Dobry zwyczaj: wypożyczaj

Tańsze życie, mniej odpadów, powstawanie lokalnych wspólnot. Oto dlaczego warto się dzielić.

16.07.2013

Czyta się kilka minut

 / il. Marek Adamik
/ il. Marek Adamik

Kamil zarejestrował się w systemie Veturilo, by wypożyczonym rowerem miejskim jeździć po zakorkowanej Warszawie. A gdy chce odwiedzić narzeczoną w Poznaniu? Wtedy za pośrednictwem portalu BlaBlaCar.pl dogaduje się z kierowcą, który jedzie w tę samą stronę i ma w aucie wolne miejsce. Na pieniądzach nie śpi, a jednak urlop spędzi w Hiszpanii – dzięki serwisowi Airbnb.pl, poprzez który znalazł zakwaterowanie u Mercedes gotowej gościć turystów z Polski.

ZAKUPOHOLIZM JUŻ PASSÉ

Dostęp zamiast własności – oto przełom, który dokonuje się na naszych oczach. Kończy się nabywanie produktów „na wyłączność”. Do łask wracają stare jak świat formy obrotu: pożyczanie, wymiana, dzierżawa, umowy barterowe. Zaczynamy się dzielić tym, czego już nie potrzebujemy i co mamy w nadmiarze. Puszczamy w obieg przeczytane książki, obejrzane filmy czy nienoszone ciuchy. A one zyskują drugie, trzecie, czwarte życie.

Socjolodzy nazywają to „konsumpcją współpracującą” (collaborative consumption) lub „ekonomią współdzieloną” (sharing economy). A przewidział je wiele lat temu amerykański ekonomista Jeremy Rifkin. Wieszczył, że kiedyś zrezygnujemy z posiadania dóbr na rzecz ich użytkowania, zaś kwestie „moje” i „twoje” zejdą na dalszy plan. Tyle że w okresie prosperity mało kto jego wizję traktował poważnie. Dopiero kryzys roku 2008 przyniósł otrzeźwienie.

– Niepohamowana i bezrozumna konsumpcja doprowadziła do rozwarstwienia społeczeństwa – wskazuje ks. Jacek Stryczek, duszpasterz ludzi biznesu i prezes Stowarzyszenia Wiosna, które zajmuje się dobroczynnością. – Co innego konsumpcja nowego typu, oparta na użyczaniu sobie pojazdów, pralek, narzędzi, miejsc na parkingu, noclegu, czegokolwiek. Z moich obserwacji wynika, że uczestnicy takich wymian się integrują. I to bez względu na pochodzenie, wykształcenie, zawód, dochody czy wiek.

TECHNOLOGIE NA KRYZYS

Dzielenie się – to pomysł jak znalazł na chude lata. Przekonali się o tym m.in. mieszkańcy małej greckiej miejscowości Volos, w której kwitnie wymiana bezgotówkowa. Biorą w niej udział nawet osoby najbiedniejsze. Kapitałem, którym dysponują, są czas, umiejętności i talenty. Za naprawę kranu dostają worek ziemniaków, za prace w ogrodzie – beczkę wina, za posprzątanie domu – używaną odzież, zabawki lub gry komputerowe. Transakcje realizują zarówno na targowisku, jak i w internecie.

Również w Polsce jak grzyby po deszczu powstają giełdy usług nazywane „bankami czasu”. Możemy tam znaleźć oferty dotyczące opieki nad dzieckiem, porad prawnych, korepetycji czy... pójścia razem na wesele koleżanki.

Nowe formy konsumpcji wykiełkowały wraz z kryzysem. Ale o rozwoju rynku sharingowego decydują też technologie i media społecznościowe. Jak pisze Rachel Botsman w wydanej w 2010 r. książce „What’s mine is Yours: The Rise of Collaborative Consumption”, większa liczba kontaktów w sieci sprawia, że coraz chętniej robimy interesy z obcymi, choć podobnymi nam ludźmi – w przeciwieństwie do niegodnych zaufania korporacji i banków.

Sharing to coś więcej niż strategia przetrwania. Nowy model ekonomiczny pokochali również ci, którym na niczym nie zbywa. Powody są różne. Niektórzy zwracają uwagę na kwestię smaku – ostentacja, przepych, zbytek są dla nich zaprzeczeniem elegancji i klasy. Inni widzą, jaką aberracją jest posiadanie na własność domku letniskowego, samochodu czy wiertarki, jeśli robią z nich użytek tylko od czasu do czasu. Jeszcze inni są ekologami, którym bardzo zależy na ponownym wykorzystaniu tego, co już zostało stworzone.

– Wielu młodych ludzi, z którymi współpracuję, urządza w swych domach spotkania, na których można się wymieniać ubraniami oraz różnymi dodatkami i ozdobami do strojów – opowiada ks. Stryczek. – Pochwalam ten modowy recykling. Byłoby szkoda, gdyby te często niemal nowe, niezniszczone rzeczy wylądowały w koszu na śmieci zamiast cieszyć nowych właścicieli.

„Społeczności uprawiające współdzielenie o wiele efektywniej, niż np. instytucje publiczne, umieją zarządzać ograniczonymi zasobami, które mają do dyspozycji” – twierdzi Elinor Ostrom na podstawie badań, za które w 2009 r. otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii. „Im częściej udostępniamy sobie rzeczy – tłumaczy – tym mniej zanieczyszczamy środowisko i oszczędzamy energię potrzebną do ich wyprodukowania”.

BEZ ZAUFANIA ANI RUSZ

Barierą rozwoju sharingu są przyzwyczajenia i nawyki. Niby każdy pomysł na oszczędzanie jest dobry. Gdyby miało to się jednak wiązać z obniżeniem naszej samooceny, wolimy pozostać przy tradycyjnej konsumpcji. Przykład? Średni koszt roczny utrzymania auta w naszym kraju wynosi 1,6 tys. zł. Biorąc pojazd na godziny, przestalibyśmy martwić się np. naprawami czy wymianą oleju, co pozytywnie wpłynęłoby na osobiste finanse. Sęk w tym, że dla Polaka samochód to nie tylko środek zwiększający mobilność, ale przede wszystkim symbol materialnego statusu.

– To, co trzymamy w garażach, ma świadczyć o naszej zaradności i niezależności – uśmiecha się Jacek Santorski, psycholog biznesu. – Szczególnie dla nastawionych na rywalizację i ekspansję mężczyzn model i cena auta mogą mieć ogromne znaczenie. Tak zostaliśmy ukształtowani przez ewolucję.

Aż 91 proc. Niemców nie może sobie wyobrazić czasowej zamiany mieszkania z nieznajomymi z zagranicy – wynika z sondażu przeprowadzonego przez pismo „Stiftung Warentest” na terenach byłej NRD. Obawiają się złodziei i wandali. Ale też zwyczajnie nie chcą, by ktoś obcy spał w ich łóżku, używał ich naczyń, słuchał ich muzyki. – Człowiek, który się dzieli, traci jednak częściowo kontrolę nad swoim życiem. Zdaje się na uczciwość i dobrą wolę innych osób – uświadamia Santorski.

Jeremy Rifkin i to przewidział. „Kiedy własność zmieniamy na dostęp, stajemy się dużo bardziej uzależnieni od innych”, a wtedy „grozi nam mniejsza samowystarczalność i większa podatność na ciosy” – ostrzegał w swej bestsellerowej książce „Wiek dostępu. Nowa kultura hiperkapitalizmu, w której płaci się za każdą chwilę życia”.

Strach ma wielkie oczy? I tak, i nie. Przy współużytkowaniu skala dewastacji i kradzieży może być duża. Dowód: warszawski system wypożyczania rowerów Veturilo tylko przez pierwszy miesiąc funkcjonowania odnotował z powodu zniszczeń straty w wysokości 46,5 tys. zł. Ale są też badania zachęcające do użyczania swej własności. Jeden z popularnych serwisów anglojęzycznych przeprowadził sondaż wśród 600 członków, którzy uczestniczyli w wymianie mieszkań. Tylko 10 oświadczyło, że opieka nad ich domem była „mniej niż dobra”. Pozostałe 590 osób przyznało, że goście o ich cztery kąty dbali „idealnie” lub „bardzo dobrze”.

78 proc. konsumentów ankietowanych przez Rachel Botsman deklarowało, że dzięki kontaktom na Facebooku i innych portalach są bardziej skłonni wymieniać się rzeczami z nieznajomymi i nie widzą w tym ryzyka.

– Trudno całkowicie zawierzyć osobie znanej wyłącznie z mediów społecznościowych – przyznaje dr Dominik Batorski, który na Uniwersytecie Warszawskim zajmuje się m.in. dynamiką procesów społecznych zachodzących w sieciach. – Platformy te jednak zapewniają coś, co nazywam protezą zaufania. To systemy reputacyjne, znane od dawna z serwisów aukcyjnych typu Allegro czy eBay, które służą do oceny danego użytkownika.

Oczywiście, idea pomocy, współpracy i wymiany zawsze będzie się zderzała z nadużyciami kombinatorów. Ale skoro neoliberalna ekonomia promująca skrajny indywidualizm i chciwość doprowadziła świat do kryzysu – finansowego, ekologicznego i moralnego – może warto spróbować czegoś nowego?


60% Taki odsetek Amerykanów popiera koncepcję konsumpcji współpracującej, a 71 proc. tych, którzy kiedykolwiek dzielili się dobrami lub usługami, chce robić to nadal.*


78% Taki odsetek konsumentów deklaruje, że dzięki kontaktom na Facebooku i innych portalach są bardziej skłonni wymieniać się rzeczami z nieznajomymi i nie widzą w tym ryzyka.**


550 000 Tylu Europejczyków korzysta co miesiąc z ekonomicznych wspólnych przejazdów samochodami dzięki platformie społecznościowej BlaBlaCar. Portal ma 3 mln użytkowników w 10 krajach. W każdej chwili można w nim znaleźć ponad 1 milion aktualnych ofert.


1,2 mld USD Na tyle został wyceniony latem ubiegłego roku amerykański portal AirBnB ułatwiający wynajem własnych domów osobom prywatnym.


26 mld USD Taką wartość miał sam tylko rynek pożyczania w 2012 r.***


* Wg badania przeprowadzonego w 2012 r. przez firmę marketingową Campbell Mithun. ** Sondaż Rachel Botsman, autorki książki „What’s mine is Yours: The Rise of Collaborative Consumption”. *** Szacunki Rachel Botsman

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2013