Gwiazda, wyzwanie, tempo

Parę tygodni temu w jednym z telewizyjnych dzienników podano krótką wiadomość o obserwacji astronomów, którzy byli świadkami unicestwienia gwiazdy. Unikając zderzenia z innym ciałem niebieskim - zbliżyła się nieostrożnie do czarnej dziury i została przez nią wessana i pochłonięta. Naukowcom udało się utrwalić tylko jej ostatni krzyk o ratunek.

21.03.2004

Czyta się kilka minut

Tak to właśnie zostało opowiedziane i może dlatego głęboko zapadło mi w pamięć. Nagle to swojskie, zwykłe, nieruchome niebo z nieruchomymi gwiazdami, zwisające wieczorem nad głową - wydało mi się tylko zasłoną, za którą wydarzają się nieustanne katastrofy, trwa szaleńczy ruch i rozgrywają się niepojęte dramaty.

Myślę, że podobnie patrzymy na wiele innych - już ziemskich - zjawisk i wydarzeń. Ślizgamy się po powierzchni i nie uruchamiamy wyobraźni. Wystarcza nam patrzeć na zasłonę.

Wyzwanie

Prezydent Bush, jeszcze przed kampanią, wystąpił nagle z projektem budowy stacji badawczej na księżycu i załogowego lotu na Marsa. Skomentowano to później tak, że kiedy na świecie robi się duszno i dość beznadziejnie, to należy odwrócić uwagę jakimś wyzwaniem. Trzeba gdzieś polecieć!

Ogromne gigantyczne wyzwania są możliwe również bliżej. Na przykład nawodnienie jakiegoś kraju pożeranego przez pustynię, zorganizowanie medycznego i farmakologicznego ratunku dla Afryki umierającej na AIDS i tak dalej.

Cóż z tego. Jeżeli coś co jest blisko, jakoś mniej nas interesuje...

Tempo

Piszę to nazajutrz po konwencji SLD, na której zmieniono szefa, część zarządu i wypowiedziano wiele zaskakujących słów. Pamiętam, jak przed ostatnimi wyborami, kiedy dramatycznie dogorywał AWS i kończyła się Solidarność, mówiliśmy z mężem z ogromnym smutkiem, że SLD może teraz przejąć władzę na długie lata. Bo jest względnie dobrze zorganizowany, bezwzględnie lojalny wobec swoich i jak nikt umie trzymać się stołka. A tu minęło niewiele ponad połowę kadencji - i kompletny kolaps, rozsypka, pobojowisko.

Myślę o tym bez żalu, ale i bez złośliwej satysfakcji, bo bardziej niż losy poszczególnych partii obchodzi mnie najbliższa przyszłość kraju. Największe jednak zdumienie budzi we mnie tempo wszelkich zmian.

Tak jakby wydarzenia uniezależniały się i galopowały same, a ich twórcy i uczestnicy biegli z tyłu, zziajani i zdezorientowani, coraz bardziej tracąc z nimi kontakt.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2004