Etap wstydu

Amerykańskie zakonnice podjęły proces rozliczania się z udziału w systemowym rasizmie. Rozpoczęły go aktem przeprosin.

30.08.2021

Czyta się kilka minut

Dominikanka podczas jednego z antyrasistowskich protestów po śmierci George’a Floyda. Waszyngton, 2 czerwca 2020 r. / JACQUELYN MARTIN / AP / EAST NEWS
Dominikanka podczas jednego z antyrasistowskich protestów po śmierci George’a Floyda. Waszyngton, 2 czerwca 2020 r. / JACQUELYN MARTIN / AP / EAST NEWS

W tym roku nasza Konferencja osiągnęła wiek dojrzałości – wiek, od którego przysługuje renta: 65 lat. Innymi słowy, jest w wieku jednej z naszych młodszych członkiń” – rozpoczyna swoje przemówienie siostra Elise D. García, dominikanka, przewodnicząca Leadership Conference of Women Religious (LCWR, o kłopotach z polskim przekładem – niżej), konferencji gromadzącej ok. 80 proc. spośród 40 tysięcy zakonnic w USA. Jak to w Ameryce, żart z samych siebie bywa wstępem do przekazania tego, co naprawdę poruszające i poważne.

Jest 11 sierpnia 2021 r., koniec pierwszego dnia dorocznego zgromadzenia LCWR, który rozpoczął się modlitwą i medytacją. W tym roku, tak jak w 2020, odbywa się ono wirtualnie, dzięki czemu gromadzi ponad 1000 uczestników (ok. 700 sióstr należących do Konferencji oraz 300 gości). Elise D. García wygląda na około 60 lat, ubrana w niebieską marynarkę, spod której widać białą bluzkę, oraz w czarne spodnie, biała, może Latina, z pofalowanymi popielatymi włosami i w zsuniętych nieco okularach – pewnie potrzebuje ich do czytania – stoi w audytorium dominikanek w Adrian w stanie Michigan, przemawiając do grupy sióstr zgromadzonych na miejscu i do tych wszystkich, którzy łączą się zdalnie. W przemówieniu wspomina początki organizacji, a także nie tak odległe czasy sprzed pandemii, kiedy zgromadzenia Konferencji odbywały się twarzą w twarz. Jednak jej przemówienie nie ma być o przeszłości, nosi tytuł: „Tworzenie przestrzeni dla przyszłości”.

Ani s. García, ani główna mówczyni kolejnego dnia s. Mercedes L. Casas Sánchez nie skupiają się na trudnej sytuacji sióstr i zgromadzeń (no, może tylko żartobliwie nawiązując do ich starzenia się), ale na sytuacji świata i udziale w jego problemach. S. Sánchez stwierdza: „Tak właśnie widzę zakonnice w USA. Życie zakonne, które z pasją, przejęciem i uważnością podchodzi do codziennej rzeczywistości, do najbardziej naglących wołań ludzkości i stworzenia. (...) Kobiety dotykające spraw, których nie każdy chce dotknąć... Ośmielające się mówić rzeczy, których nie każdy chce słuchać...”.

Prorokinie komunii

Taki obraz zakonnic maluje także Zuzanna Radzik w poświęconym siostrom rozdziale „Kościoła kobiet”. Wspomina w nim także o zmianie nazwy organizacji, która obecnie nazywa się Leadership Conference of Women Religious, a do 1971 r. – Conference of Major Superiors of Women (Konferencja Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich). Jak oddać nową nazwę w języku polskim? Dosłownie byłaby to Konferencja Przywództwa Kobiet w Zgromadzeniach. Wydaje się istotne podkreślenie, że chodzi o bycie liderkami i o osoby, które złożyły śluby w zakonach, zgromadzeniach, instytutach, a nie o same te instytucje. W polskim kontekście brzmi to nieswojo, ale może tak właśnie powinno być? Przecież życie zakonne nie jest czymś swojskim i ugłaskanym, nawet jeśli wielu czerpie korzyść z traktowania zakonnic jako bezimiennej i niemal bezpłatnej służby dla księży. Powróćmy jednak za Atlantyk.

Przewodnicząca LCWR wzywa współsiostry, by były prorokiniami komunii, i mówi o tym, co dla wielu Amerykanów, w tym także katolików, niewygodne: „W zeszłym roku (...) byliśmy świadkami umyślnego zabicia George’a Floyda przez policjanta – będącego symbolem koszmaru, arogancji i bezkarności supremacji białych, która od tak dawna rozdziera moralną tkankę naszego narodu i niszczy życie czarnych”.

Według Garcíi rok 2020 ujawnił niewypowiadaną wcześniej rzeczywistość – to, że supremacja białych w Stanach Zjednoczonych nie jest tylko fenomenem związanym ze skrajną prawicą, ale potężną, choć przedstawianą jako niewinna, rzeczywistością „obecną w powietrzu, którym oddychamy, i w wodzie, którą pijemy – i dzieje się tak, w różnych odsłonach, już od wieków”.

Prof. Joe Feagin, były przewodniczący Amerykańskiego Stowarzyszenia Socjologicznego (ASA) i klasyk badań nad rasizmem w Ameryce, ukazywał rasizm jako rzeczywistość o charakterze systemowym, przejawiającą się w każdej istotnej dziedzinie życia: ekonomii, polityce, edukacji, religii i rodzinie. S. García odnosi się nie tylko do udziału zgromadzeń żeńskich czy Kościoła w grzechu rasizmu, ale wskazuje na całe społeczeństwo USA jako zbudowane na niesprawiedliwym modelu kastowym.

Przewodnicząca LCWR przywołuje książki Isabel Wilkerson, zwłaszcza niedawno wydaną: „Caste: The Origin of Our Discontent” (Kasta: źródło naszego niezadowolenia), w której dziennikarka rozwija analogię między tradycyjną strukturą społeczeństwa w Indiach a segregacją rasową w Stanach Zjednoczonych (na co wskazywał sam Martin Luther King). Wzywając siostry do stawienia czoła rasizmowi, García nie ma na myśli tylko tego, by zakonnice nie głosiły rasistowskich poglądów, ale znacznie więcej.

Niewygodna droga do antyrasizmu

W kontekście ruchu Black Lives Matter w 2020 r. do świadomości szerszej opinii publicznej dotarło pojęcie antyrasizmu. Używający go podkreślali, że nie wystarczy, by ktoś nie był rasistą, potrzeba aktywnie działać przeciw rasizmowi. Tia Noelle Pratt, socjolożka specjalizująca się w badaniu systemowego rasizmu w Kościele katolickim i jego wpływu na tożsamość afroamerykańskich katolików, wyjaśnia, czym jest antyrasizm. W przeprowadzonej w październiku 2020 r. na Dominican University debacie pod tytułem „Antyrasizm, Kościół katolicki i grzech białej supremacji” pracująca na University of Villanova w stanie Pensylwania Pratt pokazuje trzy pojęcia: relacje rasowe, sprawiedliwość rasową i antyrasizm.

Relacje rasowe odnoszą się do poziomu osobistych relacji, tego, co wydarza się między pojedynczymi osobami. Rasizm polega tu na używaniu obraźliwych słów, malowaniu haseł na domach osób o innym kolorze skóry i innych działaniach wymierzonych w te osoby. Pozostając na tym poziomie łatwo się usprawiedliwić: „nie czynię żadnej z tych rzeczy, nie jestem rasistą”. Pratt podkreśla, że to zdecydowanie za mało. Do niedawna wydawało się natomiast, że może wystarczyć wprowadzać w życie sprawiedliwość rasową – uświadamiać sobie systemowy charakter rasizmu i dostrzegać, jak jest on wpleciony w całą tkankę życia społecznego i różnych instytucji. To jednak nadal za mało – trzeba rozmontować ten system i zbudować go na nowo jako system antyrasistowski, oparty na sprawiedliwości.

W drodze do antyrasizmu badaczka wskazuje na trzy etapy. Po pierwsze, potrzebna jest krytyka rasizmu. Wskazywanie na rasizm i jego krytyka często powoduje dyskomfort, bez którego nie może wydarzyć się drugi etap: to, że biali dostrzegają, iż nie są aż tak otwarci, jak im się wydawało, albo że są rasistami, a także że systemy, w których funkcjonujemy, są rasistowskie, ponieważ działają na korzyść białych i niekorzyść innych członków społeczeństwa. Potrzebne jest do tego uznanie faktu, że supremacja białych to nie tylko działania Ku Klux Klanu i tym podobnych organizacji. Według Pratt przemocowe skrzydło supremacji umożliwia zachowanie status quo, które samo w sobie także jest rasistowskie, nawet gdy nie ucieka się do terroru.

Dopiero uświadomienie sobie systemowego rasizmu, którego jest się częścią, pozwala przejść do trzeciego etapu. Jest nim Praca (Pratt zapisuje to słowo wielką literą, by podkreślić jego wagę). Praca polegająca na rozmontowywaniu rasistowskich struktur po to, by budować systemy antyrasistowskie. Badaczka podkreśla, że ona sama, jako Afroamerykanka, zajmuje się pierwszym i trzecim etapem, a drugi muszą wykonać sami biali – to na nich leży odpowiedzialność za poznanie własnej historii i tego, w jaki sposób ich instytucje nadal opierają się na niesprawiedliwości czy też czerpią z niej korzyści.

Zakonnice z LCWR zdają sobie z tego sprawę. S. García mówi: „Świadoma praca nad rozpoznawaniem rasizmu, białej supremacji i kastowości jako sztucznych, arbitralnych i niemoralnych cech naszego społeczeństwa oraz świadome działanie w celu rozmontowywania ich w życiu osobistym, w instytutach, Konferencji i w naszej służbie – to potężne sposoby, na jakie my, siostry zakonne, możemy wprowadzać w życie nasz moralny autorytet. W ten znaczący sposób możemy stopniowo uczestniczyć w budowie trwałego fundamentu komunii w całym ludzie Bożym”.

Żaden proces naprawczy nie może się zacząć bez przyjęcia własnego udziału w złu. Siostry z LCWR uznają swój „współudział jako członkiń Kościoła głęboko zamieszanego w genezę i podtrzymywanie trwałego grzechu rasizmu w naszym narodzie. Zaczęło się od XV-wiecznych bulli papieskich, które usankcjonowały handel niewolnikami w Afryce, co doprowadziło do niewolnictwa ponad 12 milionów dzieci, kobiet i mężczyzn, oraz przywłaszczenia ziemi, co z kolei doprowadziło do ludobójstwa około 20 milionów rdzennych mieszkańców Ameryki. Współudział polegał następnie na korzystaniu z niewolników przez katolickich biskupów, księży, zakonników i zakonnice oraz instytucje katolickie. Dalej – na naszym milczącym lub jawnym zaangażowaniu w legislację »Jim Crow« – usankcjonowaną przez państwo segregację i inne krzywdzące praktyki wspierane przez rząd”.

I dalej: „Dostrzegamy te wzorce postępowania także dzisiaj, kiedy jako naród rozliczamy się z rasizmu. Kiedy patrzymy w przyszłość naszego życia zakonnego, cóż może być dla niej bardziej istotne niż dawanie żywego publicznego świadectwa mocy przemieniającej miłości Boga poprzez szczere mówienie prawdy, pokutę i, tak, pojednawcze dzieło zadośćuczynienia potrzebne, by Duch Ruah oddychał przez nas. Istnieje coraz większy ruch na rzecz zadośćuczynienia, do którego my, zakonnice, możemy dodać swój znaczący wkład”.

Grzech rasizmu w zakonach

Po zakończeniu 40-minutowego przemówienia do przewodniczącej dołączają trzy inne siostry z zarządu LCWR (jedna na żywo, dwie online) i wspólnie dokonują aktu przeprosin i modlitwy przebłagalnej za grzech rasizmu w żeńskich zgromadzeniach i instytutach zakonnych. Wszystkie cztery przepraszające siostry są białe, na co zwraca uwagę komentująca to zdarzenie dla „Tygodnika Powszechnego” Tia Noelle Pratt:

– Nie umknęło mi i nie powinno umknąć niczyjej uwadze, że oświadczenie złożyły jako liderki LCWR cztery białe kobiety. Ten fakt nie bierze się znikąd. Kiedy te cztery kobiety (i inne w ich grupie wiekowej) wstępowały do zakonu, to czy były tam wtedy Afroamerykanki? Jeśli tak – to gdzie są teraz? Jeśli nie – to dlaczego? Absurdalne byłoby przypuszczenie, że w tym samym czasie, kiedy te kobiety rozeznawały swoje powołanie do życia zakonnego, nie było żadnej Afroamerykanki odkrywającej w sobie takie powołanie. Musimy pytać o to, dlaczego w tak wielu zgromadzeniach są niemal wyłącznie albo ­wyłącznie białe siostry. Dopóki zgromadzenia będące członkami LCWR nie zmierzą się z własną przeszłością i teraźniejszością odnośnie do powołań i formacji zakonnej, będzie to pusty gest.

Pierwszego dnia zgromadzenia odbywa się jeszcze dyskusja, w której biorą udział cztery inne siostry, tym razem dwie białe i dwie czarne. To nie pierwsza sytuacja, kiedy siostry z LCWR odnoszą się do niesprawiedliwości rasowej – także we własnych szeregach i w historii swoich zgromadzeń. Już 5 lat temu doroczne zgromadzenie zajęło się rasizmem w zakonach – tym, jak długo wiele z nich nie przyjmowało czarnych sióstr albo nie uwzględniało wystarczająco tego, co wnosiły jako przedstawicielki czarnego katolicyzmu w USA. Wówczas organizatorki zjazdu zaprosiły jako prelegentkę badaczkę historii czarnoskórych sióstr: Shannen Dee Williams, historyczkę, obecnie profesor University of Dayton w stanie Ohio.

Williams jest autorką książki „Subversive Habits. Black Catholic Nuns in the Long African American Freedom ­Struggle” (Wywrotowe habity. Czarne katolickie zakonnice w długiej afroamerykańskiej walce o wolność), która ma się ukazać wiosną 2022 r. Także i ona komentuje tegoroczne spotkanie LCWR dla „Tygodnika”: – Należy pochwalić stałą pracę LCWR i wybranych zgromadzeń sióstr w odniesieniu do ich długotrwałych praktyk białej supremacji i wykluczenia. Podobnie jak księża i świeccy, siostry nigdy nie były niewinnymi obserwatorami brutalnej historii kolonializmu, niewolnictwa i segregacji we współczesnym świecie.

Od słów do czynów

Zarówno Pratt, jak i Williams podkreślają ogrom pracy, która stoi przed zgromadzeniami i Kościołem w ramach rozliczenia się z rasizmem. Williams mówi: – Praca potrzebna do autentycznego zadośćuczynienia za zbrodnie Kościoła przeciwko ludzkości oraz osiągnięcia prawdziwej sprawiedliwości rasowej i pojednania w Kościele katolickim, zwłaszcza w zakonach żeńskich, pozostaje znaczna. Ale pokrzepiające jest to, że wiele białych sióstr, indywidualnie i zbiorowo, podejmuje pierwsze kroki uznania i przeprosin za grzeszną historię rasizmu, zwłaszcza względem czarnych.

Pratt: – Zgodnie z deklaracjami z ostatnich dni, LCWR i należące do niej zgromadzenia są gotowe wykonać trudną pracę rozeznawania swojej roli we wszelkich formach marginalizacji w Kościele, włącznie z rasizmem, jaki spotykał rdzennych mieszkańców Ameryki, społeczności latynoamerykańską i azjatyckoamerykańską oraz LGBTQ. Zbyt często za mocnymi oświadczeniami nie idzie chęć do wykonania tej ciężkiej pracy. Kolejne tygodnie, miesiące i lata pokażą, na co są gotowe LCWR i zgromadzenia członkowskie.

Przejście od słów do czynów okazało się niełatwe dla jezuitów z Georgetown, o których planach zadośćuczynienia pisał w „Tygodniku” Karol Kleczka. Zarówno Pratt, jak i teolożka Jeannine Hill Fletcher, autorka pracy teologicznej „The Sin of White Supremacy” (Grzech białej supremacji), krytykują sposób, w jaki jezuici prowadzą działania na rzecz zadośćuczynienia potomkom niewolników, których sprzedali w 1838 r., oraz to, że nie przewidziano reparacji dla rodzin innych niewolników pracujących niegdyś w ­Georgetown, wreszcie to, że program nie przewidział funduszy na zadośćuczynienie i zbiera je w formie zbiórki publicznej, a nie z majątku zakonu i uniwersytetu, które wzbogaciły się na pracy niewolników oraz ich sprzedaży.

Czy amerykańskie zakonnice staną się prorokiniami komunii nie tylko w mocnych słowach, ale i w proroczych czynach? ©

Autorka jest teolożką, religioznawczynią i anglistką. Współpracuje z „Magazynem Kontakt”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2021