Dramat Konga, bezsilność ONZ

25.05.2003

Czyta się kilka minut

Trwające 12 lat bezskuteczne zabiegi ONZ wokół Iraku - oraz wojna, która bez mandatu Rady Bezpieczeństwa rozwiązała problem Husajna - pokazały po raz kolejny, że prawo międzynarodowe nie nadąża za takimi wyzwaniami, jak zagrażający własnym narodom i otoczeniu dyktatorzy oraz „pozarządowy” terroryzm. Ale konstatacja tego faktu to jedno, a wyciągnięcie wniosków - to już coś zupełnie innego. Zmiana prawa międzynarodowego, np. przez ulepszenie Karty ONZ, jest dziś mało realna. Co pozostaje, to nowe interpretacje istniejącego porządku prawnego. Tak było w przypadku Bałkanów, Timoru czy Iraku - sytuacje te doprowadziły do przyjęcia założenia, że również konflikty wewnątrz państw, łamanie praw człowieka czy posiadanie broni ABC przez „państwa bandyckie” mogą być zagrożeniem dla pokoju światowego i mogą uzasadnić międzynarodową interwencję. Nie tylko humanitarną, jak w Kosowie, ale też mającą charakter „obrony prewencyjnej”, jak teraz w Iraku - przynajmniej w interpretacji krajów, które wojnę tę popierały.

Precedensy te, prócz skutków praktycznych (pokój na Bałkanach, obalenie Milośevicia i Husajna), wywołały żywą dyskusję prawników, czy i jak należy zmieniać prawo międzynarodowe. Nie zmieniły jednak niepisanej zasady, że w sytuacji konfliktu między dwoma normami - zakaz użycia siły kontra ludobójstwo - najwięcej zależy nie od ONZ, ale od państw i ich woli. Jeśli jej brakuje, nie pomogą rezolucje. Ostatni dowód to trwające od kilku tygodni masakry we wschodnich prowincjach Kongo. Tam, w regionie Ituri, w cieniu sporów o wojnę w Iraku, zaczyna realizować się scenariusz znany z Rwandy i Bośni: coraz bardziej chaotyczna wojna domowa, setki tysięcy uchodźców szukających schronienia wokół obozów wojsk ONZ, kolejne tysiące mordowanych kobiet i dzieci, niemal na oczach kilkuset bezczynnych ONZ-owskich żołnierzy z Urugwaju, którzy (tak twierdzą nieliczni dziennikarze, obecni na miejscu) jawnie gardzą „czarnuchami” i, nie znając realiów, czasem... pomagają niechcący milicjom plemiennym; prezydent sąsiedniej Ugandy nazwał ich „niebezpiecznymi turystami”. Dopiero w minionym tygodniu Kofi Annan obudził się i wezwał Radę Bezpieczeństwa do posłania tam nowych, silniejszych wojsk pokojowych.

Czy do tego dojdzie, wolno wątpić: jedynie Francja wyraziła wolę udziału w interwencji (choć siłą jednego skromnego batalionu). To jednak oznaczałoby nie misję pokojową, lecz bojową, czyli Irak-bis - część uczestników kongijskiej wojny domowej, trwającej od 1998 r., uważa Francuzów za protektorów swych wrogów i pamięta niechlubną rolę odegraną w Rwandzie w latach 90. przez Legię Cudzoziemską. Na operację zbrojną w Kongu - oznaczającą afrykańską wersję proamerykańskiej „koalicji chętnych” - nie będzie jednak zapewne mandatu ONZ. Będzie za to Rwanda-bis: katoliccy misjonarze z Ituri alarmują, że groźba ludobójstwa porównywalnego z tym w Rwandzie w 1994 r. jest coraz bliżej. Wojciech Pięciak

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2003