Jak się pojawiają i jak znikają słowa papieża Franciszka

Pięć zdań, czyli krótka historia o cenzurowaniu papieża.

24.10.2020

Czyta się kilka minut

Papież Franciszek przekazuje swoje błogosławieństwo podczas modlitwy Anioł Pański, Watykan 11 października 2020 r. Fot. IPA/Sipa USA/East News /
Papież Franciszek przekazuje swoje błogosławieństwo podczas modlitwy Anioł Pański, Watykan 11 października 2020 r. Fot. IPA/Sipa USA/East News /

Papieska wypowiedź o konieczności prawnej ochrony osób żyjących w związkach homoseksualnych, jaka znalazła się w filmie dokumentalnym Evgenya Afineevskiego, wywołała sporo zamieszania. Po pierwsze – spadła jak grom z jasnego nieba. Film miał premierę w środę, 21 października, podczas festiwalu w Rzymie. Nic nie zapowiadało sensacji. Media watykańskie napisały o nim raptem kilka zdań, co więcej – Biuro Prasowe nigdy wcześniej nie informowało o tym, że Franciszek udzielił wywiadu reżyserowi ani nie przesłało zapisu rozmowy, jak robi często, gdy jakaś wypowiedź papieża budzi szczególne kontrowersje.

Kiedy już opadły pierwsze emocje, okazało się, że ta kilka zdań, które wzbudziły entuzjazm, oburzenie i wiele wątpliwości, pochodzą z wywiadu udzielonego w maju 2019 r. Valentinie Alazraki z meksykańskiej telewizji publicznej.

Zatem – zdawałoby się – nic nowego: papież powtórzył słowa, które już kilkakrotnie padały z jego ust, o czym zresztą też pisałem na gorąco tuż po premierze filmu.

Czy jednak na pewno to nic nowego? Sandro Magister, watykanista tygodnika L'Espresso, zwrócił jako pierwszy uwagę na drobne niezgodności wersji filmowej z „oryginalną” telewizyjną, i czyni z tego twórcy filmu poważne zarzuty. Zachęcony jego przykładem, porównałem obie papieskie wypowiedzi.

Manipulacja czy interpretacja?

Zacznijmy od tego, że filmowy dokument przytacza tylko niewielki fragment wypowiedzi telewizyjnej. W długim, ponad godzinnym wywiadzie dla Valentiny Alazraki, problemowi osób homoseksualnych papież poświęcił blisko cztery minuty. Afineevski wziął do swego filmu raptem cztery zdania. Wiadomo, że przy tak mocnym skrócie, słowa papieża także wybrzmią mocno.

Przypomnijmy je: „Osoby homoseksualne mają prawo żyć w rodzinie. Są dziećmi Boga, mają prawo do rodziny. Nie można nikogo wyrzucać z domu (dosł. z rodziny), ani sprawiać, by jego życie tam było niemożliwe. Musimy stworzyć prawo świeckie o związkach partnerskich (dosłownie: „o współżyciu partnerskim”). Mają prawo do ochrony prawnej. Tego broniłem”.

Sandro Magister zarzuca twórcy filmu, że dokonując takiego wyboru i przestawiając nieco kolejność wypowiadanych zdań, chciał sprawić wrażenie, że papież nie tylko akceptuje związki jednopłciowe, ale też przyznaje osobom homoseksualnym prawo tworzenia nowych „rodzin”, a zatem także adopcji dzieci, czego – zdaniem Magistra – w rzeczywistości nie uczynił, bo byłoby to niezgodne z jego wcześniejszymi wypowiedziami i dotychczasowym nauczaniem Kościoła.

Rzeczywiście, kontekst wypowiedzi w filmie został zmieniony. W dokumencie Afineevskiego rozwinięciem słów papieża jest historia Andrei Rubery, dziś 59-letniego Włocha, który wraz z partnerem wychowuje trójkę dzieci (urodzonych dla nich przez wynajęte kobiety). W 2015 r. Rubera napisał do papieża list z prośbą o radę, czy powinien i czy może wraz ze swoją rodziną chodzić do kościoła. Franciszek mu odpowiedział: zadzwonił ze słowami wsparcia i zachętą, by nie rezygnował z katolickiego wychowania dzieci.

To oczywiście odmienny kontekst od oryginalnego, sugerujący, że właśnie takie przykłady papież ma na myśli, mówiąc o „prawie osób homoseksualnych do życia w rodzinie”.

Tymczasem w wywiadzie dla meksykańskiej telewizji Franciszek mówił o rodzinach biologicznych – rodzicach, rodzeństwie, krewnych – które często wyrzekają się swoich homoseksualnych bliskich, zamiast otoczyć ich opieką i miłością.

Jednak wbrew zarzutom wielu osób, które oskarżają amerykańskiego reżysera o bezczelną manipulację, filmowy kontekst wypowiedzi Franciszka jest, owszem, inny, ale niekoniecznie fałszywy. Historia papieskiego telefonu do Rubery nie została zmyślona. Co więcej, gdy w wywiadzie telewizyjnym Alazraki pyta papieża właśnie o manipulowanie jego wypowiedziami, ten odpowiada, że przykre są dla niego tylko takie sytuacje, które wypaczają intencję i sens jego słów. I dodał: „Moje wypowiedzi, jak te o rodzinie, wybiegają w przód. Doktryna pozostaje ta sama, tak jak w przypadku osób rozwiedzionych, ale jest adaptowana do nowych sytuacji, w duchu »Amoris laetitia«”.

Trudno rozstrzygnąć, do jakich „wypowiedzi o rodzinie” papież się tu odniósł – czy do tych, które padły przed momentem na temat osób homoseksualnych, czy do wcześniejszych, dotyczących tzw. związków nieuregulowanych. Wydaje się jednak, że autor filmu miał prawo do własnej interpretacji i osadzenia ich w kontekście historii Andrei Rubery oraz par homoseksualnych wychowujących dzieci. Nie jest to manipulacja ani nadużycie. Bo jak zresztą mielibyśmy nazwać homoseksualną parę z trójką dzieci, jeśli nie rodziną (choćby właśnie z powodu tych dzieci)?

Watykańska cenzura

Spostrzegawcze osoby z pewnością zauważyły, że pisałem o czterech zdaniach z telewizyjnego wywiadu, a papieska wypowiedź w filmie liczy ich pięć. To nie brak dokładności. Jednego zdania, które jest w filmie, nie znajdziemy w wywiadzie telewizyjnym, mimo że tam zostało wypowiedziane. Chodzi o słowa nt. konieczności ochrony prawnej związków osób homoseksualnych. Nie ma go też, co jeszcze ciekawsze – w watykańskiej transkrypcji rozmowy. Najwyraźniej ktoś postanowił ocenzurować papieża.

Opiniami, że nie chodzi tu wcale o „związki partnerskie” tylko o inne relacje, które w języku hiszpańskim określa się terminem „convivencia civil”, nie będę się zajmować. Przede wszystkim dlatego, że to pojęcie specjalistyczne, nieprzekładalne na polski język i system prawny. Ale taże dlatego, że to w tej sytuacji kwestia mało istotna - bez względu na to, jak ją nazwiemy, chodzi o ochronę prawną par jednopłciowych. W dodatku tego typu uwagi uważam za uwłaczające godności osób homoseksualnych, które - prawdopodobnie - w opinii osób podnoszących tę kwestię i czyniących z niej sedno zagadnienia nie są godne ani małżeństwa, ani związku partnerskiego, zasługując jedynie na jakiś trzeci, najniższy stopień uznania dla łączących je relacji.

Ważniejszy jest fakt, że słowa papieża o potrzebie zmian w prawie (państwowym) zostały z wywiadu telewizyjnego usunięte, o czym dowiedzieliśmy się teraz, po ponad roku, z najnowszego filmu Afineevskiego.

Znowu przywołajmy pełny kontekst. Papież nie przeczy dotychczasowej nauce Kościoła ani jej nie zmienia. Nie zgadza się, by związki jednopłciowe nazywać „homoseksualnymi małżeństwami”. Ale dostrzega, że świat się zmienił a osoby homoseksualne nie zamierzają już ukrywać ani swojej tożsamości, ani pragnienia życia w relacji z kochana osobą. Że w wielu miejscach ich miłość karana jest więzieniem a nawet śmiercią. Że są poniżane. Że potrzebna jest ich ochrona.


Czytaj także: Po raz pierwszy zwierzchnik Kościoła katolickiego opowiada się za legalizacją związków homoseksualnych. Czy słowa papieża umożliwiają zmianę nauczania Kościoła?


 

Znajdźmy analogię w tzw. związkach niesakramentalnych. Kościół już dawno dostrzegł istnienie osób, które nie mogą albo nie chcą zawierać sakramentalnego („kościelnego”) małżeństwa i nie odmawia im prawa do tworzenia rodziny i ochrony prawnej. Akceptuje, choć uznaje za niezgodne ze swoim nauczaniem i – mówiąc wprost – grzeszne, śluby cywilne czy rozwody. Uznał rzeczywistość. Papież też ją widzi, mówi realnej sytuacji konkretnych ludzi.

A ci, którzy dla niego pracują, nie powinni udawać, że nie powiedział tego, co powiedział. Nawet jeśli woleliby o tak istotnych słowach swojego przełożonego dowiadywać się nie z wywiadów, filmów. Nawet jeśli uważają je za wieloznaczne i kłopotliwe. Nawet jeśli myślą (zresztą słusznie), że rozwój doktryny powinien następować w drodze poważnej dyskusji, ścierania się różnych opinii, w tym ekspertów, i oczywiście w wyniku tak modnego teraz „rozeznania”.

Ale mimo wszystko – cenzurować swego mocodawcę? To już przesada. Nie chcę być złym prorokiem, jednak już za dużo drobniejsze sprawki w Watykanie leciały głowy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2020