Dziękuję

11.05.2003

Czyta się kilka minut

Praca z Krystianem Lupą nad „Wymazywaniem” według Bernharda w Teatrze Dramatycznym była dla mnie ważna. Tak, naprawdę ważna. Była i jest. Często o niej myślę. Nie tylko myślę, ale opowiadam o naszych poszukiwaniach. Opowiadam moim przyjaciołom, studentom, wszystkim, których to interesuje... Mówiłam też o tym w radiu i w różnych wywiadach prasowych.

„Wymazywanie” - to było moje pierwsze spotkanie z Krystianem Lupą. Uczyłam się Krystiana bardzo powoli. Patrzyłam, słuchałam - co mówi, jak mówi, co myśli. Zastanawiałam się, co jest dla niego ważne.

Przychodziłam na wszystkie próby „Wymazywania”, nie tylko wtedy, kiedy pracowaliśmy nad moimi scenami - nad scenami z Marią. Myślę, że gdybym nie towarzyszyła pracy nad całym przedstawieniem, nie zobaczyłabym, nie poczuła wyobraźni Krystiana. A to wydaje mi się najważniejsze. Krystian nie odpoczywał - pracował cały czas. Aktorzy rozchodzili się, żeby trochę odpocząć, a on zostawał. Nie było dla niego przerwy w próbach. Rozumiałam, że nie mógł się odłączyć od tych obrazów, które w sobie miał, i tych, które przeczuwał, na które czekał.Nie chciał, nie mógł ich spłoszyć. Takie miałam wrażenie, kiedy patrzyłam, jak chodził po scenie, ostrożnie, jakby bał się stracić coś ważnego... Chodził zresztą bardzo różnie. Czasem przyspieszał kroku, potem na chwilę siadał na widowni, potem znowu zaczynał chodzić po scenie, potem wracał na widownię, wypijał trochę wody czy kawę i znowu przemierzał scenę - tak całą pauzę.

Kiedyś pamiętam... pamiętam to dokładnie. Scena taka duża, duża dekoracja, ciemnawo, a on wziął do ręki jakiś pędzel (prawie go nie widziałam z daleka) i farbę i zaczął w jednym miejscu coś poprawiać. Coś było może niedokładnie pomalowane? Może był zły odcień? Może farba odpadła?

Nikt by tego przecież z daleka nie zauważył, ale on to widział - i tak nie mogło być. Ta jego cudowna dbałość o szczegóły... Lubiłam patrzeć (z daleka), jak Krystian siadał na widowni i wpatrywał się w scenę - wpadał w taki bezruch. No, może odpocz-nie - myślałam. Ale już po chwili, jakby ze zdwojoną energią wbiegał na scenę, poprawiał kanapę, krzesło, stół - czasami przesuwał je tylko o kilka centymetrów. To było teraz konieczne, właśnie teraz.

Jak pracować z Krystianem? Najprecyzyjniej chyba udało mi się o tym opowiedzieć podczas rozmowy z Barbarą Osterloff, dzięki jej cierpliwości i uważnym pytaniom („Teatr”, maj 2001). Niektóre swoje przemyślenia chcę powtórzyć, bo są ciągle dla mnie ważne. „Kiedy patrzyłam, jak Krystian pracuje z moimi kolegami, kiedy zobaczyłam w jakim miejscu jest moja scena, w którym miejscu jest główny bohater, grany przez Piotra Skibę, gdy zobaczyłam także, gdzie i co mam wypełnić - wtedy dopiero zaczęłam ogarniać całość. Scena może być nawet w sprzeczności z tym, co było przedtem, leczmusi to dopełniać, musi być drogą ku finałowi - i scena musi jakby zatęsknić za tą drogą... To, co było mi od początku takie bliskie u Krystiana, to rozpinanie wyobraźni, dochodzenie do tego, co życie nam przysypuje - do zobaczenia światła. To była naprawdę radość”...

„...Byliśmy jak zgrany chór - czujni i uważni. Dawno już nie przeżywałam takiego okresu... - opowiadam Barbarze Osterloff.. - Łapałam się na tym - kiedy minęło parę dni, a zagraliśmy już pierwsze spektakle i była przerwa - że wciąż muszę pilnować tych moich przypomnień, skojarzeń. Pilnować jak pies przed sklepem, inne porównanie nie przychodzi mi do głowy...

Uruchomienie i pilnowanie wyobraźni! To jest proces, który nieczęsto się zdarza, a może się nie zdarzyć w ogóle, dlatego nazywam go świętem. Dlaczego tak myślę? Taka praca, w jakimś sensie nie łączy się... z życiem.

Niemal trzeba być głodnym, niemal trzeba - jak mówię - wyjść na pustynię, żeby spotkać się z samym sobą. To jest szczególny czas, na który, powiedzmy uczciwie, nie możemy sobie pozwolić w naszym codziennym zabieganiu, krzątaninie. Trzeba włożyć dużo wysiłku, pracy, żeby nie uciszyć impulsów wyobraźni tylko je rozwibrować i umieć z nich czerpać”.

Krystian nie zgubił w sobie dziecka. Jak on potrafił się cieszyć... ale też jak smucić - jeżeli przedstawienie przestawało mu być wierne, jeżeli ulatniało się z niego to, co ważne, a tak trudne do uchwycenia. Krystian nie zdradza nigdy swoich przedstawień -umie ich pilnować. Jeżeli Krystiana nie było na „Wymazywaniu” (to zdarzyło się chyba trzy razy, a gramy już dość długo), to wydawało mi się, że całe przedstawienie cierpi na ten... brak. Nie było się do kogo odwołać. Nie było tej szczególnej uwagi... Trudno mi to opisać. Tak. Nikt się już tak nie ucieszy ani nie zasmuci jak Krystian. Ale też nikt nie był tak obdarowany jak on (dawał temu wyraz), jeżeli potrafiliśmy wypełnić jego wizje, obrazy. Jeżeli potrafiliśmy odnaleźć się w przedstawieniu ciągle od nowa, nie starając się mechanicznie powtórzyć tego, co było. Krystian nie pytał o rzeczy niepotrzebne, umiał zaufać. Umiał czekać. Krystian rozumiał, „że czasem trzeba bardzo pomału dochodzić do prawdy, do swojej prawdy, w każdym razie do tego, co wydaje nam się prawdą... Trzeba słowa jak dźwięki wkomponować w obraz i sprawić, by wyrażały to, co człowiek zobaczył. Poczułam w czasie tej pracy z Krystianem, że niemal... za każdym wyrazem, za każdym zdaniem jest... pejzaż, który trzeba przywołać. To jest ciężka praca, jak w kopalni... robota.

...Tak ważnajest cierpliwość. W pracy nad »Wymazywaniem« byliśmy cierpliwi. Każdy dla siebie i dla innych nawzajem. Wszyscy połączyliśmy się w tej wspaniałej przygodzie”.

Krystian, cieszę się z naszego spotkania. Dziękuję. Tak bardzo dziękuję.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2003

Artykuł pochodzi z dodatku „Kontrapunkt 19/2003