Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie wszystkie zostały zniszczone. Wiele zagrabiono. Los innych do dziś pozostaje nieznany – jak w przypadku słynnego „Portretu młodzieńca” Rafaela (spopielał, ukryto go w sejfie czy też wisi na ścianie u kogoś, kto nie ma pojęcia o wartości obrazu?).
Od 1992 r. Wydział ds. Strat Wojennych w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego gromadzi dane dotyczące dzieł sztuki utraconych podczas II wojny światowej. Jak dotąd ich baza obejmuje ponad 63 tys. obiektów, a prace są kontynuowane. Nie chodzi wyłącznie o inwentaryzacyjną skrupulatność. Informacje ikonograficzne, bibliograficzne i archiwalne przydają się, gdy np. zaginione dzieło „wypływa” wystawione na sprzedaż. Dzięki nim można szybko zablokować transakcję, napisać wniosek restytucyjny, który otwiera drogę do dalszego postępowania.
Od niedawna każdy może skorzystać z serwisu internetowego przygotowanego przez MKiDN (dziełautracone.gov.pl). Każdy – bo też nie jest to serwis przeznaczony wyłącznie dla tych, którzy zawodowo zajmują się restytucją dóbr kultury. Jego odbiorcą w większym stopniu jest miłośnik galerii, antykwariatów i pchlich targów, kolekcjoner, a także ktoś, kto obdarzony jest po prostu bystrym wzrokiem.
Strona (niespecjalnie wyrafinowana, ale bardzo czytelna) odpowiada na pytania: czym w ogóle są straty wojenne, jak dokonywała się grabież na terenie Polski podczas II wojny światowej, jakie regulacje prawne porządkują proces restytucji, jak działa Wydział ds. Strat Wojennych. Najważniejsze są jednak sektory „praktyczne”. Katalog strat wojennych, zilustrowanych i skrótowo opisanych, obejmujący nie tylko malarstwo czy rzeźbę, ale także zabytki archeologiczne, szkło, tkaninę czy ceramikę. Łatwo zapamiętywalny. Obok optymistyczny katalog dzieł odzyskanych – z warszawską „Pomarańczarką” Aleksandra Gierymskiego na wstępie.
Dalej rubryka: „Zgłoś dzieło”, wzywająca do nawiązania z MKiDN kontaktu tych, którzy gdzieś zauważyli obraz, rzeźbę czy książkę, które mogłyby pochodzić z grabieży. To nie jest naiwność. Obraz Wojciecha Gersona pt. „Odpoczynek w szałasie tatrzańskim”, „Czaty” Józefa Brandta czy Matejkowski „Portret Karola Podlewskiego” odzyskaliśmy dzięki czujności osób prywatnych. Chodzi o to, by jeszcze bardziej je uaktywnić.
Wreszcie „Aktualności”. Informacja o odzyskaniu w USA obrazu Michaela Willmanna, „śląskiego Rembrandta”, skradzionego w latach 80. XX w. z dolnośląskiego kościoła św. Marcina w Sicinach, sugeruje, że serwis otwiera się również na straty powojenne.