Katolicy pro-choice: nie pomimo wiary, ale z jej powodu

W USA działają katolicy opowiadający się za wolnym wyborem w sprawie aborcji. O ich motywację pytamy przewodniczącą Catholics for Choice Jamie Manson.

06.02.2024

Czyta się kilka minut

Jamie Manson, przewodnicząca ruchu Catholics for Choice, przemawia do ponad 400 tys. manifestantów popierających senacki projekt liberalizacji prawa aborcyjnego. Waszyngton, wrzesień 2021 r. // Fot. Paul Morigi / Getty Images
Jamie Manson, przewodnicząca ruchu Catholics for Choice, przemawia do ponad 400 tys. manifestantów popierających senacki projekt liberalizacji prawa aborcyjnego. Waszyngton, wrzesień 2021 r. // Fot. Paul Morigi / Getty Images

Czytając jej pierwsze felietony w „National Catholic Reporter” (NCR), nie mogłam się opędzić od skojarzeń z Dorothy Day – i nie chodzi tylko o mrówczą pracowitość i niezwykłą aktywność w wypowiadaniu się na ważne aktualne tematy. Skojarzenia przychodziły zwłaszcza, gdy czytałam o jej pracy z ludźmi najuboższymi, zmagającymi się z uzależnieniami, z marginesu. Artykuł o „dolnym Kościele”, w którym nie celebruje się sakramentów, ale w którym wciąż wydarza się sakrament spotkania Jezusa w bliźnich, można by śmiało przypisać Day i prawdopodobnie nikt by się nie połapał.

Tak jak Day, tak i moja rozmówczyni walczy o sprawiedliwość społeczną, jedna i druga odwołuje się do sumienia w sytuacjach sprzeciwu względem władzy świeckiej czy kościelnej. Obie odbiegają od stereotypu pobożnej katoliczki: jedna jako samodzielna matka nieślubnego dziecka, druga jako żyjąca w związku lesbijka, która wyoutowała się w swoim pierwszym artykule dla NCR.

A jednak Dorothy Day i Jamie Manson nie zgodziłyby się w wielu sprawach: święceń dla kobiet, antykoncepcji, prawdopodobnie stosunku Kościoła do osób LGBT+, a już na pewno dostępu do aborcji (Day sama w młodości dokonała aborcji, a potem była jej gorącą przeciwniczką). Ich przekonania i działania, także kontrowersyjne, wypływają z wiary. Manson podkreśla to przy wielu okazjach: „Jestem za dostępem do aborcji nie pomimo, ale z powodu mojej wiary”. Dlatego zgodziła się pokierować ruchem Catholics for Choice.

Płeć jako ograniczenie

Jamie Manson wychowała się w rodzinie katolickiej, lecz nietypowej w swoim otoczeniu. Kwestię sprawiedliwości społecznej, do której wielokrotnie się odwołuje, zna nie tylko z nauki w katolickiej szkole i ze studiowania teologii, ale też z doświadczeń życiowych. Często rozpoczyna wspominanie od czasu pierwszej komunii. Wówczas jej mama, rozwiedziona i ponownie zamężna, nie mogła przystąpić do komunii jako jedyny rodzic w kościele. Jamie zrozumiała, że wynikało to z biedy – jej matki nie było stać na opłatę dla diecezji za proces stwierdzenia nieważności małżeństwa. Od tej pory wielokrotnie będzie widziała brak tak ważnej dla katolicyzmu sprawiedliwości społecznej tam, gdzie inni go nie dostrzegają. I głośno o nim mówiła.

Jedną z kwestii, o które się od lat upomina, jest równouprawnienie kobiet. Jako nastolatka poczuła wezwanie do służby w Kościele, które w przypadku, gdyby była chłopcem, wszyscy nazwaliby powołaniem do kapłaństwa. Ale nie była chłopcem i w miarę zaangażowania w życie Kościoła i studiów teologicznych coraz wyraźniej widziała, że „środowisko kościelne może być dla kobiety bardzo toksyczne”. Nie chodzi tylko o pojedyncze zdarzenia wynikające z zachowań poszczególnych duchownych czy decyzji hierarchów, ale o silnie obecne w teologii i praktyce Kościoła przekonanie, że płeć jest przeszkodą, że Bóg nie może działać sakramentalnie przez osobę, która jest kobietą. W rezultacie kobiety nie mogą zostać wyświęcone, nie mogą podejmować decyzji w kościelnych zgromadzeniach, a także – niezależnie czy są katoliczkami, czy nie – według Kościoła nie mają prawa decydować o tym, co się wydarzy, kiedy zajdą w ciążę.

Troska o sprawiedliwość społeczną jest jednym z trzech aspektów tradycji katolickiej, na które Manson się powołuje, kiedy domaga się praw reprodukcyjnych dla kobiet, w tym dostępu do aborcji. Manson wskazuje, że „zakazy i ograniczenia dostępu do aborcji uderzają znacznie mocniej w osoby, które już cierpią: osoby ubogie żyjące z dala od miast czy kobiety doświadczające przemocy domowej, kobiety w najtrudniejszej sytuacji życiowej – to są właśnie te osoby, które nasza wiara każe nam stawiać na pierwszym miejscu”.

Rola sumienia

Oprócz sprawiedliwości społecznej i preferencyjnej opcji na rzecz ubogich, moja rozmówczyni wskazuje na katolickie rozumienie sumienia: – W naszym katechizmie znajdujemy nauczanie, obecne już u św. Tomasza z Akwinu, że Bóg dał nam dar rozumu, abyśmy mogli rozeznawać złożone kwestie moralne, a aborcja jest złożoną kwestią moralną. Musimy to uszanować. Katechizm mówi nam, że we wszystkim, co mówimy i robimy, ostateczną instancją w podejmowaniu decyzji moralnych jest sumienie. Św. Tomasz z Akwinu twierdził, że przeczyć sumieniu oznacza przeczyć naszej ludzkiej godności; tak głęboko wiąże się ono z naszą tożsamością.

Kolejną kwestią jest wolność religijna i szacunek dla pluralizmu religijnego. – Kościół katolicki posiada własne stanowisko odnośnie do początku życia i osoby ludzkiej. Są to jednak koncepcje teologiczne, a jak długo nie żyjemy w teokracji, tak długo powinniśmy szanować pluralizm przekonań w społeczeństwie obywatelskim. Faktem jest, że wielu katolików nie zgadza się ze stanowiskiem Kościoła w kwestii aborcji. Mogę powiedzieć konkretnie o USA, gdzie 63 proc. katolików uważa, że aborcja powinna być legalna we wszystkich albo w większości przypadków. Ponadto jedna na cztery osoby, które zdecydowały się na aborcję, jest katoliczką. A zatem istnieje wysokie poparcie wśród katolików dla aborcji i wiele osób utożsamiających się z katolicyzmem dokonało aborcji. Według mnie pokazuje to, iż katolicy podzielają wiarę w prymat sumienia, która jest tak fundamentalna dla naszej tradycji.

Manson uważa, że jest to coś, z czym jako katolicy musimy się zmierzyć. – Jest wiele przyczyn, z powodu których kobiety sięgają po aborcję, i bardzo często okoliczności, w jakich się znajdują, są tragiczne czy katastrofalne. Nie wierzę, że przymuszanie kogokolwiek do urodzenia dziecka może być ucieleśnieniem sprawiedliwości społecznej.

Brak konsekwencji

Jamie podkreśla, że to, jak złożonym problemem moralnym jest aborcja, nie znajduje wystarczającego zrozumienia ani w sekularnym ruchu pro-choice, ani w religijnym ruchu pro-life. Pytana o ten ostatni, podkreśla, że część osób widzi cele ruchów pro-life jako ochronę matek i dzieci i są to bardzo dobre instynkty. – Chcemy chronić matki i dzieci, ale kończy się na tym, mówię z perspektywy USA, że politycy, którzy mówią, iż chcą chronić matki i dzieci, nie robią nic, aby wspierać ustawodawstwo, które będzie chronić matki i dzieci po tym, jak już dojdzie do porodu. Uważam, że to stawia pod znakiem zapytania ich prawdziwe motywacje.

W czerwcu 2022 r. Sąd Najwyższy USA unieważnił wyrok z 1973 r. wydany w tzw. sprawie Roe v. Wade, który dawał wszystkim kobietom w USA dostęp do aborcji – od tego czasu aborcję reguluje wyłącznie ustawodawstwo stanowe. Manson komentuje: – Biskupi chcieli obalenia Roe v. Wade. W żaden jednak sposób nie wsparli legislacji dotyczących wszystkich nowych narodzin, do których unieważnienie wyroku ma prowadzić. Nie zrobili nic, aby stworzyć domy opieki czy programy, które pozwoliłyby kobietom wychowywać dzieci w zdrowym i bezpiecznym środowisku. Jaka więc była ich motywacja? – zastanawia się działaczka.

– Chciałabym prosić ruchy pro-life, aby szczerze przyjrzały się swoim motywacjom – mówi Manson. Sama ocenia, że w USA sprawa aborcji została wykorzystana politycznie jako sposób na mobilizację prawicowego elektoratu w celu realizacji znacznie bardziej nikczemnego planu, którego sednem jest erozja demokracji. – Politycy używają aborcji jako metody wzbudzania silnych emocji, aby zdobywać głosy, których potrzebują, by odbierać prawa obywatelskie.

Pytana o argument domagający się sprawiedliwości społecznej względem nienarodzonych i równych praw dla nich, odpowiada: – Zauważyłam, że osoby podnoszące tę kwestię zawsze przedkładają potencjalne życie nad żyjącą kobietę, która jest w ciąży. Zbyt często bardziej cenimy potencjalne życie niż rzeczywistą osobę. Przy tym kobiety są traktowane jak naczynia, a ich zdrowie, sytuacja życiowa, całość ich życia i wszystkie zawiłości, z którymi się borykają, są całkowicie pomijane. Dlatego chciałbym zachęcić ludzi, aby pomyśleli o kobiecie w ciąży, pomyśleli o jej życiu, rozważyli fakt, że ciąża ma wpływ na całą jej przyszłość. Pytanie moralne nie powinno dotyczyć aborcji, ale życia kobiety będącej w ciąży. Od tego powinno zaczynać się nasze moralne rozeznanie.

Katolicy za wyborem

To nie tylko kwestia przekonań samej Jamie Manson, ale też misja organizacji Catholics for Choice (CFC, dawniej: Catholics for a Free Choice), istniejącej od 1973 roku. Manson została jej przewodniczącą w 2020 r. i wtedy też przestała publikować na łamach „National Catholic Reporter”. Czym się zajmują?

– Podstawą naszej misji jest spotykanie, edukowanie i ośmielanie osób wierzących, które popierają wolność reprodukcyjną – odpowiada Manson. – Robimy to na wiele sposobów. Właściwie obsługujemy dwie grupy osób. Jedną z nich są ludzie, którzy autentycznie nie wiedzą, co sądzić o aborcji, ponieważ jest to kwestia tak silnie spolaryzowana i stygmatyzowana. Drugą grupę stanowią ludzie, którzy popierają aborcję, ale boją się o tym mówić, ponieważ mogą stracić posługę, rodzinę, parafię, więź z lokalną społecznością i wiele innych rzeczy. To bardzo druzgocące straty. Można stracić dostęp do Eucharystii, która jest bardzo, bardzo ważna dla ludzi.

I dopowiada: – Prowadzimy warsztaty rozeznawania wartości dla grup 20-30 osób, podczas których za pomocą różnych scenariuszy, pytań i dialogów w grupie pomagamy uczestnikom zrozumieć, co sami sądzą na temat aborcji. Zatem nie nauczamy czy mówimy, że mają ją popierać. Oprócz tego prowadzimy program edukacyjny, opracowany przeze mnie, który przekazuje uczestnikom fakty na temat aborcji. Jest to odpowiedź na 50 lat dezinformacji i błędnych informacji czy manipulacji podawanych przez prawicę katolicką. Pragniemy zmienić ten stan rzeczy.

Czy nauczanie się zmieni

W naszej rozmowie, podobnie jak w licznych wypowiedziach Manson, pojawiają się blisko siebie kwestie społeczne, religijne i polityczne. Pytam zatem o cele katolików domagających się prawa wyboru – czy pragną zmienić Kościół, czy społeczeństwo?

Moja rozmówczyni wskazuje na wielość celów, jakie sobie stawiają. W kwestii polityki i życia społecznego ważnym celem jest dla Manson ograniczenie nadmiernego jej zdaniem wpływu przywódców religijnych na prawa obywatelskie i prawa człowieka. – Nieproporcjonalny wpływ katolickich liderów, świeckich i duchownych, w sprawie aborcji, pozbawia ludzi ich fundamentalnych praw człowieka i narusza wolność religijną. Nie chcę, aby moja wiara odbierała ludziom ich prawa. Zatem mówię: „Nie w moim imieniu!”. To dotyczy nie tylko aborcji, ale także równości płci czy praw osób LGBTQ+. To Kościół katolicki, jego uprzedzenia i prowadzone przezeń kampanie oraz wpływ polityczny są przyczyną, dla której nie mamy tych praw, i dlatego to tak pilna sprawa. Niezależnie, czy jesteś, czy nie jesteś członkiem Kościoła katolickiego, ten Kościół odbiera twoje prawa. Uważam, że kiedy zmieni się nauczanie Kościoła w kwestii kobiet, osób LGBTQ i aborcji, zmieni się świat.

Ale czy nauczanie Kościoła się zmieni? Podlega ono zmianom i także w sprawie początku życia i aborcji ewoluowało. Katolicy, którzy nie zgadzają się z zasadnością całkowitego zakazu aborcji na każdym etapie ciąży i z utożsamianiem jej z zabójstwem, przywołują wypowiedzi teologów, także świętych, których poglądy na początek życia i dostęp do aborcji były odmienne od obecnego stanowiska Magisterium. Manson wskazuje na to, że radykalne stanowisko Kościoła pojawiło się oficjalnie dopiero w 1869 r., a zatem nie jest odwieczne i jedynie możliwe, wbrew roszczeniom ruchów pro-life. Wskazuje także na to, że obecny stan wiedzy o początkach ciąży wymaga od Kościoła wzięcia pod uwagę np. tego, że kilkadziesiąt procent zapłodnionych komórek jajowych ulega wypłukaniu z organizmu bez ingerencji zewnętrznej. Co to oznacza dla definicji początku życia i rozumienia prawa naturalnego? Kościół musi zmierzyć się z wieloma pytaniami. Nie zapowiada się jednak, by w tej kwestii można było się spodziewać zmian w najbliższym czasie.

Czy Manson uważa, że doczeka ich za swojego życia? – Ani jako kobieta czująca powołanie do kapłaństwa, ani jako lesbijka nie spodziewałam się, że synod, który odbył się w październiku, wydarzy się za mojego życia. A jednak się odbył, zatem są szanse. Poza tym oczekuję bardzo prostej sprawy: głębokiego wysłuchania, bo to jedyny sposób na zmianę serc i umysłów, a ostatecznie także nauczania. Czy to będzie długa droga? Tak. Ale jest konieczna.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Nie pomimo wiary, ale z jej powodu