Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Obowiązkiem tych pracowników jest troska, dbanie o zdrowie i życie osób, którymi się opiekują. (...) My nie możemy się zgodzić na sytuację, gdy osoby powołane do opieki nagle znikają” – mówił Ziobro, informując o dochodzeniach m.in. tam, gdzie personel odmówił pracy, ale też siłą rzeczy grożąc tym, którym może to przyjść do głowy. Kogo minister przestrzega?
Np. szefową Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego, z którą rozmawiałem w ubiegłym tygodniu. Była piętnastą dobę zamknięta – wraz z kilkoma pielęgniarkami – z niemal setką pacjentów. Z dala od dzieci i terminalnie chorego rodzica. Mówiła, że w alercie jest nawet w nocy. I że aby się nie rozsypać, „zamroziła emocje”.
A może Ziobro mówi do pielęgniarki, o której słyszałem od pracującej w pomocowej infolinii psycholożki? Przez tygodnie wracała z pracy do wynajętego dla bezpieczeństwa rodziny mieszkania. Potem się rozsypała. Czy jeśli przestanie chodzić do pracy, śledztwo obejmie także ją?
Minister przemawia do opiekunów, opiekunek, pielęgniarek, którzy zajmują się 200 tys. skoszarowanych w placówkach Polaków (80 tys. w DPS-ach, reszta m.in. z ZOL-ach, szpitalach psychiatrycznych, schroniskach dla bezdomnych). Średnie obłożenie DPS-u to ponad sto, ale są i takie z 500 osobami. Jest tak, bo koledzy ministra Ziobry (i ich poprzednicy z wcześniejszych rządów) nie mieli przez trzy dekady innego pomysłu na meblowanie systemu pomocy osobom niesamodzielnym. Apele ekspertów, by część ciężaru opieki przenieść na bardziej przyjazne środowisko zamieszkania osoby starszej bądź niepełnosprawnej – np. lokale wspomagane – pozostawały wołaniem na pustyni.
Czytaj także: Starość za murami - rozmowa z prof. Jerzym Gąsowskim
Minister mówi do grup opłacanych na granicy upokorzenia. Co robią DPS-owe opiekunki za 2 tysiące? Karmią, zmieniają pampersy. Zmagają się z chorobami, depresjami. Bywa, że z agresją (ten napędzany specyfiką placówek-molochów mechanizm działa w obie strony, co wiemy np. z badań dr. Krzysztofa Kurowskiego: mieszkańcy bywają pozbawiani prawa do intymności czy decydowania o własnych rzeczach). Ziobro nie mówi – jak by się mogło zdawać z serialowych migawek – do młodych kobiet w białych fartuszkach. Średni wiek polskiej pielęgniarki to 52 lata. Minister mówi więc też do generacji 50 plus – część opiekuje się w domach niesamodzielnymi już rodzicami, bo koledzy ministra (i ich poprzednicy) umacniali doktrynę będącą alternatywą dla placówek całodobowych: radźcie sobie sami.
Wreszcie, minister mówi do ludzi, którzy nie zostali na czas ostrzeżeni, wyposażeni w procedury, środki ochrony, infrastrukturę do izolacji. Mimo iż zaczęło się to zmieniać, Polskie Forum Osób z Niepełnosprawnościami nadal alarmuje: praca resortu zdrowia (ZOL-e) i rodziny (DPS-y) jest nieskoordynowana. Brakuje testów. Kaliski DPS czekał na nie tak długo, że w międzyczasie zostały zarażone 84 osoby. A epidemia zbiera żniwo. W niedzielę PFOzN podawało (znamienne: jedyna regularnie aktualizowana diagnoza sytuacji w placówkach to dzieło organizacji pozarządowej), że zarażonych jest prawie 1100 osób, w tym niemal 300 z personelu, i że zmarło 47 z ponad 50 placówek. Te dane oznaczają, że osoby z DPS-ów czy ZOL-ów są 40 razy bardziej narażone na zakażenie. Tak, te szacunki dotyczą też personelu.
Czy straszenie prokuratorem to główny przekaz, jaki ma dla tej grupy rząd?
CZYTAJ WIĘCEJ: