Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W 67 krajach świata akty homoseksualne – nawet jeśli towarzyszy im zgoda dorosłych partnerów – są karane prawnie. W 11 krajach grozi za nie kara śmierci. To smutne, że pierwszym papieżem, który wyraźnie nazwał takie prawo niesprawiedliwym i uznał, że Kościół powinien wspierać wysiłki, by je zmienić, jest Franciszek. Smutne, że są na świecie biskupi, którzy aktywnie wspierają takie prawo. Dobrze, że papież wyraźnie stwierdził, iż biskupi ci powinni się nawrócić. Szkoda, że powiedział to wszystko dopiero kilka dni temu i że zrobił to w wywiadzie prasowym (dla agencji Associated Press), a nie w jakimś dokumencie o wysokiej kościelnej randze.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Ks. Jacek Prusak SJ, psychoterapeuta: Gdy mnie homoseksualni katolicy pytają, co mają robić, odpowiadam: kochaj! Musisz wziąć odpowiedzialność za miłość >>>>
Wywiad dla mediów ma nie tylko tę wadę, że można go zbyć stwierdzając, że nie stanowi kościelnego magisterium. Forma ta nie sprzyja także precyzji sformułowań. Tak się stało i tym razem – Franciszek jasno i wyraźnie potępiając penalizację homoseksualizmu, wyraził się w sposób sugerujący, że orientację homoseksualną uznaje za grzech. Aby wyjaśnić tę kwestię, amerykański jezuita James Martin, prowadzący w ramach organizacji „Outreach” duszpasterstwo osób homoseksualnych, wysłał do papieża list z prośbą o wyjaśnienie, czy rzeczywiście uważa bycie gejem za grzech.
Martin otrzymał napisany odręcznie przez Franciszka list, w którym papież stwierdził, że gdy mówił o grzechu, odnosił się do „katolickiego nauczania moralnego, które głosi, że wszelki akt seksualny poza małżeństwem jest grzechem”. I dodał: „Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę okoliczności, które mogą zmniejszyć, a nawet eliminować winę”. Przyznając, że w wywiadzie nie wyrażał się całkiem precyzyjnie, kontynuował: „Powinienem był powiedzieć: To jest grzech, tak jak każdy akt seksualny poza małżeństwem. To jeśli chodzi o mówienie o »materii« grzechu, lecz dobrze wiemy, iż moralność katolicka nie ogranicza się do materii grzechu, lecz także ocenia wolność i intencję – tak samo dla każdego rodzaju grzechu”.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
JAK SIĘ POJAWIAJĄ I JAK ZNIKAJĄ SŁOWA PAPIEŻA FRANCISZKA >>>>
Te wyjaśnienia po pierwsze rozwiewają wątpliwości, czy papież uważa homoseksualizm jako orientację za grzech – nie, nie uważa. Po drugie jednak treść odpowiedzi Franciszka sugeruje, że myśli on o współżyciu homoseksualnym w taki sam sposób, w jaki myśli o współżyciu heteroseksualnym. Z etycznego punktu widzenia jest to bardzo dobry kierunek myślenia – w ocenie aktów seksualnych kieruje on bowiem nasze myślenie na takie pytania jak: „jaką rolę pełnią te akty w relacji ludzi, którzy się w nie angażują?”; „czy jest to relacja trwała i głęboka, czy tylko przelotna i powierzchowna?”; „czy akty seksualne służą pogłębianiu i utrwalaniu tej relacji, czy tylko egocentrycznie przeżywanej przyjemności stron (albo, co gorsza, tylko jednej strony)?”; „czy są w pełni wolne, czy wiążą się z przemocą lub manipulacją?”.
To odpowiedzi na powyższe pytania (listę można oczywiście wydłużyć) stanową jedną z podstawowych racji, dla których katolicka nauka moralna uznaje za grzeszne pozamałżeńskie akty seksualne. Skupienie się na takich pytaniach oraz uwzględnienie – do czego namawia Franciszek – okoliczności i intencji ludzi, których czyny mamy na względzie, pozwoli na znacznie bardziej adekwatną teologiczno-moralną interpretację aktów homoseksualnych.
Jak pokazuje wiele współcześnie toczonych debat – zarówno wśród teologów, jak i (co wyraźnie pokazały konsultacje synodalne) wśród „zwykłych” wiernych – czeka nas zapewne w najbliższym czasie ożywiona (a może i zaciekła) teologiczna dyskusja. Jaki będzie jej wynik – trudno przewidzieć. Warto, by dużą rolę ogrywał w niej sposób myślenia zaprezentowany przez Franciszka w liście do Jamesa Martina.