Duszne labirynty

09.10.2017

Czyta się kilka minut

Gdy w Europie Środkowej próbujemy dotknąć skomplikowanej przeszłości, odruchowo sięgamy po prywatną i intymną pamięć. Dzięki tej perspektywie pokazanie traumatycznych doświadczeń wydaje się łatwiejsze. To oczywiście iluzja, z której w pełni zdaje sobie sprawę Andrea Tompa, autorka debiutanckiego zbioru „Dom kata”. Jej tom prozatorski (trudny do formalnego uchwycenia, gdyż to jednocześnie powieść i zbiór opowiadań) to rodzaj gry z autobiograficzną konwencją, w której losy bezimiennej narratorki nieustannie przeplatają się z obrazami schyłkowego okresu dyktatury Ceaușescu. Tożsamość dziewczyny snującej historie łączy w sobie zawiłe dzieje Europy Środkowej – jest Węgierką mieszkającą w Siedmiogrodzie (który po wojnie został przyłączony do Rumunii), do tego posiadającą żydowskie korzenie. Dzisiejsza północna Rumunia od wieków była terenem, na którym podziały etniczne pokrywały się z klasowymi: Węgrzy byli panującymi arystokratami, Rumuni podległymi im chłopami. Powojenne przesunięcia granic odwróciły ten porządek, co w oczywisty sposób zrodziło chęć odwetu. Bohaterka książki, choć urodzona już w latach 70., zostaje podwójnie wykluczona – ze względu na swoją węgierskość (z którą nie czuje już związku) oraz z powodu antysemityzmu powszechnie panującego w nacjonalistycznym (bo komunistycznym głównie z nazwy) rumuńskim reżimie. Do tego dochodzi jeszcze niesławny dekret 770. z 1985 r., który ostatecznie zawiesił wszelkie prawa reprodukcyjne kobiet. W tej ponurej i szarganej totalitarnymi szaleństwami rzeczywistości bohaterka „Domu kata” próbuje wieść normalne życie nastolatki wkraczającej w dorosłość. Dlatego polityka nie zawsze jest na pierwszym planie. Widzimy wiele scen z codziennego życia – pierwsze miłości, zachwyty literaturą i teatrem czy dramaty rodzinne.

„Dom kata” składa się z kilkudziesięciu opowiadań-scenek, z których każde napisane jest jednym, ciągnącym się przez wiele stron zdaniem. Jako czytelnicy zostajemy wrzuceni w labirynt krzyżujących się nieustannie opowieści, w których nie sposób wskazać początek czy koniec. Tompa opowiada nam o wszystkim – banalnej codzienności lat 80. w Rumunii (która nawet z perspektywy bylejakości i depresyjności końcówki PRL-u wydaje się upiorna), o intymnych doświadczeniach dojrzewania czy perypetiach swoich najbliższych. Dzięki temu nadmiarowi wątków, postaci i opisów, a także literackiej sile tej prozy (uznanie dla tłumaczki), możemy choć na chwilę zajrzeć do tego posępnego i klaustrofobicznego świata. ©

Andrea Tompa DOM KATA, przeł. Anna Butrym, Książkowe Klimaty, Wrocław 2016

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor i krytyk literacki, stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2017

Artykuł pochodzi z dodatku „Angelus 2017