Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Choć, wbrew temu dowcipowi, nie ma dotąd dowodów, aby NSA podsłuchiwała najwyższe władze Francji – jak miała robić wobec kanclerz Merkel – to rządzącym nad Sekwaną socjalistom nie jest do śmiechu. „Bomba” wybuchła w poniedziałek 21 października, gdy dziennik „Le Monde” ujawnił kolejne tajne dane, uzyskane od Edwarda Snowdena. Wynika z nich, że tylko w ciągu niespełna miesiąca – od grudnia 2012 do stycznia 2013 r. – NSA przechwyciła w samej Francji ponad 70 mln prywatnych rozmów telefonicznych i esemesów.
Według gazety w orbicie zainteresowania Amerykanów były nie tylko osoby podejrzane o związki z międzynarodowym terroryzmem, ale też politycy, dyplomaci, biznesmeni. „Le Monde” twierdzi, że Amerykanie prowadzili też intensywne szpiegostwo gospodarcze wobec koncernów z udziałami francuskimi, w tym telekomunikacyjnego giganta Alcatel-Lucent. Francja ma być trzecim najbardziej inwigilowanym przez NSA krajem Europy – po Niemczech i Wielkiej Brytanii.
Reakcja władz francuskich była ostra: zaraz po tych rewelacjach prezydent François Hollande zatelefonował do Obamy, aby – jak podał później Pałac Elizejski – wyrazić „głębokie potępienie wobec takich praktyk, niedopuszczalnych między sojusznikami i przyjaciółmi”.
Oburzenie wyrazili też premier Jean-Marc Ayrault i członkowie rządu, którym – wyjątkowo zgodnie – wtórowała opozycja prawicowa i skrajnie lewicowa. A szef dyplomacji Laurent Fabius wezwał ambasadora USA, aby zażądać wyjaśnień.
Co jednak istotniejsze: afera skłoniła Paryż i Berlin do wysunięcia – na ostatnim szczycie Unii – wspólnej inicjatywy dotyczącej aktywności wywiadu USA. Hollande i Merkel chcą, aby do końca roku państwa Unii porozumiały się z USA, tak żeby ustalić „kodeks dobrych zasad” działań wywiadów państw sojuszniczych.
Czy afera Snowdena i jej reperkusje zachwieją aliansem między Francją a USA? Można w to wątpić, gdyż zbyt mocna jest zbieżność interesów po obu stronach Atlantyku. Falę oburzenia we Francji wywołało nie tyle samo szpiegowanie, co jego rozmiary. Eksperci – jak Bernard Squarcini, były szef kontrwywiadu DCRI – przyznają otwarcie, że Francja sama też prowadzi szpiegostwo gospodarcze wobec sojuszników, także USA, aby „bronić interesów rodzimych firm”.