Europa pod presją

Elmar Brok, europoseł, koordynator ds. polityki zagranicznej Europejskiej Partii Ludowej: Mechanizm kontrolny musi zostać wzmocniony, aby do Brukseli trafiały rzetelne informacje o finansach państw, a nie twórczość poetycka. Rozmawiał w Brukseli Marek Orzechowski

13.07.2010

Czyta się kilka minut

Marek Orzechowski: Z okna Pana biura na ostatnim piętrze Parlamentu Europejskiego Unia wygląda spokojnie. Ale niedawno kryzys zachwiał "Eurolandem".

Elmar Brok: Kryzys został opanowany, ale nie możemy spać spokojnie. Wprawdzie nie był to pierwszy wstrząs we Wspólnocie, ale pierwszy tak groźny. Nie wiemy, jakie będą jego długofalowe skutki i czy powiedzie się plan ratunkowy. Jego powodzenie zależy od zaciskania pasa, cięć, bolesnych oszczędności. Trzeba wrócić do przestrzegania ścisłych reguł Paktu Stabilizacyjnego [określa on zasady przynależności do strefy euro, dziś niemal wszystkie kraje strefy ich nie przestrzegają - red.]. Europa jest dziś pod silną presją.

Francja chce "unijnego rządu gospodarczego".

Mechanizm kontrolny musi zostać wzmocniony, aby do Brukseli trafiały rzetelne informacje o finansach państw członkowskich, a nie twórczość poetycka. Patrzenie na ręce pomoże wszystkim. Ale jeśli chodzi o francuską ideę "rządu gospodarczego", rzecz jest jasna: Unia to wspólnota wszystkich jej członków, a nie tylko państw strefy euro.

Dziś Europa nie jest już wzorem dla świata. Żyjemy ponad stan?

Nasze rządy mają skłonność do wydawania pieniędzy bez względu na to, czy czasy są dobre, czy złe. Ale nie jest to wina tylko polityków. To strukturalna słabość naszej demokracji: chcemy żyć na koszt przyszłych generacji. To się udaje, gdyż rozwiązanie strukturalnych problemów - deficyt, zadłużenie, starzenie się społeczeństw - można jeszcze odsuwać w przyszłość. W Europie bez przerwy mamy wybory, nowe koalicje i rządy. Rzadko który polityk trwa u władzy przez całą dekadę. Myśli więc: po co drażnić wyborców?

Gdy zbierają się szefowie 27 państw, każdy nadal ciągnie w swoją stronę.

Wszystko zależy od tego, czy Europejczycy zdadzą sobie w końcu sprawę, że w pojedynkę nie znaczą w świecie nic. Czy Niemcy mogą przeforsować w świecie samodzielnie swe interesy? A Polska? Śmieszą mnie uwagi, że państwa narodowe oddają zbyt wiele suwerennych praw Europie. Przecież dzięki ścisłej kooperację to państwa zyskują na znaczeniu, nadają swej suwerenności realną siłę.

Byłoby łatwiej, gdyby pojawił się "europejski wizjoner"?

Wizjonerzy nie rodzą się na kamieniu. Poza tym, najważniejsza wizja ojców-założycieli się spełniła: mamy pokój, jesteśmy bezpieczni. Gdy 30 lat temu zająłem się Europą, modne było określenie "europejska skleroza". Już wtedy narzekano, że nie ma wizji. Odwołam się do Helmuta Kohla, którego też pytano o wizje - a to zjednoczenia Niemiec, a to Europy. Odpowiadał: najpiękniejszą wizją jest rzeczywistość, którą można kształtować. Byle mądrze.

Silna Europa to także Europa mówiąca w miarę jednym głosem. Właśnie skończył Pan wielomiesięczne konsultacje na temat unijnej służby dyplomatycznej. Od 2011 r. Unia będzie mieć własnych dyplomatów.

W rokowaniach chodziło o to, by w strukturze nowej służby zachować atrybucję wspólnotową, zapewnić nad nią kontrolę Parlamentu Europejskiego i zadbać o takie regulacje finansowe, by jej działalność była przejrzysta i skuteczna. Chcieliśmy zachować kontrolę nie tylko nad nową strukturą, ale też jej działalnością. Kompromis jest satysfakcjonujący. 60 procent personelu, który ma liczyć 7-8 tys. osób, będzie pochodzić z instytucji unijnych, a jedna trzecia zostanie oddelegowana przez rządy narodowe. Nie będzie tzw. narodowych kwot. To pozwoli wytworzyć esprit de corps, otworzy drogę do robienia karier w tej służbie, a państwa członkowskie nie przejmą nad nią "dowództwa", na co miały ochotę. Służba będzie reprezentować interesy całej Wspólnoty. Przypomnę: już dziś Unia ma na świecie 130 przedstawicielstw. Proces, gdy Polak pójdzie w Nairobi do konsulatu Unii, właśnie się zaczął.

Pani Ashton będzie musiała relacjonować Parlamentowi swe zamiary?

Tak, zależało nam, by najsilniejszym komponentem nowej służby była zasada wspólnotowa. Pani Ashton będzie musiała zdawać sprawę ze strategii i operacji, które będzie podejmować. Będziemy oceniać jej pracę i kontrolować wydatki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2010