Dzień Czekisty 2015

I w tym roku w Dzień Czekisty, jak potocznie nazywa się zawodowe święto funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa, Władimir Putin nie zapomniał o kolegach.

21.12.2015

Czyta się kilka minut

Anna Łabuszewska /  / Fot. Grażyna Makara
Anna Łabuszewska / / Fot. Grażyna Makara

Rytuały formacji, z której wywodzi się prezydent Putin, nadal są mu bliskie. Koledzy, z którymi służył przed laty w ponurej instytucji oznaczanej światowej sławy skrótem KGB, zajmują dziś (i nie od dziś) wysokie urzędy państwowe. I w tym roku (jak co roku) w Dzień Czekisty, jak potocznie nazywa się zawodowe święto funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa, Władimir Putin nie zapomniał o kolegach. Wysłał oficjalny telegram z podziękowaniem za „uczciwą pracę i odpowiedzialne traktowanie swoich obowiązków. […] To ludzie mężni, silni duchowo, prawdziwi profesjonaliści, którzy traktują służbę dla kraju jako dzieło życia”. A w przeddzień święta prezydent swoją prezydencką osobą był obecny na okolicznościowym uroczystym wieczorze w Pałacu Kremlowskim i trzymał mowę, w której zwracał się do zgromadzonych per „drodzy towarzysze” lub „szanowni przyjaciele”. Cóż, jak głosi znane kagebowskie powiedzonko, „byłych kagebistów nie ma”. Wezwał funkcjonariuszy do ścisłej współpracy z armią, aby przyczyniać się do poprawy obronności kraju.

Transmisję z Kremla nadał Pierwyj Kanał, najpopularniejsza ogólnokrajowa stacja telewizyjna. Cały kraj mógł w sobotni wieczór zasiąść przed telewizorami i współuczestniczyć w radości organów. W części artystycznej wystąpił odwieczny zestaw wykonawców tak zwanej pieśni patriotycznej według wzorców radzieckiej szkoły: zespół marynarzy (z harmoszką, w prysiudach), ulubiony ansambl prezydenta „Lube”, Oleg Gazmanow i inni zasłużeni artyści z gatunku tych, co to „zawsze wszystko chętnie wyśpiewają”. Gigantyczna sala Pałacu Kremlowskiego zapełniona po brzegi „rycerzami tarczy i miecza”, wsłuchanymi w melancholijne piosenki – ach, każdy obywatel może poczuć się bezpieczny, gdy patrzy na to, jak głęboko humanitarne są rosyjskie służby bezpieczeństwa. Tych, którzy dosiedzieli do końca wokalnych i tanecznych popisów, oczekiwała prawdziwa niespodzianka: wyciągnięty z naftaliny dziejów stalinowski przebój „Szyroka strana moja rodnaja”. Przetarłam oczy i uszy ze zdumienia: ta pieśń opowiadająca, jak wiele jest wolności w kraju zniewolonym przez krwawego tyrana, była szczytem propagandowego zakłamania. I oto znowu powraca.

Nie tylko świat muzyczny uczcił „szanownych towarzyszy” Putina – rodzime rękodzieło przygotowało na tę okazję fantastyczne prezenty. Na przykład zaciski do banknotów z firmowym emblematem (można je zobaczyć na blogu Andrieja Malgina). Jeżeli komuś nie podoba się ta gustowna zatyczka, to może uradować serce czekisty, obdarowując go „beczułką FSB” – dębową beczką, w której można przechowywać alkohol, z emblematem FSB, a jakże. W tym sklepie internetowym „Łubianka” można kupić wiele analogicznych gadżetów – do użytku codziennego, do kuchni, do łazienki, na służbowe biurko.

Nie wszyscy jednak spędzili ten dzień, fetując czekistów. Na placu Łubiańskim w Moskwie pod przesławnym gmaszyskiem KGB-FSB odbyła się pikieta w obronie więźniów politycznych. Trwała kilka minut. Zatrzymano kilka osób.

Rok temu Irina Dragunska z okazji Dnia Czekisty zamieściła wstrząsający materiał. Zestawiła fotografie dzieci „wrogów ludu”, tych, których oprawcy z NKWD i innych mutacji tej instytucji, zmiażdżyli w bezlitosnych trybach machiny zwanej bezpieczeństwem państwowym. Zdjęcia opatrzyła tekstem: „Jeśli macie dzieci, nigdy nie poproszę was, byście choć przez chwilę wyobrazili sobie, że wasze cieplutkie, świeżo wykąpane dziecko, pachnące mydłem i miodem, w wyprasowanej flanelowej piżamce, biorą za rączkę obcy ludzie i prowadzą do pomieszczenia, w którym śmierdzi chlorem i – nie wiem, czym tam może jeszcze śmierdzieć – kapuśniakiem? buciorami? – i golą mu główkę do gołej skóry, fotografują, wydają dokument z przyznanym nowym nazwiskiem, wyśmiewają zagubienie, nazywając byłym paniczykiem, a potem wiozą długo zimną ciężarówką czy autobusem, do domu, gdzie takich jak on jest pełno. Nie chcę też, abyście wyobrażali sobie tego, który te dzieci ogolił, sfotografował, przebrał w przydziałowe ubranka. Ale to właśnie przedstawiciele tej formacji będą potem spokojnie pobierać wysokie emerytury, kopać kartofelki na działce i nigdy za nic nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności”.

Nie zostali i nie zostaną. Przynajmniej tak długo, jak długo na czele państwa będzie stał człowiek, który jest wierny etosowi tej nieludzkiej instytucji.


Tekst pochodzi z "Tygodnikowego" bloga Anny Łabuszewskiej pt. "17 mgnień Rosji"

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej