Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dzień wcześniej Komitet Rodzicielski przygotował "zabawę dla dzieci, a wieczorem dla młodzieży starszej. Do współpracy i urządzania uroczystości zaproszono rodziców rocznika 1946. Dzieci szkolne oraz dzieci rocznika 1946, który z nowym rokiem szkolnym przybędzie do szkoły, zostały poczęstowane plackiem, kawą i słodyczami, przygotowanymi przez Komitet Rodzicielski. W uroczystości brały udział dzieci ze szkoły w Nekielce".
Był to pierwszy Dzień Dziecka oficjalnie obchodzony w Polsce - do wielu krajów, w tym bloku wschodniego, wprowadzono go za sprawą The International Union for Protection of Childhood. I tak święto dzieci na stałe trafiło do kalendarza szkolnych imprez w PRL, obok Dnia Matki, Dnia Ojca, Dnia Babci, Dnia Górnika, Rocznicy Rewolucji Październikowej i innych. Dzień wolny, ale tylko od nauki - obecność na uroczystościach była obowiązkowa. W wielu szkołach utarło się, że Dzień Dziecka był jednocześnie Świętem Sportu. A czasem były to wycieczki lub spacer do parku.
Miało być przyjemnie i pewnie tak było, bo jednak dzieci na propagandę - komunistyczną czy inną - są raczej odporne i hasła na temat "walki o pokój na świecie" nie zepsują im frajdy biegania za piłką. To, jak go spędzano, zapisywano w szkolnych kronikach, które są dziś skarbnicą wiedzy o codzienności tamtych lat. Stąd wiemy, że dzieci ze wsi Dąbrówka w Małopolsce 1 czerwca 1964 r. poszły z nauczycielami kąpać się nad Skawę ("Na grach, zabawach oraz kąpieli w rzece mile cały dzień upłynął" - czytamy w kronice), a dwa lata później zorganizowano uroczystość z udziałem miejscowej ludności.
A co robiono po szkole? 1 czerwca 1976 r. (a może 1977 r., data niepewna) w cukierni w Swarzędzu przy ladzie stanął miejscowy rzemieślnik. Stał - i wszystkim chętnym dzieciom kupował lody. Taki miał kaprys. Lody były włoskie, kręcone, pyszne, ustawiła się po nie kolejka, a mężczyzna płacił. Trzy złote, trzy złote, trzy złote... Skąd taki pomysł - nie wiadomo. Ale te lody, prezent na Dzień Dziecka, zostały zapamiętane. Bo co jeszcze można było dostać? Lody Bambino, lody Pingwinki, cukierki Toffi lub iryski, watę cukrową, oranżadę w woreczku. Bogatsi - czekoladę z Peweksu.
Dzień Dziecka pobudzał wyobraźnię nie tylko dzieci. 1 czerwca 1988 r. na ulice Wrocławia wyszło kilkanaście tysięcy ludzi ubranych w kolorowe stroje, w tym pomarańczowe czapeczki. Była to jedna z największych akcji Pomarańczowej Alternatywy: Rewolucja Krasnoludków. "Happeningi odbywały się z okazji świąt np. Dnia Wojska Polskiego, Dnia Milicjanta, Święta Rewolucji Październikowej. Był też oczywiście Dzień Tajniaka. I oczywiście Dzień Dziecka, kiedy 10 tys. krasnali wyszło na ulicę. Ale »Pomarańczowa Alternatywa« to nie była tylko zabawa. Byliśmy zatrzymywani, przesłuchiwani, straszeni, bici, wyrzucani ze szkół" - wspomina Alicja Grzymalska w relacji dla projektu "Świadkowie historii", prowadzonego przez Narodowe Centrum Kultury.
W pamięci wielu zapisał się też inny wrocławski 1 czerwca: Dzień Dziecka z 1986 r., gdy na koncercie Lady Pank doszło do obyczajowego skandalu. Lider grupy Jan Borysewicz coś wtedy pokazał. Ale to już temat zupełnie nie dla dzieci...