Czołowe zderzenie

Mój drogi Piołunie, przyszła pora na remanent.

15.04.2013

Czyta się kilka minut

Nazbierało się sporo spraw zaległych, acz ważkich, których nie zdążyłem Ci zreferować – przez okrągłą dobę zajęty szaleństwami nowego papieża i płynącym stąd potencjalnym zagrożeniem. Jak mawiają na samym dnie piekła, prewencja przede wszystkim! Ale wytrawny kusiciel musi mieć też diabelsko podzielną uwagę i prowadzenie tysiąca spraw jednocześnie nie może być dlań zadaniem zbyt wymagającym.

Przez kilka lat prowadziłeś kazus biskupa, który koniec końców po pijaku wjechał w latarnię. Mała rzecz, a cieszy. Szkoda, że nie wjechał w dziecko. Co gorsza, cieszyła krótko. Pacjent się od razu przyznał, pokajał i polazł do sądu. Tymczasem Ty liczyłeś na scenariusz typowy dla Kościoła nad Wisłą: długie milczenie, zwodzenie i zaprzeczanie, a potem jeszcze coś o antyklerykalnych mediach mętnego nurtu, które rozdmuchały sprawę – i zgorszenie gotowe. Cóż, przeliczyłeś się, rozczarowałeś i rzecz całą zarzuciłeś. A to błąd, głupcze, kardynalny błąd! Przecież diabeł nie poddaje się nigdy – walczy dopóty, dopóki na delikwenta nie zapadnie ostateczny wyrok. Jeżeli nawet sprawa wydaje się przegrana, a mimo upadku obrzydliwa cnota bierze górę – piekielny fachowiec i tak potrafi wciąż mącić, siać kłamstwo i nienawiść. Tyle wieloletnich starań, powolnego pożerania pacjenta od wewnątrz, podkopywania samokontroli i subtelnego podsycania słabości, aż zamieni się w nałóg – i wszystko na marne? Nieprzyjaciel miałby triumfować? Nigdy. Rzekłbym, że po moim trupie, ale w ustach nieśmiertelnego ducha zabrzmiałoby to dwuznacznie.

Pytasz, co właściwie można jeszcze zrobić? Gdybyś nie był nieukiem z nowego pokolenia diabłów, co to brzydzą się wszelkim drukiem i statystycznie czytają pół książki na rok – znalazłbyś komentarz do sprawy, który napisała pewna pani polityk. Miód na uszy. Otóż pani polityk oburza się, że wprawdzie nieszczęsny pacjent przestał być ważną figurą w kurii, ale „w strukturze Kościoła katolickiego funkcjonuje nadal. Przysłowiowy Kowalski zapewne dawno straciłby już pracę. On zaś otrzymał nowe stanowisko. Duchowieństwo ukryło wyskokowego kolegę w żeńskim klasztorze na południu kraju”. A na koniec puentuje, że teraz niejeden wysoki rangą hierarcha zazdrości koleżce „kary i nowych jakże ważnych obowiązków”.

Kapitalne! Oto dowód, że zaślepiająca niechęć i bezbrzeżna głupota wytrzymają nawet czołowe zderzenie z rzeczywistością! Musisz sobie po wsze czasy zapamiętać: zawsze można komuś dokopać. Zawsze. Zobacz też, jakim wstydem okryłeś nasz piekielny legion: żeby żałosna człowiecza istota trwała dzielnie w bastionie, podczas gdy Ty wywiesiłeś białą flagę... Hańba.

Ale nie czas żałować róż, gdy płoną lasy: zacytowane słowa skierować powinny naszą uwagę na coś o wiele ważniejszego. To przecież ze wszech miar słuszny i bezkompromisowy protest przeciw najgłupszemu i najwstrętniejszemu, co Nieprzyjaciel przynosi światu – przeciw miłosierdziu. Nigdy nie zapomnę mojego nieskończonego zdziwienia i obrzydzenia, gdy po raz trzeci po tanim tricku wstania z grobu Nieprzyjaciel ukazał się niektórym z bandy Dwunastu. Nad brzegiem jeziora spytał przeklętego Rybaka, godnego stryczka zdrajcę: „Czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?”. Słyszysz to? Żeby durniowi jeszcze tylko przebaczył – cóż, akurat po Nieprzyjacielu można się było tego spodziewać. Ale pyta, czy miłuje Go więcej aniżeli chociażby stojący obok przeklęty Jan, który wytrwał pod krzyżem! To jest ohydna prowokacja, tu nic nie układa się w logiczną całość! To są rojenia psychicznie chorego!

Ale Ty, drogi Piołunie, kary nie unikniesz. Wysyłam Cię do żeńskiego klasztoru na południu kraju. Będziesz tam – nazwijmy to – kapelanem. Na czas nieokreślony. Nie wolno Ci odstąpić tamtego biskupa nawet na krok. Dlaczego? Ten człowiek nigdy, przenigdy nie może usłyszeć tych słów: Piotrze, czy Mnie miłujesz?

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2013