Czerwony papież

Kardynał Luis Tagle z Filipin staje się dla Franciszka kimś tak ważnym, jak Ratzinger dla Jana Pawła II. Dlatego wielu wróży mu w Kościele podobną karierę.

28.12.2019

Czyta się kilka minut

Luis Tagle w Watykanie, październik 2014 r. /  / FRANCO ORIGLIA
Luis Tagle w Watykanie, październik 2014 r. / / FRANCO ORIGLIA

Ledwo świtało, gdy trzy wozy miejskiej straży pożarnej wjechały na plac Mignanelli, czyli – mówiąc prościej – południowy skrawek słynnego placu Hiszpańskiego. Potężny, 16-tonowy iveco-magirus zatrzymał się pomiędzy XVII-wiecznym Pałacem Kongregacji Propagandy Wiary a ambasadą Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej. Jeden ze strażaków zaczął wspinać się po 30-metrowej drabinie na szczyt kolumny z figurą Niepokalanej, by na jej prawe, uniesione ramię, jakby przymierzające się do pobłogosławienia Rzymowi, nałożyć wieniec z białych kwiatów.

Strażacy mają pierwszeństwo. To przecież ich poprzednicy 8 grudnia 1857 r. ustawiali 12-metrową kolumnę, znalezioną na Polach Marsowych, i mocowali na niej czterometrową rzeźbę z brązu. Po nich przychodzą na plac kolejne delegacje miejskich służb: elektrycy, gazownicy, kierowcy autobusów, motorniczowie metra i zwykli mieszkańcy. Cały dzień grają mundurowe orkiestry, rodziny korzystają ze świątecznego, wolnego dnia (choć w tym roku wypadł i tak w niedzielę), by przynieść kwiaty pod posąg Niepokalanej.

O szesnastej ze swoją wiązanką przyjeżdża papież. Co roku wita go ambasador Hiszpanii i prefekt Kongregacji. Jednak tym razem na twarzy kard. Fernanda Filoniego nie było widać entuzjazmu. Przed czterema godzinami dowiedział się, że właśnie został usunięty ze stanowiska.

Gradacje i kongregacje

Kongregacja Propagandy Wiary – utworzona w 1622 r. przez Grzegorza XV w efekcie wyzwań ewangelizacyjnych, jakie przyniosły Kościołowi wielkie odkrycia geograficzne – zajmowała się organizacją życia religijnego katolików na terytoriach misyjnych. Paweł VI po Soborze Watykańskim II zmienił jej nazwę na Kongregację ds. Ewangelizacji Narodów, a Jan Paweł II, bullą „Pastor Bonus” z 1988 r., ustalił nowy zakres obowiązków.

Dziś jej jurysdykcji podlega niemal jedna trzecia wszystkich diecezji na świecie – w Afryce, Ameryce Południowej, Azji i Oceanii. Zarządza całym ich majątkiem – nieruchomościami, funduszami misyjnymi i ewangelizacyjnymi. Przedstawia papieżowi kandydatów na biskupów z podległych jej regionów i nadzoruje ich pracę. Nie bez powodu kardynał, który jej przewodniczy, nazywany jest, od koloru szat, „czerwonym papieżem”.

Spośród 32 dwóch dotychczasowych prefektów tylko sześciu nie było Włochami. Pierwszym obcokrajowcem był Polak – kard. Mieczysław Ledóchowski (1892–1902), kolejni to Holender, Libańczyk (ormiańskiego pochodzenia), Brazylijczyk, Słowak i Hindus.

Filoni, niespodziewanie odwołany 8 grudnia, był wybitnym dyplomatą o konserwatywnych poglądach. Absolwent Papieskiej Akademii Kościelnej, watykańskiej kuźni kadr, nuncjusz w Jordanii, Iraku i na Filipinach, substytut w Sekretariacie Stanu, całe życie związany z kurią i na wskroś przeniknięty jej stylem, co w oczach urzędującego papieża nie jest żadną zaletą. W dodatku wspierał Drogę Neokatechumenalną, dla której Franciszek, jak się wydaje, nie ma serca. W Japonii, skąd wrócił pod koniec listopada, biskupi już dekadę temu zakazali neokatechumenom działalności i zamknęli ich seminarium duchowne. Kard. Filoni próbował otworzyć je ponownie, pod auspicjami swojej kongregacji, ale się nie udało. Być może rozmowy Franciszka z japońskim episkopatem przyspieszyły jego decyzję. Dlaczego papież nie chciał poczekać, aż kardynał osiągnie – za dwa lata – wiek emerytalny (zwykle w ten sposób załatwia się dymisje w Kościele)? Albo na dobrą okazję do zmian, jaką będzie ogłoszenie nowej konstytucji, reformującej kurię, co zapewne nastąpi w czerwcu?

O ile przygotowywane dokumenty muszą przejść długą drogę konsultacji i korekt, to w kwestiach personalnych papież ma wolną rękę. Wiele ważnych decyzji, pokazujących, jaką ma wizję urzędu, już podjął. Wymienił prefekta Kongregacji Nauki Wiary (kard. Luis Ladaria Ferrer, jezuita). Swego jałmużnika (abp Konrad Krajewski) uczynił kardynałem, powierzając mu nowe zadania (wcześniej urząd ten sprawował arcybiskup, który zajmował się podpisywaniem papieskich błogosławieństw). Zreorganizował dykasterię komunikacji, a jej szefostwo powierzył świeckiemu (Paolo Ruffini). Z trudem, ale jednak porządkuje sprawy finansowe – od stycznia sekretariat ekonomiczny przechodzi w ręce człowieka spoza kurii (o. Guerrero Alves, jezuita). Na stanowisko prezesa Trybunału Watykańskiego powołał znanego z walki z mafią prokuratora Giuseppego Pignatonego.

Teraz przyszła pora na szefa Kongregacji ds. Ewangelizacji. Jak wynika z przecieków, ta wielka i ważna dykasteria po reformie będzie jeszcze większa (wchłonie Papieską Radę ds. Promocji Nowej Ewangelizacji) i jeszcze ważniejsza (w projekcie nowej konstytucji wymieniana jest na pierwszym miejscu, przed Kongregacją Nauki Wiary, dbającą o prawowierność głoszonej doktryny, z której nazwy zniknie przymiotnik „Najwyższa”). Kościół – według Franciszka – ma być przede wszystkim misyjny. Głoszenie Ewangelii to jego pierwsze i najważniejsze zadanie. Nie chodzi o nawracanie, propagandę czy prozelityzm, ale o wyjście „na peryferie”, jak lubi powtarzać papież, do ludzi potrzebujących prostego świadectwa, a nie pięknych słów. Ogłoszenie nazwiska nowego prefekta w niedzielę (czego się nie praktykuje), a w dodatku w jedno z największych świąt Kościoła (8 grudnia), pokazuje, że papież chce jeszcze mocniej podkreślić rangę kongregacji. A wybór na to stanowisko kard. Luisa Tagle z Manili pozwala przypuszczać, że papieżowi może nawet chodzić o coś więcej.

Kardynał „satanista”

W Watykanie opowiadają anegdotę, że gdy Benedykt XVI nakładał kardynalski biret na głowę filipińskiego biskupa, zapytał go, czy był już u pierwszej komunii. I choć minęło od tamtego czasu siedem lat, dziecięca twarz i filigranowa sylwetka kardynała wciąż budzą zdumienie. Zresztą – jak na kościelne standardy – jest rzeczywiście młody.

Urodził się w 1957 r., w wieku 25 lat został księdzem (1982), gdy miał 44 lat – Jan Paweł II zrobił go biskupem (2001), 55 lat to kardynalstwo (2012), i wreszcie – w 62. roku życia – zwierzchnictwo nad najważniejszym kościelnym ministerstwem.

Po drodze były studia w prowadzonym przez jezuitów seminarium duchownym w Manili, doktorat na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie i prezydentura Caritas Internationalis. Tagle pracował jako duszpasterz na małej parafii, był wykładowcą teologii, spowiednikiem kleryków, rektorem ­seminarium, duszpasterzem młodzieży, biskupem diecezji Imus i arcybiskupem Manili. Brał udział w obradach synodów o małżeństwie i rodzinie, o młodzieży i poświęconego problemom Azji.

Przez lata był związany – z racji współpracy nad epokową, pięciotomową „Historią Soboru Watykańskiego II” – z tzw. teologiczną szkołą bolońską, mocno krytykowaną w konserwatywnych środowiskach kościelnych. Sam napisał tylko jeden rozdział, ale za to poświęcony delikatnej sprawie – roli Pawła VI podczas tzw. czarnego tygodnia, zamykającego trzecią sesję Soboru, kiedy to doszło do poważnych napięć, protestów i poprawek, zgłaszanych przez konserwatywną mniejszość, zmian w niektórych, gotowych już dokumentach (Konstytucja „Lumen gentium”, dekret o ekumenizmie) i odroczenia o rok innych (deklaracja o wolności religijnej). Tagle ocenił postępowanie papieża jako zbyt ostrożne, a nawet lękliwe, choć krytykę umiał wyrazić z szacunkiem i na tyle dobrze uargumentować, że nie przeszkodziła mu w dalszej kościelnej karierze. Niedługo po ukazaniu się „Historii” został biskupem, dziesięć lat później kardynałem.

Brał udział w konklawe, które wybrało Jorgego Bergoglia na papieża, ale wtedy znali się tylko z widzenia. Do bliższego poznania doszło później – podczas Azjatyckich Dni Młodzieży w Korei ­Południowej (sierpień 2014), nadzwyczajnego (2014) i zwyczajnego (2015) synodu o rodzinie, a przede wszystkim w czasie papieskiej pielgrzymki na Sri Lankę i Filipiny (styczeń 2015), której – w drugiej części – kard. Tagle był gospodarzem. To z tamtego spotkania pochodzi słynne nagranie, gdy arcybiskup Manili uczy papieża złożyć palce dłoni w gest, który większości ludzi kojarzył się dotąd z heavymetalowymi koncertami i symbolem szatana. Szybko jednak wytłumaczono, że chodziło o popularny wśród anglojęzycznych osób głuchych gest „kocham cię” (w języku migowym mały palec oznacza literę „I”, kciuk i wskazujący – „L”, a całość układa się w kształt litery „Y” (I Love You”).

Kandydat z prawa i lewa

Skoro jesteśmy przy symbolach: ostatnią nominacją kardynalską Pawła VI był Joseph Ratzinger (wraz z czterema innymi kardynałami mianowanymi na konsystorzu, rok przed śmiercią papieża Pawła). Z kolei ostatnią nominacją Benedykta XVI był kard. Luis Tagle (wraz z pięcioma innymi, na konsystorzu, tuż przed abdykacją). Oczywiście o niczym to nie świadczy. I nie tylko z tego powodu większość obserwatorów watykańskiego życia uważa Filipińczyka za idealnego kandydata na następcę Franciszka.

Luigi Accattoli, zapytany przeze mnie o Taglego, wylicza cechy, które predysponują Filipińczyka do tej roli: odpowiedni wiek, przygotowanie teologiczne, pochodzenie spoza Europy i Ameryki, podobna do Franciszkowej wizja misji Kościoła. Struktura kolegium kardynalskiego pozwala przypuszczać, że przyszłe konklawe rzeczywiście może wskazać kandydata pochodzącego z Południa, rozumiejącego problemy ludzi ubogich, żyjących w państwie autorytarnym, reprezentanta Kościoła walczącego o respektowanie praw człowieka, doświadczonego duszpasterza, ale też – nie ukrywajmy – lepszego teologa, w dodatku umiejącego ważyć słowa. Jedyne, czego mu brakuje, to właśnie doświadczenia pracy w Watykanie. Tagle nigdy (podobnie jak Bergoglio) w Rzymie nie studiował ani nie pracował. Jest człowiekiem spoza układu.

Konserwatywne środowiska również przyznają, że nowy prefekt – z wymienionych wyżej powodów – może być dla Franciszka tym, kim Ratzinger był dla Jana Pawła II. Podkreślają, że „azjatycki Franciszek” jest charyzmatyczny, ale rzeczowy. Dobrze wykształcony, ale też przystępny dla zwykłych ludzi, którzy cenią jego otwartość, „dar łez” i prosty język, daleki od kościelnej nowomowy. A w dodatku mają nadzieję, że okaże się rozsądniejszy niż Filoni w kontaktach z chińskimi komunistami.

Matka Taglego jest Chinką. Kardynał zachował nawet jej nazwisko (Luis Antonio Gokim Tagle). A Chiny to niespełnione marzenie Franciszka, jak mówił na ostatniej konferencji prasowej w samolocie, zapytany przez dziennikarzy, czy chciałby polecieć do Pekinu. Nowy prefekt Dykasterii ds. Ewangelizacji ma mu w tym pomóc.

Światło ze Wschodu

Lux ex Oriente, ex Occidente luxus” – zażartował papież Franciszek podczas tej konferencji, w drodze powrotnej z Dalekiego Wschodu, gdzie często chwalił, obcą zachodniemu społeczeństwu, „mądrość kontemplacji” i umiejętność spojrzenia głębiej i dalej. Kardynał Tagle w jednym z wywiadów przytaczał podobne słowa Jana Pawła II: „Pamiętajcie, że Jezus Chrystus narodził się w Azji i z Azji jego światło rozbłysło po całym świecie. Zapadło milczenie, niemal niedowierzanie. Zapomnieliśmy, że Bliski Wschód to też Wschód. Jezus był z kultury Wschodu, miał wschodni sposób życia i mówienia. Narracja zamiast abstrakcji. Spotkanie z drugim człowiekiem podczas posiłku. Proste słowa, by przekazać głębokie treści”.

Za taką umiejętność spotkania, nawiązania relacji chwalony jest także nowy prefekt ds. ewangelizacji. Nie zatracił jej, choć wie, że w dobie nowoczesnych środków komunikacji, którymi zresztą świetnie się posługuje, nie jest to łatwe. Dwa dni po nominacji, w przemówieniu wygłoszonym w Instytucie Komunikacji Społecznej w Manili, mówił: „Żyjemy w erze Sztucznej Inteligencji. Internet jest wszędzie, ludzie połączeni są z siecią 24 godziny na dobę. To wielka zmiana kulturowa, wpływająca na nasz umysł i ciało”. Ale misją chrześcijan jest podtrzymywanie „inteligencji relacyjnej, z której rodzi się zaufanie, która usuwa lęk i przesądy. (...) Misja to nie jest żadne »zrób-to-sam«. To zadanie wspólnotowe, dla innych i z innymi. A zwłaszcza z Chrystusem”.

Wystarczy porównać te słowa z ostatnim wywiadem Franciszka, opublikowanym pod koniec listopada, na temat misyjności Kościoła. Widać, że i on, i Tagle, choć wywodzą się z różnych krajów i kultur – mówią jednym głosem.

Czy „cudowne dziecko” (dziś 62-letnie) z Manili będzie kolejnym papieżem? Czy kierowanie olbrzymią kongregacją pomoże mu, czy zaszkodzi? Przypadków, że prefekt Kongregacji Propagandy Wiary był pewnym kandydatem na Stolicę Piotrową, nie było w historii zbyt wiele. Raz była to kandydatura skuteczna – kard. Mauro Cappellari został Grzegorzem XVI, na początku XIX w. Drugi raz było blisko – kard. Grigor Bedros XV Agagianian, Ormianin z libańskim paszportem, przegrał o włos z kard. Angelem Roncallim (Jan XXIII sam o tym opowiadał). Trzeciego razu nie było – na następnym konklawe kandydaturę Agagianiana, nadal wysoko notowaną, spaliły tajne służby Włoch, informując kardynałów, że siostra kardynała utrzymuje kontakty z KGB.

Oczywiście wszyscy, którzy spekulują o szansach filipińskiego hierarchy i o tym, czy Franciszek szykuje już swego następcę, kończą swoje wywody znanym powiedzeniem: „Kto wchodzi na konklawe papieżem, wychodzi kardynałem”. Choć nie zawsze się ono sprawdza, czego ostatnim przykładem jest Benedykt XVI.

Tak czy inaczej, mieszkańcy Manili żegnali swego arcypasterza ze świadomością, że już do nich nie wróci, jakakolwiek pisana mu przyszłość. Podczas uroczystej mszy w katedrze, w święto Niepokalanej, nuncjusz papieski poprosił wszystkich obecnych, by unieśli prawą rękę i pobłogosławili zalanego łzami kardynała tak, jak matka błogosławi syna na długą drogę.©℗


 

TRZY CECHY TEOLOGA

„Powinna opierać się na duszpasterstwie, tak jak działalność duszpasterska powinna bazować na dobrej teologii” – mówi o dobrej teologii kard. Tagle w wywiadzie rzece „Radość Ewangelii” (Kraków 2019). Teologowie muszą być „bardziej przesiąknięci zapachem owiec”, aby z kolei „owce były bardziej przesiąknięte zapachem Chrystusa”. Trzy cechy potrzebne do uprawiania tego zawodu to wiara w Boga, miłość do ludzi i poczucie humoru. Cel: dowiedzenie, że „chrześcijaństwo czyni zadość potrzebom ludzi w każdym czasie”. Wzorzec ewangelizatora: Samarytanka z Ewangelii Janowej, pozbawiona wprawdzie tytułów naukowych, ale ukształtowana przez samego Jezusa „przed studnią do czerpania wody, a nie w szkole teologii”.

Sam Tagle nie miał ambicji naukowych. W 1985 r. poleciał do USA na wyraźne polecenie swojego biskupa – by studiować pod kierunkiem Avery’ego Dullesa, jednego z najwybitniejszych znawców Soboru Watykańskiego II. Wśród jego profesorów byli także s. Elizabeth Johnson, ikona teologii feministycznej, czy dogmatyk Joseph Komonchak. Tagle zaczytywał się w pismach Congara, Rahnera, Ratzingera, Martiniego, ale i Leonarda Boffa, twórcy teologii wyzwolenia. Miał za zadanie dogłębnie poznać eklezjologię soborową. Biskup chciał wiedzieć, „jak możemy stać się Kościołem odnowionym według ducha Soboru. (...) Nie chciał przypadkowych eksperymentów, ale pragnął odnowy autentycznej, opartej na solidnej teologii”.

Jako duszpasterz kard. Tagle docenia rolę pobożności ludowej, to według niego „najważniejsza forma uczestnictwa ludzi w życiu wiary”. Kultura filipińska – mówi – „znajduje upodobanie w kontakcie fizycznym, dotyku, spojrzeniu, obrzędach, muzyce i gromadzeniu się. Obecność wielu świętych obrazów i figur gwarantuje ten kontakt”. Wierni idą do sanktuariów, „gdy doświadczają krzyży w swoim życiu, (...) to pobożność ludzi szukających pomocy. Zawodzą ich politycy, system gospodarczy, społeczno-polityczny. Ale wiedzą, że mogą zwrócić się do Boga”.

W 2018 r. podczas rekolekcji w katedrze łódzkiej mówił o konieczności wyjścia z pułapki indywidualizmu. „Ludzi postrzegamy jako przedmioty, których można użyć”. Tymczasem chrześcijańskie rozumienie osoby „nie jest socjologiczne, ale teologiczne i rodzi się ze spotkania z Bogiem, który objawia się jako Osoba. (...) Droga, którą powinniśmy kroczyć, prowadzi od indywidualizmu do życia odniesionego do innych, we wspólnocie”. ©(P) Maciej Müller

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2020