Dlaczego Donald Trump nie potrafi nazwać zła po imieniu

W Stanach Zjednoczonych nie ustaje ferment po tym, jak w Charlottesville w Wirginii, podczas demonstracji tzw. białych suprematystów, czyli apologetów wyższości białej rasy, w kontrdemonstrantów wjechał samochód.

21.08.2017

Czyta się kilka minut

Prezydent USA podczas rozmowy z prasą o wydarzeniach w Charlottesville, Nowy Jork, 15 sierpnia 2017 r.

Zginęła 32-letnia Heather Heyer, a rannych zostało ponad 20 osób. Sprawcą zamachu jest 20-letni James Alex Fields Jr., sympatyk radykalnej prawicy. Zamieszki rozpoczęły się od manifestacji różnych, często uzbrojonych grup: przedstawicieli Ku Klux Klanu, neonazistów i amerykańskich nacjonalistów przeciwko usunięciu z jednego z miejscowych parków pomnika gen. Roberta E. Lee, dowódcy armii Konfederatów podczas wojny secesyjnej. 

Ferment nie ustaje, ponieważ prezydent Donald Trump ma problem z jednoznacznym potępieniem odpowiedzialnych za przemoc. Więcej: zdaje się nie rozumieć całej sytuacji. W dniu zamachu powiedział, że winę ponosi „wiele stron”. Następnego dnia Biały Dom wysłał informację prasową, jednak nie podpisaną przez prezydenta, że winę ponosi także Ku Klux Klan, neonaziści i biali suprematyści. W poniedziałek Trump w kilku słowach potępił rasizm. Potem jednak zatweetował, że wszystkiemu winne są złe i kłamliwe media. A na koniec wycofał się rakiem z potępienia rasistów i narodowców, oznajmiając, że „winne są dwie strony konfliktu”.

Wygląda na to, że Trump nie chce nazwać rasizmu po imieniu, ponieważ wydaje mu się, że biali suprematyści to trzon jego elektoratu. Popełnia przy tym ogromny błąd poznawczy. Kilkadziesiąt milionów ludzi na pewno nie sympatyzuje z grupkami ekstremistów. Ale konfuzja, w jakiej znalazł się prezydent, ściąga na niego coraz większe kłopoty. Ciągła żonglerka oskarżeniami pod adresem „kłamliwych mediów” oraz „różnych stron sporu” generuje jeszcze większe zainteresowanie dziennikarzy. Ameryka i cały świat patrzą na człowieka, który ewidentnie nie potrafi odróżnić dobra od zła i we właściwych słowach nazwać tego ostatniego.

Ostatnim prezydentem który miał kłopot z rasizmem, był George Bush Jr. – gdy rząd zlekceważył akcję ratunkową po tym, jak huragan Katrina uderzył w Nowy Orlean (miasto zamieszkiwali głównie ubodzy Afroamerykanie). Bush musiał się zmierzyć z oskarżeniami o uprzedzenia rasowe i klasowe. Po Katrinie mocno spadło zaufanie do prezydenta, a rok później Republikanie przegrali z kretesem wybory do Kongresu. Ale porównywanie problemu Busha z problemem Trumpa jest poza jakąkolwiek dyskusją. Ten pierwszy nigdy w życiu nie flirtowałby z Ku Klux Klanem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zajmuje się polityką zagraniczną, głównie amerykańską oraz relacjami transatlantyckimi. Autor korespondencji i reportaży z USA.      więcej