Czesi, Węgrzy...

27.04.2003

Czyta się kilka minut

Milena Jesenska: PONAD NASZE SIŁY. CZESI, ŻYDZI I NIEMCY. Wybór publicystyki z lat 1937-1939 - przez wiele lat była dla nas tylko imieniem z tytułu zbioru słynnych listów Franza Kafki i zwierciadłem odbijającym wewnętrzne rozterki autora „Procesu”. Teraz wreszcie poznajemy prawdziwą Milenę: wybitną indywidualność o niespokojnym życiorysie, w którym związek z Kafką był tylko epizodem; kobietę odważną, która za swoje zaangażowanie zapłaciła po zajęciu Czechosłowacji przez Niemcy cenę najwyższą i zmarła w obozie w Ravensbruck; przede wszystkim zaś świetną publicystkę, uważaną dziś za klasyka czeskiego dziennikarstwa.

O biografii Mileny Jesenskiej (1896-1944) napisze-my wkrótce szerzej, nie sposób streścić jej bogatego życia w krótkiej nocie. Jej publicystyka prezentowana teraz polskiemu czytelnikowi w wyborze Vaclava Buriana (który o Milenie-dziennikarce pisał przed kilku laty w „Tygodniku”) i Leszka Engelkinga, w tłumaczeniu i z instruktywną przedmową tego ostatniego, obejmuje lata 1937-1939. Jesenska, po krótkim okresie fascynacji komunizmem, zerwawszy współpracę z prasą komunistyczną związała się z pismem „Pntomnost”, redagowanym przez Ferdinanda Peroutkę, postać bardzo wybitną, po wojnie szefa czechosłowackiej sekcji radia Wolna Europa. Gdy Peroutkę aresztowało gestapo, przejęła kierowanie pismem, robiąc to także wtedy, gdy sama otrzymała już zakaz druku.

Artykuły Jesenskiej zebrane w książce stanowią dramatyczną kronikę ostatnich miesięcy istnienia niepodległej Czechosłowacji, czasu konfliktów na zamieszkałym przez czeskich Niemców pograniczu, Monachium i ostatecznej katastrofy powstałego po I wojnie państwa. „Jest w tych tekstach - pisze Engelking - żywy konkret dni pełnych poruszenia, lęku, entuzjazmu i rozpaczy, dni, w których nastroje Czechów gwałtownie się zmieniały, przeskakiwały od lęku i najgorszych przeczuć do wiary we własne siły i postawę sojuszników, a potem do poczucia osamotnienia, bezsiły i rezygnacji”. Nie ma frazesów, są ludzkie emocje, umiejętność empatii, ale i przenikliwe widzenie sytuacji politycznej, odsłonięcie mechanizmów, za sprawą których demokracja cofa się pod naporem totalitaryzmu. W napisanym w lipcu 1938 reportażu „Setki tysięcy szukają ziemi niczyjej” Jesenska pisze o tragicznym losie Żydów austriackich; inny tekst opowiada o ostatnich dniach zmarłego w Boże Narodzenie 1938 wielkiego pisarza Karla Capka. Odnajdujemy w nich wszystkich prawdę tamtego czasu i słyszymy głos autorki. Mam nadzieję, że teraz ktoś wyda po polsku (bo chyba dotąd tego nie zrobiono?) książkę Margarete Buber-Neumann „Milena, przyjaciółka Kafki”, niezwykłe świadectwo przyjaźni zawartej w Ravensbruck i piękny portret Mileny. (Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2003, s. 212.)

Sandor Marai: KSIĘGA ZIÓŁ - triumfalny przemarsz przez Europę i świat dzieł wybitnego węgierskiego pisarza zmarłego na emigracji w 1989 roku, tuż przed upadkiem znienawidzonego przezeń systemu komunistycznego, objął szczęśliwie i Polskę. Miło przypomnieć, że pierwsza chyba u nas prezentacja prozy Maraiego, a ściślej jego wstrząsającego przedśmiertnego dziennika, odbyła się na łamach „TP”. Potem wydano w polskim przekładzie dwie świetne powieści: „Żar” (wyd. węgierskie 1942) i napisane w okresie międzywojennym „Wyznania patrycjusza”. Teraz przyszła kolej na „Księgę ziół” (I wyd. węgierskie 1943), której fragmenty publikowaliśmy już na tych łamach.

To proza „mądrościowa”, zbiór krótkich rozważań, raz uderzających trafnością ujęcia, innym razem ocierających się o banał. „Księga ziół” - a więc herbarium, „jak dawne zielniki, które prostymi przykładami pragnęły odpowiedzieć na pytanie, co trzeba robić, gdy kogoś boli serce albo gdy Bóg go opuścił”. Refleksje „O wartości życia”, „O próżności”, „O fanatyku”, „O seksie i smutku”, „O ludzkiej pospolitości”, „O arcydziele i o czymś cudownym”, „O tym, że co jakiś czas trzeba w życiu poluzować”, „O śmierci jako naocznym świadku”, „O prawdzie i o tym, co jest poza nią”...

„Ta książka, Czytelniku, będzie szczera - zwraca się do nas Marai - i nie będzie mówić o ideach i bohaterach, lecz tylko o tym, co ma związek z człowiekiem. Autor, pisząc tę książkę, nie chce pouczać, lecz sam się uczyć. Chce uczyć się z książek, jakie pisali przed nim mędrcy i wtajemniczeni, chce uczyć się z życia ludzi (...), chce uczyć się ze znaków życia, a więc z liter, z człowieczego serca, z traw, a jednocześnie ze znaków na niebie. Bowiem wszystko to razem tworzy ludzki los. Nie jest to książka uczona, lecz taka jak książki, które uczą rzeczy elementarnych”.

A w ostatnim z rozważań, „O sobie”, pisze: „Z ostatnim tchnieniem podziękuję losowi, że byłem człowiekiem i iskra rozumu świeciła także w mojej mrocznej duszy. Widziałem ziemię, niebo, pory roku. Poznałem miłość, ułamki prawdy, żądze i rozczarowania. Żyłem na ziemi i powoli nabierałem wewnętrznej pogody. Pewnego dnia umrę; i to także jest cudownie zwyczajne i proste! Czy mogło zdarzyć się ze mną coś innego, lepszego, doskonalszego? Nie mogło. Przeżyłem coś największego i najwspanialszego, los człowieka. Nie mogło mi się przydarzyć nic innego i nic lepszego”. (Czytelnik, Warszawa 2003, s. 152. Przełożył z węgierskiego Feliks Netz.)

Josef Śkvorecky: HISTORIA KUKUŁKI I INNE OPOWIADANIA - z wielkiej trójki czeskich prozaików współczesnych, którą tworzą Hrabal, Kundera i Skvorecky, ten ostatni był u nas przez wiele lat najmniej znany, choć jego słynną powieść „Tchórze” -obrazoburczy wizerunek pierwszych dni wolności w maju 1945 i największy skandal polityczno-literacki w komunistycznej Czechosłowacji lat 50. - wydano u nas w roku 1970. Dzisiaj urodzony w 1924 roku pisarz, od trzech dekad emigrant, mieszkający w Toronto, ma już po polsku kilka książek (m. in. „Lwiątko”, „Fajny sezon”, „Dwa morderstwa w moim dwoistym życiu”, kryminalny „Powrót porucznika Borówki”, autobiograficzne „Przypadki niefortunnego saksofonisty
tenorowego”) i grono zaprzysięgłych wielbicieli. Z niecierpliwością czekają oni na kolejne odsłony biografii Danny'ego Smirickiego, postaci występującej w wielu utworach Skvoreckiego i stanowiącej alter ego autora, znają też na pamięć topografię rodzinnego miasta Danny'ego, czyli Kostelca, pod którą to nazwą ukrył pisarz rodzinny Nachod, miasto położone dzisiaj blisko polskiej granicy w rejonie Kotliny Kłodzkiej...

W niektórych opowiadaniach z tomu „Historia Kukułki” także pojawia się Dan-ny. Ten tom bowiem to wędrówka przez kilka dziesięcioleci twórczości Skvoreckiego, przegląd tematów i rejestrów, po które w ciągu tych lat sięgał. Mistrz humorystycznej narracji, wirtuoz dialogu, śmieszy do łez, choć ten śmiech podszyty jest zawsze współczuciem dla bohaterów, czasem zaś - jak w niektórych opowiadaniach wojennych, których bohaterami są kosteleccy Żydzi - ustępuje na rzecz przejmującej powagi, a nawet grozy, jakby oswajał tylko rzeczywistość trudną do zaakceptowania w inny sposób.

Zmienia się tło - najpierw jest nim Protektorat Czech i Moraw, później komunistyczna Czechosłowacja, na koniec Kanada czeskich emigrantów - nie zmienia się umiejętność wyrazistego szkicowania charakterów i niewiarygodnie trafnego „podsłuchiwania” postaci. Widać to zarówno we wczesnych historyjkach osadzonych w scenerii szkolnej, które książkę otwierają, jak i w zamykającym ją groteskowym opowiadanku. Jego narrator, „Derek MacHane, przedszkolak z kindergarten Dwi-ghta O'Mackay w Etobicoke, Ontario”, posługuje się zdumiewającą, zamerykanizowaną czeszczyzną, portretując przy jej pomocy przybyłego ze starego kraju dziadka, zapiekłego komunistę i antysemitę. „Definitywnie miał najwięcej charyzmaty” - kończy swoją opowieść z uznaniem... Tłumaczem „Historii Kukułki”, który dla tych wirtuozowskich etiud znalazł polskie odpowiedniki, jest Jan Stachowski. (Wydawnictwo Pogranicze, Sejny 2003, s. 206. Seria „Meridian” pod redakcją Krzysztofa Czyżewskiego.)

Lektor
 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2003