Ładowanie...
Festiwal Conrada
Festiwal Conrada
Zmierzając w górę rzeki Kongo, Marlowe, bohater Conradowskiego „Jądra ciemności”, odczuwa trzy rodzaje niepokoju.
Po pierwsze – niepokój poznawczy. Afryka jawi mu się jako obcy i nieprzystępny świat. Więcej: jako miejsce, którego nie sposób przeniknąć rozumem, jako rzeczywistość-zagadka, od której odbijają się wszystkie dostępne mu narzędzia interpretacyjne. By się z tą trudną sytuacją uporać, by ochronić się przed napierającą zewsząd grozą „niepojętego”, bohater Conrada reprodukuje stereotypy stworzone przez kulturę europejską. Myśli o Afryce na sposób mityczny, co znaczy: uproszczony i pełen uprzedzeń. Widzi tylko tyle, ile można zobaczyć przez okulary, których soczewki zakrzywiła europejska ideologia kolonialna.
Po drugie – niepokój egzystencjalny. Marlowe jest przerażony intensywnością afrykańskiego świata; wrażenie to wzmaga jego niewiedza. Zaczyna się bać o samego siebie. Nie tylko o swoje ciało, o zdrowie, o kondycję emocjonalną, ale także – a może przede wszystkim – o własne „człowieczeństwo”, które w nowym miejscu staje się kolejną zasłoną, tarczą, za którą chowa się zaniepokojona jednostka.
I wreszcie po trzecie – niepokój społeczny. Dopiero z czasem Marlowe przyjmuje inną – bardziej empatyczną – perspektywę. Niektórzy krytycy uważają, że nigdy do końca nie uwalnia się spod wpływu kulturowych – imperialnych i kolonialnych – stereotypów. Jednak zauważalna jest zmiana w jego zachowaniu, która być może świadczy o głębszej metamorfozie jego systemów poznawczych i etycznych. W tym stadium Marlowe zaczyna się martwić już nie o siebie, lecz o otaczający go świat i ludzi, którzy w nim żyją – i tych z Afryki, i tych z Europy.
O swoim powrocie do Londynu mówi tak oto: „Ponownie stanąłem w grobowym mieście, patrząc z odrazą na ludzi spieszących ulicami, by wyrywać jeden drugiemu parę groszy, pożerać wytwory haniebnej sztuki kulinarnej, żłopać szkodliwe piwo i śnić mało ważne, idiotyczne sny” (tłum. J. Polak). „Grobowe miasto”! Europa w nim obumarła i choć nie należy żywić przesadnej nadziei, że z tych popiołów zrodzi się kiedyś nowa – pojemniejsza – forma życia, która obejmie swym zasięgiem wszystkich, a nie tylko Europejczyków, to jednak chwila ta jest w noweli Conrada przełomowa.
Ale skąd ta ostrożność w moich słowach? W zasadzie dlaczego nie mielibyśmy żywić nadziei na zmianę? Przecież bez niej organizowanie Festiwalu Conrada nie miałoby sensu! Bez nadziei nie byłaby możliwa żadna z festiwalowych dyskusji, do udziału w których gorąco Was zachęcam! ©℗
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]