Czy biskupi chcieli, by Polska weszła do Unii

Podziały wśród polskich hierarchów 20 lat temu mogły zagrozić sukcesowi referendum akcesyjnego do Unii. Sytuację uratował Jan Paweł II.

04.06.2023

Czyta się kilka minut

Prymas Józef Glemp podczas referendum europejskiego. Warszawa, 8 czerwca 2003 r. / PAWEŁ KULA / PAP
Prymas Józef Glemp podczas referendum europejskiego. Warszawa, 8 czerwca 2003 r. / PAWEŁ KULA / PAP

Każda nowa rzecz może wywoływać lęki” – powiedział prymas Józef Glemp, wsiadając w listopadzie 1997 r. na pokład samolotu, którym wspólnie z delegacją polskich biskupów leciał do Brukseli zobaczyć z bliska, jak działa Unia Europejska. Hierarchowie zwiedzili unijne instytucje, rozmawiali z komisarzami, a po powrocie prymas ocenił: „Kościół nie boi się zjednoczonej Europy”.

To było przełamanie pierwszych lodów, dotychczas biskupi zachowywali wobec Unii nieufny dystans: upatrywali w niej zagrożeń dla polskiej tożsamości i obawiali się wymuszania na krajach członkowskich prawodawstwa sprzecznego z nauczaniem Kościoła.

Wytupany referat

Euforia nie trwała długo. Kiedy w czerwcu 1998 r. abp Tadeusz Gocłowski pod nieobecność chorego bp. Tadeusza Pieronka wygłaszał referat jego autorstwa na temat Unii, został wytupany. Pieronek tak potem opisywał w wywiadzie rzece z Markiem Zającem narastający eurosceptycyzm hierarchów: „Posiłkowali się przewrotną argumentacją, że Ojciec Święty rozumuje identycznie jak przeciwnicy integracji. Mówi o duszy kontynentu, Europie chrześcijańskiej, Europie ducha, a przecież Bruksela i Strasburg są wrogie Bogu i Kościołowi. To oczywiście nieprawda. Papież stawia postulat, żeby Europa była kontynentem ducha, ale nigdy nie twierdził, że jeżeli Unia nie zwróci się ku chrześcijaństwu, wtedy Polska ma pozostać poza jej strukturami”.

Sprawa poparcia Kościoła stanęła na ostrzu noża, kiedy negocjacje dobiegły końca, a obywatele mieli wypowiedzieć się – 7 i 8 czerwca 2003 r. – w referendum. Sen z powiek spędzały rządzącym nie badania opinii – te jednoznacznie potwierdzały znaczącą przewagę zwolenników UE – ale kwestia prawomocności referendum: musiała w nim wziąć udział przynajmniej połowa uprawnionych. Kluczowe dla osiągnięcia tego wyniku mogło się okazać stanowisko Kościoła katolickiego.

Przezwyciężyć lęk

Wizyt w Brukseli było więcej i szczęśliwie rozwiewały one najważniejszym polskim hierarchom antyunijne mity. W lutym 2002 r. kilku biskupów spotkało się m.in. z komisarzem UE ds. rolnictwa. Biskup tarnowski Wiktor Skworc przyznał: „[On] powiedział nam trudną prawdę. Nie można żyć złudzeniami. To Polacy potrzebują pomocy”. „Dobrze, że przyjechaliśmy do Brukseli, bo poznaliśmy trudności, z jakimi borykają się inne kraje, dzięki wizycie dostrzegłem wiele dobra, a nie tylko niebezpieczeństwa ze strony Unii” – wtórował mu bp Edward Janiak z Wrocławia.


KOŚCIEC WSPÓLNOTY

JAN TRUSZCZYŃSKI, dyplomata: Przepisy strzegące europejskich wartości nie wzięły się znikąd. Trzeba wciąż przypominać, co one znaczą i jak do nich doszliśmy.


W marcu 2002 r. biskupi nieśmiało poparli dążenia zjednoczeniowe: przypomnieli, że „idea zjednoczonej Europy zrodziła się z inspiracji chrześcijańskiej polityków takich jak Alcide De Gasperi, Robert Schuman czy Konrad Adenauer”. Zaznaczyli jednak, że Polska chce funkcjonować w Unii „jako państwo, które ma swoje oblicze duchowe i kulturalne, swoją niezbywalną tradycję historyczną związaną od zarania dziejów z chrześcijaństwem”. Narracja typu „tak, ale” stała się znakiem rozpoznawczym biskupich wypowiedzi.

W marcu 2003 r., podczas międzynarodowego IV Zjazdu Gnieźnieńskiego, prymas Glemp zadeklarował, że „nie ma pęknięcia w polskim episkopacie w sprawie UE. Różnice zdań dotyczą tylko spraw drugorzędnych”. Było to myślenie życzeniowe.

Poglądy biskupów zbadał w obszernej ankiecie (21 odpowiedzi) „Tygodnik”. I tak bp Adam Dyczkowski przypomniał, że „już książę Mieszko I włączył Polskę do Europy, oddając ją pod opiekę Stolicy Apostolskiej. Dlatego nie wyobrażam ­sobie Polski poza Europą”. Abp Tadeusz Gocłowski stwierdził: „nie możemy skazywać się na samotność w Europie”. Abp Stanisław Nowak napisał: „powinniśmy tam być i kształtować jej chrześcijańskie oblicze”.

Ale już bp Antoni Dydycz nie ukrywał wątpliwości: „Struktura, z którą mamy do czynienia, popełnia nadużycie, nazywając siebie Unią Europejską. Powinna się raczej nazywać Unią Zachodnioeuropejską. Ponadto daleko jej jeszcze do pełnej jedności, na co wskazuje Jan Paweł II. Jest to wciąż swego rodzaju kartel, który broni własnych interesów gospodarczych”. Zastrzegł jednak: „Patrzeć krytycznie nie oznacza automatycznie »być przeciwnikiem«”. W podobnym tonie wypowiedział się abp Zygmunt Kamiński.

Abp Józef Życiński konkludował: „Wielkie dzieła Boże zaczynały się od przezwyciężenia ludzkich lęków”.

Wobec zdecydowanie prounijnej postawy prymasa Glempa w oficjalnych wypowiedziach biskupów dominowało poparcie dla Unii, choć często obudowywane zastrzeżeniami. Do wyjątków należało głośne kazanie biskupa sandomierskiego Edwarda Frankowskiego do rolników na Jasnej Górze 9 marca 2003 r. „Nie dla bezbożności Unii Europejskiej! Nie oddamy ziemi w obce ręce! – grzmiał. – Skoro nie ma w Unii miejsca dla Boga, tym samym nie może tam być miejsca dla mnie”. Za te słowa został skrytykowany przez kolegów na posiedzeniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski.

W swoich poglądach bp Frankowski nie był jednak osamotniony i w episkopacie frakcja antyunijna musiała być znacząca, skoro przez długi czas wcale nie było jasne, czy biskupi wypowiedzą się w kwestii udziału w referendum.

Niewolnicy u bauera

I pewnie by się nie wypowiedzieli, gdyby nie Jan Paweł II. Jego głos o UE od lat był jednoznaczny. Np. podczas przemówienia w polskim parlamencie 11 czerwca 1999 r. powiedział: „Polska ma pełne prawo, aby uczestniczyć w ogólnym procesie postępu i rozwoju świata, zwłaszcza Europy. Integracja Polski z Unią Europejską jest od samego początku wspierana przez Stolicę Apostolską. Doświadczenia dziejowe, jakie posiada naród polski, jego bogactwo duchowe i kulturowe mogą skutecznie przyczynić się do ogólnego dobra całej rodziny ludzkiej, zwłaszcza do umocnienia pokoju i bezpieczeństwa w Europie”.

19 maja 2003 r., na trzy tygodnie przed referendum, wygłosił słynne przemówienie (z okazji 25. rocznicy pontyfikatu), w którym stwierdził, że Polska „jest zbyt ważną częścią Europy, by wyłączyć się z jej struktur”. Na koniec wygłosił dwa hasła: „Europa potrzebuje Polski. Polska potrzebuje Europy” oraz „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej”. W tym drugim nawiązał do jego ulubionej idei Polski Jagiellońskiej i związanych z nią wartości: pokojowego współistnienia wielu narodów, wyznań i kultur. Prawie 80 proc. Polaków uznało tę wypowiedź jako opowiedzenie się za głosowaniem na „tak”.

Papieskie przemówienie zamknęło też usta najradykalniejszym przeciwnikom Unii, czyli mediom o. Tadeusza Rydzyka. Dotychczas ich autorzy chętnie powoływali się na wypowiedzi papieża, ale specyficznie je odczytywali, podkreślając, że skoro papież opisuje wady współczesnej kultury europejskiej, to chce, byśmy trzymali się od Unii z daleka. Publikujący w „Naszym Dzienniku” ks. Jerzy Bajda pisał o Unii w kategoriach „opętania” oraz „poddania się” i podkreślał, że „jedynie powierzchownie patrząc (...) można by odnieść wrażenie, że Papież »popiera Unię Europejską«”.

W audycjach Radia Maryja z udziałem słuchaczy padały tezy, że Unia zagraża polskiej tożsamości, suwerenności, kulturze, religii i rodzinie, rządzą nią „Żydzi, masoni, Niemcy, faszyści i komuniści”, a Polacy staną się „niewolnikami u bauera”. O. Rydzyk w marcu 2002 r. ocenił, że ludzie popierający UE „co najwyżej posługują się Janem Pawłem II, manipulują słowami Ojca Świętego”.

Kiedy po papieskim przemówieniu z 19 maja nie dało się już kontynuować tej narracji, o. Rydzyk stwierdził, że nie będzie na antenie polemiki z poglądami papieża oraz poprosił dzwoniących do radia, by „nie robili kampanii w tę czy w tamtą stronę”. Unię porównał jednak do „czyśćca”. Ostra retoryka antyunijna powróciła wkrótce po referendum.

Do urn!

Przemówienie Jana Pawła II skłoniło wreszcie episkopat do działań. Polscy biskupi w liście odczytanym we wszystkich kościołach na tydzień przed referendum zdecydowanie zachęcili, by pójść do urn. „Każdy Polak, tym bardziej człowiek wierzący, w poczuciu odpowiedzialności za przyszłość i należne naszej Ojczyźnie miejsce w rodzinie narodów europejskich, powinien wziąć udział w referendum” – napisali. Przypomnieli, że Jan Paweł II, „upominając się o prawa wiary, religii i moralności chrześcijańskiej w zjednoczonej Europie, wyraźnie dostrzega miejsce Polski w strukturach europejskich”, a katolicy „powinni poważnie uwzględnić w swoich wyborach głos papieża”.

Ten list „był wynikiem kompromisu między biskupami popierającymi wejście do struktur europejskich a eurosceptykami. Ci ostatni postarali się, by z dokumentu wykreślić wszystkie zdania wyraźnie przychylne Unii – opowiadał bp Pieronek. – Tak powstał tekst przywołujący na myśl powiedzenie: »Na dwoje babka wróżyła«”. Na posiedzeniu KEP głosowano wręcz pojedyncze zdania ­listu.

Razem z listem – zdecydował episkopat – miało być odczytane przemówienie papieża jako „dopełnienie słowa biskupów polskich”. Ale w wielu parafiach tekstu papieskiego nie przeczytano; byli też proboszczowie, którzy zignorowali list KEP. Także duchowieństwo było bowiem podzielone: według badań Instytutu Spraw Publicznych z początku 2003 r. akcesję popierało 59 proc. księży.

Ostatecznie zachęta episkopatu, by pójść do głosowania, była dla osiągnięcia prawomocności referendum bezcenna. Podobnie jak – paradoksalnie – tyrady bp. Frankowskiego czy lektorów Radia Maryja, mobilizujące elektorat negatywny do pójścia do urn.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Biskupi „za, a nawet przeciw”