Cześć pracy

Stara umowa społeczna została zastąpiona nowym ładem, który wymaga od nas większego wysiłku. Niestety, niezbędnego.

05.06.2012

Czyta się kilka minut

Od przyszłego roku pracujemy dłużej – to m.in. efekt tego, że i żyjemy i żyć będziemy coraz dłużej. Podpisana przez prezydenta w ubiegłym tygodniu ustawa emerytalna zrównuje i wydłuża wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67 lat. Choć reformę rozłożono na lata – zakończy się dopiero w 2040 r., wtedy kobiety osiągną docelowy wiek emerytalny – sam pomysł wydłużenia pracy przyjęliśmy w większości źle. Z wyjątkiem ekonomistów, którzy czekali na dokończenie reformy emerytalnej z 1999 r.

Zmiana ma m.in. zapobiec obniżaniu poziomu otrzymywanych świadczeń. Wprost proporcjonalnie do rosnącej grupy emerytów spada bowiem liczba osób, które płacą składki. Obecne niskie emerytury w przyszłości zmalałyby jeszcze bardziej. Ponadto zmiany demograficzne wyglądają z perspektywy państwa dramatycznie, więc reforma ulży finansom publicznym: rząd szacuje oszczędności w miliardach: w 2015 r. ma to być 5,5 mld zł, a w 2018 r. – już 26,4 mld zł.


Emerytura dla wielu to mur, o który można się oprzeć: coś pewnego, jedna z niewielu kotwic na rynku pracy. Przez ostatnie dwie dekady Polacy nauczyli się, że emerytura to także wyznacznik bezpieczeństwa jednostki i stabilności państwa. Kiedy ustrój gruntownie się zmienił, emerytury zostały z grubsza takie, jak były. Gdy gospodarka nabierała kapitalistycznego szlifu i państwowe zakłady upadały, szczęśliwcami byli ci pracownicy, którzy mogli przejść na emeryturę – co prawda niedorównującą ich finansowym aspiracjom, ale za to pewną. Otrzymując świadczenie od państwa, nie musieli kombinować, jak zarobić na utrzymanie. Nie musieli się douczać, by zdobyć nowy zawód. Nie musieli chować do kieszeni ambicji, gdy okazywało się, że w ich profesji nie ma już dla nich miejsca, i chwytać się za pracę poniżej kwalifikacji. Nie chcieli sprawdzać, czy i jak daliby sobie radę w nowej rzeczywistości.

Także dziś, gdy ktoś zachowa etatową pracę, a jest w okresie ochronnym (czyli pracodawca nie może go zwolnić), chwali się tym znajomym, a swoje szczęście porównuje do wygranej w lotto. A to dlatego, że bezrobocie nie śpi: bez pracy są miliony dorosłych Polaków, spora grupa utrzymuje się tylko z robót dorywczych, a wielu młodych przez lata jest na umowach śmieciowych; póki studiują, nie martwią się, że nie płacą ZUS czy ubezpieczenia zdrowotnego, a pieniądze w większości dostają pod stołem. Sytuacja gwałtownie się zmienia wraz z otrzymaniem dyplomu i chęcią założenia rodziny. Kredyty na mieszkanie czy własną firmę jeszcze kilka lata temu – przed wybuchem globalnego kryzysu – były osiągalne dla wielu, dziś – dla garstki.


Reforma emerytalna stanowi więc groźbę i wyzwanie, a straszenie zmianami pada na podatny grunt. Związki, które sprzeciwiają się reformie, przewidują, że pracy zabraknie dla wszystkich, a schorowani starzy ludzie nie doczekają do emerytury. Nie ufają ekonomistom, że miejsc pracy z czasem przybędzie. Zderzenie z teraźniejszością sprawia, że w optymistyczną wersję przyszłości trudno uwierzyć, nawet jeśli stoją za nią ekonomiczne autorytety i doświadczenie innych państw.

Sama reforma emerytalna to rzeczywiście za mało, by sprostać wyzwaniom rynku pracy. Kluczem do przyszłości może być deregulacja i uproszczenie przepisów prawnych i podatkowych. Równie trudne do przeprowadzenia, co wydłużenie okresu pracy, wymagać będzie bowiem od nas większej dbałości o samych siebie.

Emocje związane z reformą emerytalną pewnie szybko nie ucichną, ale należy mieć świadomość, że europejski model państwa opiekuńczego należy do przeszłości. Obecnie o prym nad światem walczą kapitaliści z Wall Street i reformatorscy komuniści ze Spółki Akcyjnej Chiny.

Jeśli Europa, a wraz z nią Polska, nie chce stać się starzejącym skansenem szlachetnych idei, powinna przedefiniować swoje dogmaty i ambicje. Ma jeszcze czas zrobić to na swoich warunkach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka ekonomiczna, pracuje w Polskiej Agencji Prasowej.

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2012