Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
---ramka 340261|prawo|1---Dla faryzeusza najważniejsze jest widzenie siebie na tle innych ludzi. Nawet jeśli słowa modlitwy kieruje do Boga, jego spojrzenie pada na tych, którzy mają się gorzej. Znajduje samozadowolenie w poczuciu przewagi moralnej i duchowej. Grzeszność innych jest mu potrzebna, by się utwierdzić w przekonaniu o własnej doskonałości. Zmartwiłby się, gdyby celnik się nawrócił - straciłby wtedy punkt odniesienia i źródło satysfakcji. Dlatego chętnie obmawia słabych, wypomina im błędy i podważa wiarygodność ich wysiłków zmierzających do naprawy życia. Jego nieświadomym celem jest odebranie celnikowi wiary w możliwość przemiany. Faryzeusz nie dostrzega potrzeby nawrócenia, nie musi się zmieniać, pracować nad swoim życiem. Zamiast rachunku sumienia, który mógłby go doprowadzić do poznania grzechów, sprawuje sąd nad światem i z wyżyn własnej pychy wydaje na niego wyrok potępienia.
Zupełnie inna jest relacja, którą nawiązuje z Bogiem celnik. Dla niego faryzeusza mogłoby nie być w świątyni. Rozmowa toczy się między nim - grzesznikiem - a Bogiem, który może okazać mu miłosierdzie. Celnik dobrze wie, jak bardzo grzech jest w stanie upokorzyć człowieka i jak trudno wyrwać się spod jego panowania. Być może próbował zmienić swoje życie, ale widząc bezowocność wysiłków, prosi już tylko o przebaczenie. Nie śmie nawet podnieść oczu na Boga, gdyż zbyt dobrze poznał prawdę o swojej grzeszności.
Linia podziału nie przebiega zatem między tymi, którzy zachowują post dwa razy w tygodniu, a zdziercami, oszustami i cudzołożnikami. Biegnie pomiędzy ludźmi, którzy mają wzrok utkwiony w Bogu, i tymi, którzy patrzą przede wszystkim na cudze grzechy.
Nietrudno bowiem zobaczyć na progu świątyni celnika, który tak się zaplątał w widzeniu świata, że chlubi się tym, czego powinien się wstydzić. Pogardliwie spoglądając w kierunku faryzeusza, będzie się zwracał do Boga: “Dziękuję Ci, Panie, że nie jestem jak inni ludzie, uczeni w Prawie, kapłani, dewoci, albo jak i ten faryzeusz, który modli się, by się ludziom pokazać, poszcząc, przybiera wygląd ponury, a gdy daje jałmużnę, trąbi o tym w synagogach i na ulicach. Ja się nie modlę, bo nie mam czasu, post uważam za przeżytek, a jałmużny nie daję, by nikogo nie upokarzać, ale i tak jestem lepszy od tej całej bandy pobożnych obłudników".
Znacznie trudniej spotkać przed ołtarzem faryzeusza, który wiele natrudził się na drogach Pana i teraz mówi: “W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia". “Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten".
---ramka 340260|strona|1---