Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nieprzenikniona czerń mojego jestestwa aż drży z uciechy, gdy widzę, że najpopularniejszym nad Wisłą narzędziem duszpasterskim, istną Wunderwaffe pobożnych – stało się grożenie ekskomuniką. Albo w najlepszym razie – domaganie się odmowy udzielania Nieprzyjaciela w tym kawałku wody z mąką. Jak mawiał klasyk: dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie. Ostatnio np. jeden z tych prawowiernych, co wciąż sycą się własną prawowiernością, zażądał ekskomunikowania jednego z księży za fotografię z przypadkowo spotkanym celebrytą, któremu z Kościołem mocno nie po drodze. Słusznie, Piołunie, bardzo słusznie. Trzeba wierzącym w Nieprzyjaciela cały czas tłumaczyć, że Owczarnia jest w niebezpieczeństwie – niech kopią fosy, budują zasieki, a przez drut kolczasty puszczą prąd.
Ale to jeszcze za mało. Musisz im powtarzać, że najgorszy jest wróg, co już wślizgnął się do środka, pod owczą skórą skrywając wilcze serce. A Pasterz, co szuka zagubionych owiec? Bzdura, Piołunie, wierutna bzdura i pięknoduchostwo, które zakończyć się może tragedią. Czy można ufać owcy, co włóczyła się po manowcach? Sama sobie winna, zresztą – przywlec może jakąś zarazę. Mamy narazić całe stado? Nigdy, Piołunie, przenigdy. Jak trafnie zauważył inny klasyk: lepiej, jeśli jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród.
Znasz przypowieść o synu marnotrawnym?
Głupcze – wiem, że znasz, bo jako duch wyższego rzędu umiem czytać w twoich prostackich myślach. Poza tym przypowieści wykłada się w diabelskich szkołach wszystkich szczebli. Cóż, o wrogu trzeba wiedzieć wszystko. Pytam Cię jednak retorycznie, bo wprawdzie całą obrzydliwą historię miłosiernego Ojca znasz, jednak niewiele z tego rozumiesz. Ale po kolei.
Przede wszystkim musisz pojąć, że w starciu z tym obrzydliwie szlachetnym Ojcem z przypowieści nie jesteś bez szans, bo masz nie byle jakiego sojusznika: starszego brata, co wiernie trwał przy Rodzicielu. Cudownie lepką, zazdrosną i zgorzkniałą ma duszę. Zauważyłeś chociażby, że z opowieści Nieprzyjaciela dowiadujemy się jedynie, iż młodszy syn roztrwonił fortunę, ale starszy – robiąc wyrzuty Ojcu – mówi już o pieniądzach puszczonych z nierządnicami? Niby skąd o tym wie?
Otóż, drogi Piołunie, wie o tym od nas. Umiejętnie podsycając rozgoryczenie tych, co uważają się za doskonałych, łatwo wyolbrzymisz w ich oczach grzechy innych. Nieprzyjaciel nas chyba nie docenił: drzazga w oku bliźniego może przysłonić nie tylko belkę, ale i cały las we własnym.
Teraz jednak największa bomba: Nieprzyjaciel uciął historię w najlepszym z Jego punktu widzenia momencie. Ale to wcale nie był koniec. Bo rzecz miała się tak: gdy już skończyła się uczta z okazji powrotu marnotrwanego syna, Ojciec jak zwykle zaczął kombinować. Zamiast rządzić twardą ręką, ubzdurał sobie, że nie ma miłości bez wolności i synowie powinni wspólnie zarządzać Jego majątkiem. Owczarnią, winnicą, tłocznią oliwy itd. Ojciec zaś – jak to bywa w innych przypowieściach – udał się w daleką podróż.
Ledwo zniknął za horyzontem, a już starszy brat doszedł do jedynego rozsądnego wniosku: Ojciec niestety postradał zmysły i trzeba przywrócić elementarną sprawiedliwość. Namówił kilka sług, by pojmali młodszego dziedzica i rzekł: „Zawiodłeś całą rodzinę. Powinniśmy traktować cię jak martwego albo mijać z daleka jak dotkniętego trądem. Ale okażę ci miłosierdzie. Skoro niedawno pasałeś świnie, tym samym zajmiesz się i teraz”.
Młodszy z pokorą przyjął wyrok; w końcu wiedział, jak wiele zła uczynił. Jednak po kilku dniach ponownego żywienia się strąkami podkradanymi świniom pomyślał: „Prawda, że nie zasługuję na miłość Ojca i szacunek brata. Ale nie muszę przecież żyć jak wieprz. Znowu ruszę w świat poszukać szczęścia”. Gdy nadeszła noc, zniknął w ciemności.
Nazajutrz wrócił Ojciec, dowiedział się o wszystkim i głośno zapłakał. Zrozumiał, że tym razem stracił już nie jednego, ale obu synów.
A my, Piołunie, wygraliśmy dwa do zera. I tylko takich meczów Ci życzę. Nawet jeżeli Nieprzyjaciel twierdzi, że ostateczny wynik jest już przesądzony.
Twój kochający stryj Krętacz