Czytelnik świata

Jacek Dehnel: MŁODSZY KSIĘGOWY. O KSIĄŻKACH, CZYTANIU I PISANIU

04.03.2013

Czyta się kilka minut

Czego tu nie ma! Arcydzieła i mistrzowie oraz produkcje grafomanów dawnych i współczesnych. „Stosunki pośmiertne, duchowe pewnej duszy z Zygmuntem Krasińskim” i odczyt wilnianina H.A. zatytułowany „Słońce nie jest ogniskiem, a planetą zimną zamieszkałą”. Panieński sztambuszek z wpisami z roku 1918 i eseje katolickiego moralisty z lat 30. „Historia rózgi” i świadectwa z teksańskiej celi śmierci. Doprawdy, Jacek Dehnel jest czytelnikiem przerażająco wszystkożernym.



Wszystkożerność przekłada się jednak na zdyscyplinowaną prozę i wewnętrzny porządek tego zbioru felietonów, zasygnalizowany tytułami rozdziałów. Mamy więc „Księgę pisania”, „Księgę podopiecznych kopniętej muzy”, „Księgę szpargałów”, „Księgę starych mistrzów”, „Księgę języków”, „Księgę czytania”, „Księgę dzieci i młodzieży” oraz „Księgę rzeczy”. Podział przypomina trochę klasyfikację zwierząt z wymyślonej przez Borgesa chińskiej encyklopedii, ale napięcie między logiką wywodu a przypadkowością ludzkiego losu, między dyscypliną formy a powikłaniem ścieżek, po których autor nas prowadzi, jest jedną z wielu zalet „Młodszego księgowego”.

Inna zaleta to wielość rejestrów, po jakie Dehnel sięga. Mordercze sztychy polemiczne, okrutnie zabawne analizy grafomańskich tworów sąsiadują tu z refleksjami w tonie serio, dotyczącymi na przykład naszego stosunku do historii, „kiczu okołoholokaustowego” czy warsztatu pisarskiego. Bywa sentymentalnie, czego autor się nie wypiera, bywa i dramatycznie. Komedia zmienia się czasem w tragedię, groteskowy obraz odsłania ukryty, makabryczny sens.

Przedmiot znaleziony na pchlim targu, broszurka czy zdjęcie kupione na Allegro, kartka, która wypadła z książki przyniesionej z antykwariatu – wszystko może okazać się elementem tekstu, który domaga się odcyfrowania, początkiem nowej, wartej opowiedzenia historii. Czasem odbywamy wyprawę z książki do książki: „fragment gdzieś przeczytany odsyła nas do zupełnie innego miejsca w innym dziele, do innych ludzi i zdarzeń”. To nie jest tylko zabawa – to czytanie świata. Bibliofilskie i kolekcjonerskie zamiłowania łączą się u Dehnela z pasją poznawczą, która stanowi jeden z fundamentów literatury. Patrzcie, zdaje się mówić autor, jak bogatym i nieoczywistym zjawiskiem jest kultura, jak fascynujące może być śledzenie jej wewnętrznej ciągłości, gdy jakiś motyw powraca po latach, w innym tylko przebraniu.

Dobrym przykładem jest tekst „Mężczyzna z przeszłością”, w którym punkt wyjścia stanowi tak zwany Manuskrypt Voynicha. Zagadka bogato iluminowanego rękopisu, którego nie zdołano dotąd odczytać i który może jest po prostu fałszerstwem, może żartem średniowiecznego mnicha, a może jednak zawiera jakieś sekretne treści, wydaje się frapująca. Jacka Dehnela bardziej jednak ciekawi postać człowieka, dzięki któremu świat o manuskrypcie usłyszał, czyli Michała Wojnicza herbu Abdank, szlachcica ze Żmudzi, rewolucjonisty, emigranta, antykwariusza.

No i zaczyna się opowieść misternie splątana z kilku wątków. Pojawiają się w niej między innymi słynny brytyjski matematyk George Boole, działacz Ziemli i Woli Siergiej Krawczyński-Stiepniak, pewien agent wywiadu będący pierwowzorem bohatera „Szerszenia” – powieści Ethel Lilian Voynich, czyli pani Wojniczowej, a także... James Bond. „Szerszeń”, opublikowany w 1897 roku, zdobył później nieprawdopodobną popularność... w Związku Radzieckim i Chinach Mao; dodajmy, że polski przekład Marii Kreczowskiej (żony Wilhelma Feldmana!) wznawiano po II wojnie kilkanaście razy.

„Młodszy księgowy” to wyznanie miłośnika książek skierowane do współbraci. Wyznanie człowieka, który sprawnie korzysta z dobrodziejstw internetu i jeden z felietonów poświęca „rozpaczy z powodu utraty laptopa”, dla którego jednak książka pozostaje czymś niezastąpionym. Autor „Lali” i „Saturna” nie boi się o jej los – bardziej martwi go fakt, że „literatura coraz bardziej postrzegana jest jako elitarne hobby, coś w rodzaju niegroźnej fiksacji”. No, ale to już temat osobny... (Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2013, ss. 366.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2013