czech święta św. Wacława. To jest publiczne zgorszenie, które także szkodzi wizerunkowi Kościoła. Księża, pamiętając o skandalach seksualnych w Kościele, powinni się wykazywać większą pokorą”.

„Próby uciszenia mojego głosu”

Zdaje się, że właśnie te słowa wywołały reakcje ostrzejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Słychać to w wystąpieniu Halíka z 18 listopada. Zapewnia wprawdzie, że „nic dramatycznego się jeszcze nie stało i najpewniej się nie stanie” – lecz mimo to używa słów, jakich nie użył nigdy. „Ponieważ w czeskim Kościele nic się nie da ukryć, kilkoro z was już się mnie pytało o pewien konflikt wewnątrz Kościoła, który w ubiegłym tygodniu eskalował. Aby zapobiec szeptanym plotkom i przeinaczeniom, powiem otwarcie, jak to widzę. (...) Obecnie przeżywam próby uciszenia mojego głosu, wywierany jest na mnie nacisk, ale ja muszę nadal kierować się własnym sumieniem. Czasownik »bać się« już dawno musiałem wykreślić ze swojego słownika: bardziej trzeba bać się Boga niż ludzi. Powtarzam: nic dramatycznego się nie dzieje i ja też nie chcę eskalacji konfliktu. Mimo to proszę was jednak: gdyby mimo wszystko doszło do jakiegoś dramatycznego zwrotu, nie pozwólcie się porwać jakimkolwiek demonstracjom czy petycjom poparcia w mojej obronie”.

– Jest już całkiem jasne, że na Tomáša Halíka spada teraz znacznie większa niż wcześniej fala cichych pogróżek, wyzwisk, wielu chce mu utrudnić życie, zniechęcić do krytyki kard. Duki i jego zwolenników – uważa Josef Pazderka. – Halík stał się już jednak de facto człowiekiem-instytucją, dzięki swojej naukowej działalności w świecie, dzięki pozycji, jaką zajmuje w strukturach kościelnych w Rzymie, dzięki przyznaniu mu nagrody Templetona (w 2014 r.). Dlatego nie sądzę, żeby w tej sytuacji kard. Duka odważył się jakoś wyraźnie ograniczyć jego publiczną działalność.

Sam Halík swoje wystąpienie, jak zwykle okraszone żartami, zakończył poruszającym wyznaniem: „Przede wszystkim chcę wam powiedzieć: nie przestawajcie kochać Kościoła, nawet wtedy, kiedy pokazuje swoją brzydką twarz. W Kościele zakopane są złote skarby, choć czasem pokrywa je twarda skorupa, a bywa, że i kupa gnoju”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2018