Dom i Europa

1.

15.08.2004

Czyta się kilka minut

Strona rodzinna, ojczyzna, dom, Heimat, “u siebie" -

jest złe “u siebie": sprawiać zamki i wznosić mury;

jest dobre “u siebie": lękać się, żeby ściany domu mnie nie zamknęły.

“Do siebie" daleka droga: strony rodzinnej się nie dziedziczy, nie obejmuje po kimś,

nie przejmuje w spadku.

Tym, którzy głośno, ze swadą mówią o “dziedzictwie" i “narodzie", nie trzeba ufać -

chcą oszczędzić sobie wysiłku. Są jak Odyseusz, który zalał sobie uszy woskiem,

aby nie słyszeć historii innych niż własna.

Tyle historii śpi w każdej rzeczy.

Tyle historii śpi w każdej przestrzeni.

A każdy sen w innym języku.

A każdy Bóg wygląda trochę inaczej.

Przez morze uśpionych opowieści zmierzam “do siebie".

“U siebie", to znaczy u dobrego słowa, das Zauberwort.

Nie tyle strony rodzinnej, co ziemi i płotu.

Tyle strony rodzinnej, co uczciwego słowa.

Gdy o nich mówić uczciwym słowem - rzeczy śpiewają.

2.

Strona rodzinna to poważny namysł.

Strona rodzinna to wynik wielkiej pracy myślenia.

Dom to nie więcej, ale i nie mniej, jak szukanie dobrego słowa,

Tego słowa, które nie jest wpisane do żadnego paszportu, ani którego nie zapewni żadna ustawa

o ochronie żadnego języka.

Domowi nie zagraża bowiem słowo, które przyszło z języka innego niż domowy;

spokój domu rodzinnego rujnuje awantura podłego i głupiego słowa domowego.

Trzeba strzec się tych, dla których dom to poczucie zbiorowości stada, którego pierwszym

odruchem jest odpędzać wszystkich, co się zbliżają.

Eichendorff wiedział, Heimat to mądrze przeżywana samotność.

Nie przez partię, nie przez narodowość, nie przez stado wiedzie droga do strony rodzinnej,

lecz przez samotność. Durch die Einsamkeit.

Doświadczać ojczyzny, to przeżywać w ciszy namysłu nieprzekraczalną samotność.

Dlatego politykowi trudno przychodzi wiedza na temat tego, czym jest “strona domowa".

Eichendorff wiedział: jestem u siebie dopiero wtedy, kiedy po wielu trudach,

przemierzywszy wiele krętych dróg, nie zaznawszy spokoju, Du findest nirgends Ruh,

znajdę na określenie pozornie dobrze znanej, domowej rzeczy taką myśl i takie słowo,

które sprawi, iż zacznie ona śpiewać w nieznanym języku, das Zauberwort.

Jeśli Heimat jest “stroną rodzinną", to tylko w takim sensie, że zrzucam z siebie nieznośne

przekonanie o własnej racji i zdaję z siebie i ze swoich braci sprawę przed innymi.

3.

Pozornie wszystko jest na swoim miejscu, niczym na romantycznym oleodruku: z gór skaczą radośnie strumyki, w błękitach nieba śpiewają skowronki. Wszelkie znaki zdają się wskazywać, że jestem u siebie. Strzeżmy się jednak pospiesznych konkluzji. Osobliwe to poczucie strony rodzinnej, która nie ma tu nic wspólnego z czterema ścianami domu. Przeciwnie, to “ospali" (die Trägen) mówią, że czują się jak w domu i zostają “u siebie". Nietzsche nazwie ich ludźmi służącymi duchowi ciężkości i powtórzy za Eichendorffem, że nie są to ci, do których dotrze znaczenie świtu. “U siebie" jest ten, kto nie śpi, kto czuwa przy otwartej bramie, aby przyjąć przechodzących; “u siebie" są ci, którzy są ludźmi jutrzenki, Morgenrothe.

Eichendorff, poeta spod Raciborza, student wszechnicy we Wrocławiu, urzędnik pruski w Gdańsku, Królewcu i Berlinie wiedział, że Bóg nie zamyka swoich ulubieńców “u siebie", lecz wysyła ich w świat: Wem Gott will rechte Gunst erweisen, / Den schickt er in die weite Welt. Ten szeroki świat jest także wielojęzykowy i dla każdego z tych języków trzeba zachować życzliwe ucho: Ratibor, Breslau, Danzig, Koenigsberg, Kaliningrad, Berlin.

Być “u siebie" to nasłuchiwać przy stole wielu historii opowiadanych w wielu różnych językach, z których każda ma swoje prawdy i pomyłki.

Dlatego Heimat, ziemia rodzinna, to specyficzna forma troski i skupienia uwagi. Ale kto skupia uwagę, ten walczy z rozproszeniem, z pragnieniem bycia nieustannie rozbawianym, czyli służy dobru. Pisze Simone Weil: “Jest coś w naszej duszy, co ma odrazę do prawdziwej uwagi... To coś jest znacznie bliżej zła niż ciało. Dlatego też za każdym razem, kiedy się naprawdę uważa, niszczy się zło w sobie". Strona rodzinna to skupiona uwaga. Dlatego obcy jest tak ważny. Obcy, na którym skupiam troskliwą uwagę ratuje mnie od strasznego piekła bycia wyłącznie “u siebie".

4.

Człowiek dobrze pojętej “strony rodzinnej" jest człowiekiem jutrzenki. Opiera się duchowi ciężkości, chcąc - jak powie Nietzsche - nauczyć się unosić w powietrzu. Ale jest to także człowiek Zauberwort, słowa odsłaniającego nagle niespodziewaną urodę pozornie dobrze znanego świata.

Zmieńmy światło. Zastąpmy szarą godzinę świtu późnowieczorną chłodną szarówką: Es ist schon spät, es wird schon kalt. Noc jest gwiaździsta: sternklar war die Nacht. Teraz moglibyśmy pójść tropem Kanta i przywołać prawo moralne, które towarzyszy rozgwieżdżonemu firmamentowi. Mędrzec z Królewca/Koenigsbergu/Kaliningradu patrząc w nadbałtyckie niebo sformułował jednozdaniowy projekt dla Europy: “Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie". Dzisiaj spoglądając na kształt świata skłonni bylibyśmy przyznać, iż pozostały nam już tylko gwiazdy.

Gęsty splot kłamstw tworzących główne nici w tkaninie naszego życia publicznego każe nam dzisiaj zadać pytanie o to, czy nie trzeba spojrzeć na własny dom, na swoją “stronę rodzinną" z boku, z innej perspektywy, po to, aby ocalić co się da, aby nie ugrzęznąć do reszty w hańbie domowego zakłamania. U Eichendorffa zamek nad Renem okazuje się widmowym mieszkaniem die Hexe Lorelei, a dusza dopiero szuka swojego domu, meine Seele... flőge nach Haus. Pozory mylą, trzeba oddalić się, aby zobaczyć to, co w bezpośredniej bliskości.

Jeśli wierzyć filozofom, iż greckie słowo ethos spokrewnione jest z łacińskim habitare, mieszkać, możemy powiedzieć, iż straciwszy poczucie wspólnej, nieregulowanej prawami obyczajności w działaniu (a czymże innym jest ethos), straciliśmy tym samym prawo do “mieszkania", czyli bycia “u siebie". Dusza, która szuka domu w wierszu Eichendorffa, może być objaśniana religijnie (jako poszukiwanie wieczności wolnej od zmienności doczesnego życia), ale ma także wykładnię polityczną (poszukujemy obyczajności postępowania, prawa moralnego, w którym moglibyśmy znowu wspólnie zamieszkać). Na razie każdy jest tylko “u siebie" - ja “u mnie", ty “u ciebie". Między tymi dwiema krainami panuje niewypowiedziana wojna.

5.

Cóż nam więc po Europie? Odpowiadamy: nie chodzi o to, aby odnaleźć to, co pozornie tylko zgubione (poczucie przynależności do kultury Śródziemnomorza nigdy nie opuściło Polski), lecz o to, aby odnaleźć szczęśliwszy i godny sposób bycia razem, bycia z samymi sobą.

Historia Europy jest historią gwałtu i przemocy. Mit opowiada o Zeusie, który przybrawszy postać byka uprowadził księżniczkę Europę, córkę króla Agenora, daleko od domu rodzicielskiego na wyspę, gdzie pilnował ją inny byk o imieniu Talos. Nie miejmy złudzeń, że przemoc zniknęła z losów Europy: dzisiaj przybrała postać walki o wpływy polityczne i finansową prosperity. Europa nie stawia oporu Zeusowi, który jest panem wszelkich bogactw i splendorów. Już dawno dała się uwieść nie tyle białemu bykowi, co złotemu cielcowi.

Ale opowieść ta ma dalszy ciąg, który opowiada o poszukiwaniach Europy podjętych przez jej brata Kadmosa. Siostra wkrótce zejdzie na plan dalszy; jej miejsce zajmie nowopoślubiona żona Kadmosa, którą znalazł w trakcie poszukiwań Europy, a której imię wiele wyjaśnia i brzmi obiecująco. Małżonka Kadmosa była córką Elektry i miała na imię Harmonia. Na pytanie “czy szukamy Europy?" odpowiadamy więc - “i tak, i nie". Jak Kadmos. Przede wszystkim szukamy utraconej harmonii obyczajności myślenia i postępowania. Nie dlatego, aby ożywiała nas naiwna wiara, że odnajdziemy ją w Europie, lecz dlatego, że możemy odnaleźć ją po drodze. “Jak pielgrzym", wie ein Pilger.

Tekst wygłoszony w czasie koncertu pieśni do tekstów wierszy niemieckiego poety romantycznego Josepha von Eichendorffa (1788 Łubowice pod Raciborzem - 1857 Nysa) “Pan na Łubowicach" w katowickiej sali NOSPR-u.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Literaturoznawca, eseista, poeta, tłumacz. Były rektor Uniwersytetu Śląskiego. Stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Członek Komitetu Nauk o Literaturze PAN, Prezydium Komitetu „Polska w Zjednoczonej Europie” PAN, Prezydium Rady Głównej Szkolnictwa… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2004