Człowiek bez Boga

W lutym 1983 r., podczas jednego z pierwszych konsystorzy za swojego pontyfikatu, Jan Paweł II mianował osiemnastu nowych kardynałów. Jedna z nominacji miała wagę symbolu: kapelusz kardynalski otrzymał blisko dziewięćdziesięcioletni jezuita o. Henri de Lubac.

09.01.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Symbol był podwójny: z jednej strony hołd dla wielkiego teologa, a tym samym docenienie wagi pracy intelektualnej w Kościele, z drugiej - podobnie jak jedenaście lat później, gdy godność tę otrzymał dominikanin o. Yves Congar - wyrównanie krzywdy sprzed lat. Zarówno bowiem o. de Lubac (1896-1991), jak i o. Congar (1904-1995) zostali w latach 50., za pontyfikatu Piusa XII, odsunięci od nauczania; w przypadku o. de Lubac chodziło o kontrowersje wokół tez zawartych w jego książce “Surnaturel" (“Nadprzyrodzoność", 1946), a dotyczących relacji między naturą człowieka a łaską Bożą (krytyka koncepcji “czystej natury"). Później jednak Jan XXIII powołał obu do grona przygotowującego Sobór, a decyzja Jana Pawła II stanowiła ostateczny wyraz uznania Stolicy Apostolskiej dla ich dzieła - miejsce tego dzieła w XX-wiecznej teologii było bowiem już oczywiste.

***

Spośród ogromnego (50 tomów!) dorobku francuskiego jezuity najbardziej dotąd u nas znaną jego książką był “Katolicyzm. Społeczne aspekty dogmatu" (wydanie oryginału 1938, I wydanie polskie 1961). “Dramat humanizmu ateistycznego", dzieło w ojczyźnie autora równie znane (dziesięć wydań w ciągu czterech dekad od pierwodruku w roku 1944), powstawało podczas wojny, po klęsce Francji i stanowi próbę zmierzenia się z problemem dla nowożytnej kultury Zachodu zupełnie podstawowym, który z biegiem lat aktualności nie traci, raczej przeciwnie.

“Pod niezliczonymi prądami powierzchniowymi, które unoszą we wszystkich kierunkach myśl naszych współczesnych, istnieje prąd głębszy, dawny już, albo raczej jakiś olbrzymi dryf: ludzie Zachodu w wyniku działania znacznej części swych elit intelektualnych negują swe chrześcijańskie źródła i odwracają się od Boga. (...). Ateizm współczesny coraz bardziej chce być pozytywny, organiczny, konstruktywny (...) przybiera on trzy zasadnicze oblicza, których symbolami mogą być co najmniej trzy nazwiska: August Comte, Ludwik Feuerbach (do którego należy dołączyć nazwisko jego ucznia Karola Marksa) i Fryderyk Nietzsche".

W tych zdaniach zarysowany został plan książki. Bohaterem części pierwszej jest autor “Tako rzecze Zaratustra". Część druga to portret pozytywisty Comte’a, który odrzuciwszy chrześcijaństwo, zbudował w jego miejsce własną religię. “Utracona wiara - pisze de Lubac - nie może długo pozostawać bez namiastki. Oto dlaczego doktryna, która w imię nauki likwidowała całą przeszłość religijną, sama przybiera coraz bardziej religijną postać". Feuerbach, w antropologii szukający tajemnicy teologii i ukazujący człowieka jako twórcę Boga, oraz jego kontynuator Marks, pozostają na drugim planie.

W tle pojawia się też Kierkegaard; “ten wolny strzelec skłócony ze swym Kościołem był świadkiem wybranym przez Boga po to, by świat, który coraz bardziej zapoznawał wiarę, ujrzał jej wielkość". Zasadniczą przeciwwagę dla Nietzschego i Comte’a stanowi jednak bohater części trzeciej, “Prorok Dostojewski", który w swoich powieściach pokazuje praktyczne konsekwencje realizacji pokus “humanizmu ateistycznego". Rosyjski pisarz to dla de Lubaca “prorok jedności, która zakłada rozłam; prorok zmartwychwstania, które zakłada przejście przez śmierć", ktoś, kto dotyka “granic człowieka".

De Lubac, tocząc gwałtowną polemikę z Nietzschem, równocześnie bronił go przed nadużyciami ze strony potomnych (“Nie ulega wątpliwości, że prorok Zaratustry pierwszy przekląłby, z wielu powodów, rzeszę tych, którzy się na niego powołują" - zdanie napisane w chwili, gdy do Nietzschego przyznawali się naziści) i umiał docenić siłę tkwiącą w jego pismach: “Zrazu lekceważony przez zawodowych filozofów, wielokrotnie odrzucany przez nich z rozdrażnieniem, w końcu narzucił się wszystkim. Minęły już czasy, gdy można było napisać, że jest on »tylko znerwicowanym, podnieconym Goethem«". Nietzsche okazuje się prawdziwym wyzwaniem, znacznie bardziej zajmującym nie tylko od należącego już do historii filozofii Feuerbacha, ale także od Marksa, choć doktryna tego ostatniego w chwili, gdy francuski teolog pisał swoją książkę, współdecydowała o losach świata... Dziś Comte interesuje niewielu, Nietzsche natomiast przeżywa na przełomie wieków renesans; byłbym ciekaw sądu jego współczesnych interpretatorów o książce de Lubaca.

***

“Dramat..." mimo upływu lat pozostaje szkołą myślenia żarliwego, które niewzruszenie broniąc swoich racji z dobrą wolą przedstawia stanowisko strony przeciwnej; pokazuje też, jak w tekstach kultury odczytywać znaki ewolucji życia duchowego. Książka de Lubaca przynosi wielką obronę wiary chrześcijańskiej, nowy humanizm ateistyczny ukazany w niej zostaje jako tragiczna pokusa, która musi doprowadzić do bankructwa i klęski. “Humanizm wyłączny jest humanizmem nieludzkim"; duch, rozum, wolność, prawda, braterstwo, sprawiedliwość, “wielkie sprawy, bez których nie ma prawdziwej ludzkości, których kontury dostrzegało antyczne pogaństwo i które chrześcijaństwo oparło na solidnej podstawie", zmieniają się w puste formy, “gdy przestają się ukazywać jako promieniowanie Boga, gdy przestaje je zasilać swymi sokami wiara w Boga żywego". Nie ma jednak w wywodach de Lubaca wyniosłego poczucia wyższości, jest świadomość dramatycznego rozdarcia, jakie stało się udziałem współczesnego człowieka, i poczucie współodpowiedzialności za ten kryzys.

Dlatego chrześcijanie muszą na nowo odkryć Ewangelię - konkluduje de Lubac w rozdziale zamykającym część książki poświęconą Nietzschemu. “Nieraz najlepsi z tych, którzy nas krytykują - zauważa - potrafią cenić ją bardziej niż my. Oni nie zarzucają jej rzekomych słabości: oni zarzucają nam, że nie czerpiemy z niej siły". I dalej przechodzi nieoczekiwanie w modlitwę: “Panie, jeśli świat jest zwodzony tyloma bałwochwalczymi kultami, jeśli przeżywa on dziś tak zmasowany nawrót pogaństwa, to dlatego, że pozwoliliśmy, by zwietrzała sól Twojej nauki. Panie, tak dziś, jak i wczoraj i jak w każdym czasie, w Tobie jest tylko zbawienie - a kimże my jesteśmy, że ośmielamy się kwestionować czy też rewidować Twoje nauki? Panie, zachowaj nas od tej ułudy i przywróć nam, jeśli trzeba, nie tylko uległą wiarę, ale także żarliwy i konkretny szacunek dla Twojej Ewangelii!".

Istotą zaś chrześcijaństwa jest miłość. “W obecnym stanie świata chrześcijaństwo musi być tak mężne i silne, że będzie chrześcijaństwem heroicznym" - chodzi tu jednak, tłumaczy de Lubac, o kwalifikację, nie o definicję. Nie należy więc mówić wciąż o heroizmie i cnocie siły, ale heroizm praktykować, “z pokorną dumą" utrzymując zagrożone i wyszydzane wartości chrześcijańskie. “Nie obiecano chrześcijanom, że zawsze będą w większości (raczej zapowiedziano im coś przeciwnego). (...) Ale tak czy inaczej chrześcijaństwo nigdy nie będzie mieć realnej skuteczności, nigdy nie będzie mieć realnej egzystencji i ono samo nigdy nie osiągnie realnych zdobyczy jak tylko siłą swego ducha, siłą miłości". (Wydawnictwo WAM, Kraków 2004, s. 428. Przekład: Arkadiusz Ziernicki. Wstęp: Marek Wójtowicz SJ i Xavier Tilliette SJ. Na końcu indeks osób. W tej samej oficynie ukazał się właśnie kolejny tom pism kard. de Lubaca, poświęcony tajemnicy Kościoła: “Kościoły partykularne w Kościele powszechnym".)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2005